W tym miejscu pragniemy zauważyć, że zawsze gdy startują zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Brazylii oraz zawodników zza naszej wschodniej granicy emocje sportowe sięgają zenitu. Tak było i tym razem. Tym bardziej, że wśród zawodników właśnie tych krajów nie zabrakło gwiazd światowego formatu. Wśród armwrestlerów brazylijskiej reprezentacji największą gwiazdą był oczywiście na stałe mieszkający w USA - Marcio Barbosa. Natomiast wśród amerykanów Michael Todd, Steve Rau, czy też Brayan Johnson .Nie ma co ukrywać, że najwięcej utytułowanych nazwisk przybyło ze wschodu: Arsen Lilijev, Roman Filipov, Ivan Matyushenko czy Roman Tsindieliani z Rosji,  Babayev: Ruslan, Rustam i Snizhana, Alexey Semerenko, Mykaylo Rudakov, Andrey Pushkar z Ukrainy.  Nie zabrakło też utytułowanych zawodników z innych krajów, takich jak: Lubomir Jagnesak, Jan Germanus ze Słowacji, Stojan Golemnov, Krasimir Kostadinov z Bułgarii i wielu, wielu innych zawodników. Swój udział bardzo mocno zaakcentowali zawodnicy z Kazachstanu, których poziom sportowy na tle innych zawodników był bardzo wysoki. A do startu zgłosili się przecież armwrestlerzy dużo mniej znani, niż ich koledzy po fachu z areny międzynarodowego armwrestlingu. Ich starty z całą pewnością na stałe zapiszą się na kartach historii światowej rywalizacji, gdzie kazachscy siłacze na ręce dość często znajdowali się na podium w poszczególnych kategoriach wagowych.

Tegoroczne „Mistrzostwa Świata w Kanadzie” były bardzo emocjonujące i na wysokim sportowym poziomie. Bardzo często z góry obstawiani faworyci nie spełniali oczekiwań kibiców i znajdowali się poza strefą medalową. Ale to dobrze. Przecież w sporcie o to chodzi, by podnosić swoje umiejętności sportowe. Przecież na takiego typu zmagania jak Mistrzostwa Świata nie może wystartować byle słabeusz. Jak pokazała rywalizacja tutaj naprawdę trzeba być przygotowanym w 100%. Kto był – przywiózł do domu medal. Kto nie był – musiał przełknąć smak gorzkiej porażki i wyciągnąć wnioski na przyszłość.