Language
/ Kontakt /

Po Pucharze Polski: Piotr Bartosiewicz >>>

Po Pucharze Polski: Piotr Bartosiewicz # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

„Podchodzę do stołu i tyle. Jeśli przegram walkę, to wygrał silniejszy. Brawa dla niego. To wszystko”. ()

Do armwrestlingowego stołu podchodziłeś z taką pokerową twarzą, że zaczęłam się zastanawiać, czy ty w ogóle przejmujesz się walkami?
 
Wiedziałem, że wygram. Znam swoje możliwości. Jedyną osobą, której się obawiałem, był Michał Węglicki. Brałem pod uwagę zawody z Koniecpola, na którym była czołówka polskich zawodników, a ja miałem z nim ciężką walkę. Jednak obserwując przebieg walk w wyższych kategoriach PP uświadomiłem sobie, że nie przegram. Wiedziałem, że jeśli nie popełnię żadnego błędu to wszystko wygram. Dlatego podchodziłem do stołu spokojnie, skoncentrowany i z zamiarem wykonania swojego planu.
 
Miałeś dużą przerwę. Musiałeś długo trenować, żeby wrócić do formy?
 
Nie. Ja z Dawidem mamy siłę w genach i po prostu dużych spadków siły u siebie nie zauważyłem. Pozostało mi tylko szlifowanie formy, Zaczałem trenować w listopadzie. Plan wykonałem i cieszę się. Myślę, że dalej będzie tylko lepiej. Teraz będę trenował regularnie, nie chciałbym już robić tak długich przerw.
 
A jakby na PP był Natan Kajdas albo Janek Żólciński, to jak myślisz, miałbyś szanse wygrać?
 
To ja ci powiem inaczej: a jakby Patryk Weterle był tak silny, jak Janek Żółciński, to też nie miałbym z nim szans. To kwestia ich formy. Oni dla mnie nie stanowią żadnego zagrożenia, jeśli ja nic nie wiem o ich formie. A jeżeli ktoś nie przyjeżdża na zawody, to nie ma tej formy. Kajdas z tego co wiem nie trenował, więc nie był przygotowany, Janek nie wstrzelił się ze swoją wysoką formą w Puchar. Może mu nie pasował ten termin, nie zastawiam się nad tym tak samo, jak w poprzednich latach nie zastanawiałem się, gdy wygrywał Kajdas, że tego nie było, tamtego nie było i co by było, gdyby. Wygrał – proszę bardzo. Teraz jest 2014 rok, ja startuję, startuje Weglicki, Głowiński i inni, ja wygrywam i to ja jestem najlepszy. A jeżeli ktoś rozpatruje to, co by było, gdyby on tam był – proszę bardzo: są zawody na przestrzeni całego roku i zawsze można się zmierzyć. Ja będę jeździł na zawody, jeśli będę trenował. Jeśli nie trenuję, to nie ma sensu.  
 
Czyli w tym roku dobrą formę miałeś ty.

 
Tak. Na pewno nie jest to forma wystrzałowa, bo może być lepsza i będzie lepsza. Na pewno. 
 
Czyli gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem.
 
No właśnie, nie lubię takiego gdybania i przewidywania.
 
No ale wiesz, ludzie lubią sobie porozmawiać, prognozować. A Janek dobrą formę miał np. na Lidze w Bułgarii, więc może warto byłoby sobie pogdybać?
 
A gdyby Marcin Kreft przyjechał? Tak też można by sobie pogdybać, wyciągać historię.
 
Nie startowałeś na lewą?
 
Moja lewa jest roztrzaskana w drobny mak, nie startowałem na nią dwa lata, bo właściwie po eliminacjach nie mógłbym do góry ręki podnieść i czapki założyć; miałem takie bóle. Ale chciałem zobaczyć, czy mam jakiś dystans do moich rywali. Teraz mam przerwę na lewą rękę, tam jest bardzo poważna kontuzja.
 
Ale na prawą walczyłeś z Kurdechą. Jak wyglądała walka z nim, jak go oceniasz? Ma parę w łapie?
 
Z Alexem pierwszy raz złapałem się na mistrzostwach w Konicepolu. I tam był silniejszy, na PP jakoś stracił. Wydawało mi się, że nie ma takiej formy, jak na mistrzostwach Śląska. 
 
Wiele jest kwestią formy.
 
Forma dnia, a forma ogólna to dwie różne sprawy. Są dni w których możesz źle się czuć. Na MŚ byłem odwodniony, wcześniej zachorowałem, moja waga była niższa. A tu czułem się wypoczęty, nie musiałem zbijać wagi i to też wpływa na formę. Chodzi też o psychikę. Jeżeli ktoś boi się przegrać i myśli: co będzie? - to już się denerwuje. Jeżeli jesteś silny - jesteś spokojny, nie myślisz o przegranej. 
 
A o czym myśli Piotr Bartosiewicz, gdy podchodzi do armwrestlingowego stołu?
 
Jak walczy mój przeciwnik, jaką ma technikę, co muszę zrobić, jaki ruch przeprowadzić ręką, co muszę przed walką wykonać.
 
Nie myślisz nigdy co będzie, jak przegrasz?
 
Ja się w ogóle żadnych przegranych nie boję, dlatego nie mam presji psychicznej. A  w ogóle nie rozumiem ludzi, którzy mają jakieś nerwy związane z przegraną. Ja podchodzę do stołu i tyle. Jeśli przegram walkę, to wygrał silniejszy. Brawa dla niego. To wszystko.
 
Rozmawiała Iza Małkowska

archiwum >>>

Language