Róbmy swoje! >>>

Róbmy swoje! # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

„Róbmy swoje” - to tytuł i refren piosenki wirtuoza polszczyzny – Wojciecha Młynarskiego. Pewno większość z was nie zna tego autora i wykonawcy. Ale przesłanie jest bardzo ważne dla nas!

()

Starsi armwrestlerzy, może Józef, może Wiesiek, może Stasiek pamiętaj Młynarskiego i ten utwór. Przesłanie były jasne – robimy swoje, mimo że mamy czasem pod górkę.

No i… robilim swoje od samego początku, a efekty powoli przychodziły. Krok, po kroku. Federacja Armwrestling Polska, EAF, WAF – każdy na swój sposób i wspólnie „dobijaliśmy się” do uznania naszego sportu za… sport!

Tak! Brzmi to śmiesznie, ale jeśli światowa federacja jakiejś dyscypliny sportowej nie jest uznana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski lub Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski, lub Global Association of International Sports Federations – to jest na marginesie pod względem formalnym.

Ileż to lat armwrestling rwał się do GAISF, a wcześniej do SportAccord? Od samego początku. I co? I nico przez wszystkie te lata. Ale dziś! Dziś mamy coś w rodzaju nagrody, że przez te lata „robiliśmy swoje”. W końcu się udało!

Global Association of International Sports Federations przyjęło WAF, czyli de facto armwrestling do swojego grona. Jednogłośnie!

Jest w tym wielki udział naszej Federacji Armwrestling Polska, bo to my robiliśmy najlepsze pod względem organizacyjnym międzynarodowe imprezy mistrzowskie. To wielka – osobista – zasługa Igora Mazurenko, który od samego początku armwrestlingu w Polsce – bardzo dbał o staranne dokumentowanie wszystkich wydarzeń. To wielki sukces całej Ekipy FAP, zaraz napiszę dlaczego. Zaraz, momencik.

Na zebraniu GAISF naszą dyscyplinę reprezentował Assen Hadjitodorov, jako prezydent WAF. Assen, po krótkim wstępie, jako wizytówkę armwrestlingu przedstawił… film z Mistrzostw Świata, jakie odbyły się w Polsce, w Gdyni, w 2013 roku!

Krótko mówiąc – gdyby te mistrzostwa nie były przygotowane tak starannie a potem tak dobrze zaprezentowane na krótkiej prezentacji – Assen nie miałby „amunicji'!

Ja – gratulując Igorowi, Pawłowi, Marcinowi i całej Ekipie – przyznam się, że nigdy nie przywiązywałem wagi do tak zwanych „opraw”, czy to w armwrestlingu, czy to w innym sporcie. Mówiłem, że dobre sportowo zawody mógłbym oglądać w garażu, bez tych wszystkich bajerów i wybuchów. Nie miałem racji! Teraz liczy się krótki, dosadny przekaz!

Ludzie z GAISF nie mają czasu na poznawanie specyfiki naszego sportu, oni potrzebują efektownego przekazu. Igor i jego Ekipa „robili swoje” i udało się!

 

No i co z tego mamy?

„Global Association of International Sports Federations” (GAISF), a wcześniej SportAccord to rodzaj międzynarodowego zrzeszenia organizacji sportowych całego świata i wszystkich dyscyplin sportu – w tym olimpijskich i nieolimpijskich. Znaczy to wprost, że dyscyplina sportu, która NIE jest uznana przez MKOL, Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski lub – GAISF – praktycznie NIE istnieje. Jakie ma to znaczenie dla armwrestlingu, który przecież istnieje i ma się doskonale?

Otóż zależy od każdego państwa i prawa, które w nim obowiązuje. W Polsce, jeśli mam być szczery, niewiele się zmieni, ale… Bodaj w Australii fakt uznania przez GAISF oznacza uznanie sportu przez państwo i przyznanie statusu związku sportowego.

Zatem wiele państw może mieć znacząco lepsze warunki do rozwoju naszej dyscypliny. To dobrze, mimo że możemy do nich dostawać po d***e, jak się za bardzo rozwiną.

Tak, czy siak jest to milowy krok w historii armwrestlingu. Nie oznacza natychmiastowej poprawy naszej sytuacji wszędzie, ale powiem tak – jakby nas GAISF nie przyjął, to na dłuższą metę bylibyśmy w głębokiej…

Żebyśmy nie popadli w nadmierny optymizm to zacytuję jeszcze skrawek piosenki „Róbmy swoje” Brzmi on tak:

„Niejedną jeszcze paranoję

Przetrzymać przyjdzie- robiąc swoje!”