Vendetta we wspomnieniach cz. 5 >>>

Vendetta we wspomnieniach cz. 5 # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Zobaczcie koniecznie te zdjęcia! Przeczytajcie później, w sumie to zdjęcia mówią same za siebie. Cóż to było za widowisko! Dziś w naszych wspomnieniach tylko jedna Vendetta ta z numerem dwadzieścia. Kwiecień, początek kwietnia, a ja słyszałem o planach już od grudnia, już wtedy powstawał projekt tego show. Oczywiście w głowie Igora Mazurenko i samego wykonawcy, oraz… „Koń a sprawa polska” taki powinien być tytuł tego odcinka.

()

Wymagałbym jednak wtedy wielkiej erudycji od Szanownych Czytelników i nie wiem, kto by się nią wykazał:-) No dobra, oryginał powiedzonka brzmi SŁOŃ, a sprawa polska i dotyczy tego, że Polacy, MY – Polacy – każdą sprawę, każdą dziedzinę wiązaliśmy z kwestią niepodległości Polski. Jako że mamy stulecie odzyskania niepodległości – warto przypomnieć, że polska noblistka Maria Skłodowska-Curie podczas spotkania Międzynarodowego Komitetu Współpracy Intelektualnej Ligi Narodów w 1921 opowiedziała następujący dowcip: W konkursie literackim na temat słonia Anglik przedstawił pracę: „Moje doświadczenia w polowaniu na słonie w Afryce Południowej”, Francuz napisał esej na temat: „Seksualne i erotyczne życie słoni”, a tytuł opowiadania Polaka – „Słoń a Polska Niezależność Narodowa”.

Po tym wstępie na pewno wiecie już dokładnie – o co mi chodziło:-) zatem – najpierw te porywające zdjęcia a opis można sobie darować:-)

VENDETTA #20

8 kwietnia 2006, Starogard Gdański

Piotr Szymanowski – tekst z ARMPOWER:

„Koń a sprawa polska. Mimo, że moja rola w przygotowaniu tej publikacji jest tylko pomocnicza i polega na dokumentacji, i redagowaniu - tu, konkretnie tutaj, przy opisie imprezy w Starogardzie - wtrącić muszę swoje wrażenia. Otóż już zimą usłyszałem od Igora Mazurenko o... koniu. Najpierw sądziłem, że to przejęzyczenie, ale gdy znów przy kolejnym spotkaniu padło hasło „koń” - poczułem się nieco dziwnie. W każdym razie, gdy spotkaliśmy się jeszcze raz, już po imprezie - Igor znów opowiadał tylko o... koniu. Sam nie widziałem wydarzenia, wspomnę jednak, że zazwyczaj relacje Igora dotyczyły porywających szczegółów prawie każdej ze stoczonych walk. W jego opowieściach z imprez nie pojawiało się z reguły nic, co działo by się dalej niż na metr od stołu walki. Tym razem jednak KOŃ zdominował całość relacji. Dlaczego? Przeczytajcie!”

Walka 1 - Zbyszek już w pierwszej rundzie wyczuł swojego przeciwnika, pokonując go w błyskawicznym tempie. Kolejne rundy wyglądały podobnie: szybki, zwycięski start Zbyszka. Wynik końcowy 6:0. Tym samym 1:0 dla Polski.

Tera – UWAGA! Będzie o Ani Głowińskiej, która wtedy (chyba) jeszcze nie była żoną Artura, ale już dopingowała go bardzo mocno i głośno. Pozdrowienia dla całej Waszej Rodziny!

Walka 2 - Nadszedł czas na Artura Głowińskiego z Polski. Artur jest naturalnym showmanem, ma swój styl i swoją widownię z piękną i bardzo głośno dopingującą dziewczyną na czele. Dla podbicia atmosfery - tym razem przebrał się w mundur amerykańskiego żołnierza. Wydawać by się mogło, że to już maks spektaklu, gdyby nie...

... gdyby nie Sharkov, który na białym ogierze wjechał na miejsce walki! Ubrany, jak sowiecki wojak z komiksów. Publiczność oszalała dosłownie, tego jeszcze nie było. Sam pojedynek pokazał niesamowitą szybkość Artura. Zaskoczył Ukraińca dynamiką i nie zostawił mu cienia szansy. Wygrał 5:1.

Walka 3 - Krystian Kruszyński rozprawił się ze Stefanem Metka 4:2.

Walka 4 - Marcin Kreft - jak pisał reporter - „Dosłownie zmiażdżył przeciwnika, a jego spokój był... niemal przerażający.”

Mariusz Pudzianowski i pierwsze przymiarki...

Igor Mazurenko: „Pojawił się nasz Gość Honorowy - Mariusz Pudzianowski. Czy już wtedy namawiałem Pudziana na start przy stole? Tak! Ale jeszcze w tym momencie - było to bezskuteczne. Czy do końca? Czas pokaże, a może już pokazał (pisane 04 lipca 2011).”

VENDETTA od kuchni...

... w relacji Pawła Podlewskiego:

„Jak zwykle tutaj publiczność dopisała. Vendetta Starogard Gdański była swoistym meczem Polska vs Reszta Świata. Była to walka, na którą specjalnie przyszło najwięcej kibiców. Pamiętam, że pierwsze rzędy krzeseł były zarezerwowane dla sponsorów. Tego dnia jeden z większych sponsorów, niedaleko od miejsca zawodów miał spotkanie swoich dyrektorów regionalnych. Oczywiście pojawili się na walce Artura z Andrey. Jakież było nasze zdziwienie, gdy wszystkie „białe kołnierzyki” na stojąco klaskali i skandowali imię Polaka. Zresztą nie tylko oni. Cała sala praktycznie zagłuszyła oprawę muzyczną, każdorazowo towarzyszącą naszym imprezom.”

No i takie to były Vendetty dawno, dawno temu…

Dzieci rosną, my coraz starsi, a listopad 2018 coraz bliżej!

Pozdrawiam serdecznie!

PeSzy