Language
/ Kontakt /

BŁONIE 2011 – plusy i minusy turnieju >>>

BŁONIE 2011 – plusy i minusy turnieju  # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

()

Cieszy nas fakt, że z roku na rok regionalni działacze Federacji Armwrestling Polska zabierają się za organizację otwartych imprez armwrestlingowych, Nic przecież tak nie cieszy, jak sparowanie się na profesjonalnych turniejach. A jak do tego można jeszcze wygrać nagrody rzeczowe lub pieniężne (tak jak to było 11 czerwca 2011 roku  podczas pierwszego Turnieju w Błoniach HANDS OF STONE 2011), to zadowolenia armwrestlerów jest jeszcze większe.

Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, nic więc dziwnego, że po imprezie w Błoniach pozytywnych opinii jest więcej niż negatywnych. Jak o turnieju wypowiadali się sami Organizatorzy oraz czołowi zawodnicy polskiej sceny armwrestlingowej przeczytacie poniżej sami.

 „Myślę, że cały turniej wyszedł całkiem nieźle. Sala widowiskowa (przy. red. kinowo – teatralna w Błoniach), w której odbywał się  turniej była idealna do tego typu rywalizacji. Do tego zadbaliśmy o dobre światła ,dymy itd., czyli wszystko to, co tworzy show. Na zawody przyjechało tyle osób, ile się zapowiadało – ok. 60 osób.” – powiedział w rozmowie telefonicznej redakcji armpowera organizator turnieju – Dominik Gliński.

Na pytanie o plusach i minusach zawodów, Dominik powiedział wprost:

„Fajnie, że udało mi się zorganizować nagrody pieniężne, bo uważam, że póki nie ma Związku Sportowego na tego typu imprezach najlepszą nagrodą za wygraną jest właśnie kasa. Niestety nie starczyło mi czasu by zorganizować lepsze medale, dyplomy i puchary.  I to chyba jest jedyny minus tego turnieju”.

20110615160854_grochowski.jpgZ taką samą opinią nie krył się też czołowy, polski zawodnik, a zarazem trener i opiekun Klubu MCKiS Tytan Jaworzno – Mariusz Grochowski

„Jeżeli chodzi o nagrody na turnieju w Błoniach, to na plus były  nagrody pieniężne, na minus natomiast trochę skromne medale i statuetki. Ogólnie bardzo dobre zawody przykryły te niedociągnięcia organizacyjne. Sala kinowa jest wymarzoną areną armwrestlingu – dobra widoczność i dobre dojście do sceny. Poziom sportowy też można zaliczyć do bardzo wysokich. Przyjechała naprawdę mocna ekipa. Szkoda tylko, że w jednym dniu i w jednym regionie nałożyły się dwie imprezy” (przy. red. w tym samym dniu w Warszawie odbywał się turniej armwrestlingowy w ramach Pikniku Olimpijskiego).

Na pytanie jak ocenia swój start i start swojej drużyny Mariusz odpowiedział:

„Jeżeli chodzi o mój klub, to od dawna jeździmy na różne zawody i zgarniamy większość nagród głównych.

W Błoniach, co prawda nie miałem najmocniejszej ekipy, ale jako trener MCKiS liczyłem na więcej. Widzę, że przeciwnicy nie spali i trenowali. Teraz wyciągnę wnioski i bardziej postaram się, by moi zawodnicy przyłożyli się do treningów. Wysoki, sportowy poziom zawodów pokazał nasze braki, nad którymi teraz będziemy pracować”.

„Jeżeli chodzi natomiast o mnie, to jechałem z nastawianiem, że wygram wszystko, co jest możliwe. Co prawda nie wiedziałem kto tam będzie, ale siłowo czułem się dobrze. Niestety jakieś 2-3 tygodnie temu na treningu naderwałem przyczep mięśnia brzucha i przy każdym mocniejszym szarpnięciu przeciwnika mocno go odczuwałem. Moje walki były więc szybkie, albo szybko wygrywałem, albo szybko przegrywałem. Teraz już wiem, że muszę zmienić trening, by szybko wyleczyć kontuzje brzucha. Ostatnio zresztą przekonstruowałem swój trening i skupiam się bardziej na partiach mięśniowych, które do tej pory zaniedbywałem”.

20110615160854_skalaki.jpgO tym co myśli o swoim starcie oraz o samych zawodach zapytaliśmy również zwycięzcę kategorii Open – Marcina Skalskiego z Armfight Piaseczno.

„Wszystko było fajnie zorganizowane. Może tylko trochę mało było plakatów o imprezie. Obok był festyn, a tak naprawdę nikt nie przyszedł popatrzeć. Jeżeli chodzi o moja formę i mój start, to po Mistrzostwach Polski miałem tylko 2 tygodnie przerwy w treningach. Postanowiłem też trochę schudnąć  - schudłem 14 kg (Marcin waży teraz ok. 117kg) - i tak naprawdę nie wiedziałem jaką będę miał w Boniach formę. Spodziewałem się mocnych zawodników, takich jak Igor Miroszkin, z którym sparowałem się już w naszym klubie i wiedziałem na co go stać, czy też Mariusz Grochowski. Ale jechałem za zawody z nastawieniem, że wygram. Zawsze zresztą jadę z takim nastawieniem”

„Jeżeli chodzi o kategorie to szybko wygrałem wszystkie walki. Natomiast w Open, no to musiałem tutaj trochę się namęczyć. Zaspałem start i trochę źle się ustawiłem i Igor pokonał mnie w eliminacjach. Ale w finale za to dwa razy po dłuższych walkach pokonałem go w haku. Byłe jednak ciężko.  Przeciągaliśmy się od poduszki do poduszki. Teraz normalnie trenuje i czekam na następne, najbliższe turnieje, na których mam zamiar powalczyć i wygrać”.

Impreza była tak spektakularna i udana, że zadowolone władze miasta już na stałe wpisały w coroczny cykl imprez organizowanych przy Dniach Błonia. Wynika z tego, że na tym turnieju widzimy się za rok. I oby był co najmniej tak udany, jak teraz.

Autor: Paweł Podlewski

archiwum >>>

Language