Language
/ Kontakt /

Grzegorz Nowak - wywiad specjalny >>>

Grzegorz Nowak - wywiad specjalny # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

()

Imię i nazwisko: Grzegorz Nowak
Data urodzenia: 09.04.1989
Waga: 103kg
Wzrost: 180cm
Miejsce zamieszkania: Gdynia
Klub: UKS Złoty Tur Gdynia
Wykształcenie: Student
Stan cywilny: Wolny
Hobby: Filozofia

Widziałeś jakie poruszenie wywołał news na Twój temat na łamach naszego portalu?
Rzeczywiście... ciężko tego nie zauważyć, jest to oczywiście bardzo miłe uczucie.

Wróćmy do początku. Dlaczego przestałeś trenować?
Jest to pytanie, które sam wielokrotnie sobie zadawałem i nie umiałem znaleźć racjonalnego powodu, zaprzestania przeze mnie treningów na tak długi czas i po fakcie tego żałuje. Jedną z przyczyn były kontuzje, których doznałem przed Pucharem Świata i nie ukrywam, że wówczas się załamałem, gdyż byłem w życiowej formie. Wykluczyły mnie one ze startów w roku 2010, oraz na początku 2011. Jednak błędem z mojej strony, było całkowite pożegnanie się z treningami. Zdecydowanie powinienem do nich powrócić, tuż po przebytym leczeniu we Francji. W tej chwili powiem otwarcie – wydaje mi się, że głównym powodem, tak długiej przerwy, był strach przed porażką po kontuzji, strach przed tym, że już nigdy nie powrócę do dawnej formy. Cóż mówić – Zwątpiłem we własne możliwości.

/img/o/541.jpgKontuzje to rzeczywiście dość dług temat... Jak to aktualnie wygląda?
Kontuzje będą już zawsze moimi towarzyszkami, taki sport wybrałem i muszę się z tym pogodzić. Jednak jeśli chodzi o lewą rękę - nie odczuwam żadnych niedogodności podczas treningów. Jestem przekonany, że wystarczy abym uważał przy dobieraniu ciężarów i w krótkim czasie doprowadzę ją do dawnej świetności - Przed zeszłorocznym Nemiroffem, moja lewa zdecydowanie przerosła prawą, co było widoczne zarówno na ciężarach, jak i przy stole. Z prawą ręką sytuacja przedstawia się o wiele gorzej - dokucza mi ból zarówno w nadgarstku jak i w przyczepie, który odczuwam tak przy wykonywaniu codziennych czynności, jak i podczas treningów. Na chwilę obecną nie przewiduję, abym w najbliższym czasie miał startować  w jakichkolwiek zawodach na prawą rękę.

Zmobilizowałeś się jednak, by powrócić na scenę? Co Cię do tego przekonało?
W największym stopniu powrót zawdzięczam Igorowi, który pewnego dnia zapukał do moich drzwi i zachęcił mnie abym powrócił do treningów, za co jestem mu bardzo wdzięczny, bo dużo nad tym myślałem, a nie potrafiłem się zdecydować. W tej chwili jestem w fazie roztrenowania i krok po kroku, z treningu na trening robię kolejne postępy, by za około miesiąc przystąpić do właściwych treningów – podobnych do tych, jakie robiłem przed kontuzją. Jednak znam swoje błędy i wiem czego unikać, aby znów nie uszkodzić sobie rąk. Dlatego jestem szczęśliwy, że znów trenuję, a mam jeszcze wiele do udowodnienia. W miarę swoich możliwości zrobię wszystko, by osiągnąć jak najwięcej. Tak samo jak pragnąłem kiedyś, tylko z jedną różnicą – Już nie będę kierował się wolą, lecz przede wszystkim rozsądkiem.

/img/o/1226.jpgTrzymamy kciuki za Twój udany powrót, wróćmy jednak do początków. Dlaczego akurat armwrestling, a nie inna deyscyplina sportu? Kiedy zacząłeś ćwiczyć?
Był to rok 2004 - miałem wówczas 15 lat.
Żeby w pełni określić, z jakiego powodu zacząłem trenować tę, a nie inną dyscyplinę sportu, muszę cofnąć się do roku 2002, a  dokładnie do 14 maja 2002r. Tego feralnego dla mnie dnia, doznałem wypadku komunikacyjnego – zostałem potrącony przez samochód. Długo mógłbym rozwodzić się, nad obrażeniami jakich doznałem, dlatego napiszę tylko tyle:     Kiedy przywieziono mnie nieprzytomnego do szpitala, po chwili dojechała moja mama i usłyszała od lekarza, że nie mam żadnych szans na przeżycie. Lekarze w przekonaniu, że nie wyjdę z tego uznali, że nie będą operować mojej połamanej nogi, bo zabieg jest zbyt kosztowny. Jednak cudem stan mojego zdrowia, poprawiał się z dnia na dzień. Po trzech tygodniach odzyskałem przytomność i zacząłem samodzielnie oddychać. Kiedy obudziłem się na Oddziale Intensywnej Terapii, nie miałem pojęcia, ani skąd się tam wziąłem, ani co tam robię. Był to dla mnie szok, kiedy dowiedziałem się, że doznałem wypadku – samego zdarzenia nie pamiętam do dzisiaj. Największego szoku jednak doznałem, kiedy zobaczyłem moją rozszarpaną nogę i dowiedziałem się, że czeka mnie wyjazd do Kliniki ortopedycznej w Otwocku w celu przeprowadzenia kolejnych operacji. W Otwocku spędziłem kolejne dwa miesiące, a na temat tego, co tam doświadczyłem mógłbym napisać książkę. Było to traumatyczne przeżycie – Tym bardziej było mi ciężko, bo miałem wówczas tylko trzynaście lat. Po wielomiesięcznym koszmarze, nie poszedłem od razu do nowej szkoły, tylko w  pierwszej klasie gimnazjum miałem indywidualne nauczanie w domu. W klasie drugiej, jak to bywa, nie zostałem zaakceptowany przez nową klasę. Było mi ciężko, gdyż z jednej strony nosiłem w sobie bagaż doświadczeń, którego nikomu nie życzę, a z drugiej pośród osób z którymi widywałem się na co dzień w szkole, nie miałem przyjaciół. Tak w telegraficznym skrócie, przedstawia się moja historia zanim zacząłem trenować armwrestling.  
/img/o/274.jpgMoją przygodę z siłowanie na ręce zawdzięczam rodzicom, którzy wówczas usilnie starali się znaleźć dla mnie jakieś zajęcie. Przed wypadkiem na poważnie zajmowałem się jeździectwem – przez ponad dwa lata jeździłem konno i konie były całym moim życiem. W swoim dorobku miałem kilka wygranych zawodów w skokach przez przeszkody, co dla dwunastolatka było nie lada osiągnięciem. Jednak po wypadku, zupełnie przestało mnie to interesować. Rodzice sprzedali Iskierkę – moją klacz i pożegnałem się z jeździectwem. Oczywiście ze względu na stan zdrowia, nie byłem w stanie uprawiać wielu dyscyplin sportu – w szczególności tych, którymi w mniejszym, bądź w większym stopniu byłem zainteresowany. Oprócz jeździectwa pasjonowały mnie również sporty walki z uprawiania których po wypadku byłem zdecydowanie wykluczony. Jednak pod koniec 2004 roku, przypadkowo tata znalazł w „Dzienniku Bałtyckim” ogłoszenie „Klubu Sportowego Złoty Tur”. Zdecydowałem się pojechać na trening tylko ze względu na to, że wymienieni w nim byli, medaliści Mistrzostw Europy oraz Świata Juniorów, a także Niepełnosprawni i mocno zaciekawiło mnie jaką siłą dysponują. Jak się później okazało, ich przewaga nade mną nie była wcale duża i szybko zacząłem wygrywać – wówczas Armwrestling zakorzenił się w moim sercu na dobre.

Wiesz, że tylko najwięksi potrafią podnieść się po upadku?
Podobno tak jest.

A jak wyglądały Twoje początki? Jak się nauczyłeś walczyć przy stole? Kto pełnił rolę twojego trenera?
Początki mojego siłowania, były wspaniałym okresem w którym robiłem zdumiewające postępy. Z każdym treningiem czułem się silniejszy i długo nie odczuwałem bólu w rękach, przez co szybko zacząłem zwiększać ciężar i bić rekordy. W wieku szesnastu lat, po niespełna roku treningów, ćwiczyłem z obciążeniem, którego nie byli w stanie podnieść o wiele starsi i utytułowani zawodnicy – podniosłem wówczas 100kg na nadgarstek, co przerosło oczekiwania wszystkich wobec mnie. Moim pierwszym trenerem i tym, który nauczył mnie wszystkich podstaw siłowania na ręce, był Daniel Gajda. Z nim również, najwięcej siłowałem się przy stolę. Początkowo co jest oczywiste, nie miałem najmniejszych szans. Jak się okazało, wkrótce również i z nim wygrałem. Jednak sama nauka walki na rękę trwała lata – siłowałem się z każdym z kim było to możliwe, zarówno ze słabszymi, jak i z silniejszymi zawodnikami, co było konieczne, aby przygotować ręce do walki na zawodach. Stanowczo uważam, że kluczem do mojego sukcesu były częste sparingi, które wykonywałem na każdym treningu.

Kiedy przyszły pierwsze sukcesy?
Na każdym treningu dawałem z siebie wszystko, bo koniecznie pragnąłem osiągnąć sukces. Dzięki temu mojego pierwszego wyczynu, dokonałem w miarę szybko. Po półtora roku treningów,  na Mistrzostwach Polski w Jaworznie, zdobyłem trzy złote i jeden srebrny medal, Zdominowałem wówczas kategorie Juniorów oraz Niepełnosprawnych, w których startowali zawodnicy o wiele bardziej doświadczeni ode mnie. Po tych zawodach uwierzyłem we własne możliwości i kolejne sukcesy, były dla mnie tylko kwestią czasu. Od tego momentu, armwrestling pochłonął mnie bez reszty, ciężkie treningi stały się całym moim życiem, a jedynym celem było zwycięstwo w kolejnych zawodach.

Jak na te wydarzenia zapatrywała się rodzina?
Początkowo rodzina szczyciła się moimi sukcesami, jednak nie trwało to długo, później kolejne moje zwycięstwa były na porządku dziennym i stało się to dla niej obojętne. Jednak nie dla wszystkich. Rodzicom którzy przecież zachęcili mnie do siłowania, przestał podobać się ten sport, ze względu na to, że świata poza nim nie widziałem, a nie przynosił on wielkich dochodów. Jednak po przerwie, sytuacja przedstawia się inaczej, gdyż uświadomiłem sobie wiele rzeczy, a rodzice zrozumieli, że trening jest dla mnie świetnym urozmaiceniem życia.

Jakie zawody były Twoimi najlepszymi z Twojego punktu widzenia? Jak wspominasz swoje najlepsze zawody i które Twoim zadaniem zawody były najlepsze?
Startowałem w wielu zawodach, ktore miło wspominam i lubie w myślach do nich wrócić. Opiszę jednak, tylko start w tych, które  uważam za najistotniejsze w moim życiu. Mianowicie moim największym suckcesem, było zdobycie brązowego medalu podczas Pucharu Świata Zawodowców – Nemiroff World Cup 2009. Jak co roku Puchar Świata odbywał się w Warszawie, do której pojechałem w niepewności, co do mojej formy. Nie byłem przekonany, czy jestem w stanie rywalizować z najlepszymi zawodnikami na świecie. Jak zwykle jednak miałem swoj cel, który chciałem zrelaizować podczas tych zawodów. Koniecznie chciałem pokonać Genadiego Kvikvinie, który parę miesięcy wcześniej, zdobnył tytuł Mistrza Europy oraz Świata w kategorii do 110kg – tyle wynosiła wówczas moja waga.
Jak się okazało, zrealizowałem swój cel, wygrałem po ciężkiej walce z Genadim i udowodniłem, że polak ma szanse rywalizować z najlepszymi na świecie. Do tego ku zaskoczeniu wszystkich, jako pierwszy polak w historii siłowania na ręce, w Pucharze Świata zdobyłem medal w kategorii Superciężkiej +95kg. Było to najważniejsze wydarzenie w mojej karierze, oraz pewnego rodzaju przełom, którego nigdy nie zapomnę.

A jak sytuacja ma się teraz, gdy wracasz na scenę? Czy masz kogoś, kogo obawiasz się w swojej kategorii wagowej ?
W tegorocznym Pucharze Polski, planuję wystartować tylko na rękę lewą. W związku z tym jest kilku zawodników, ktorzy stanowią dla mnie realne zagrożenie. Z tego co do tej pory słyszałem, świetną formą dysponuję w tej chwili Marcin Skalski, który w roku ubiegłym zdobył tytuł Najsilniejszego Polaka na tą rękę. Dlatego jego uważam za najgroźniejszego przeciwnika i wygrana z nim jest głównym celem, który pragnę zrealizować w tym roku. Jeśli jednak, nie uda mi się wygrać z Marcinem w tym roku, będą jeszcze kolejne, więc niczego nie chce osiągnąć za wszelką cenę.

Krótko mówiąc, wiara czyni cuda, a Ty jesteś tego żywym przykładem.
Mam nadzieję i wierzę, że przy ciężkiej pracy i zaangażowaniu każdy z nas jest w stanie osiągnąć wiele, a to pozwoli mi walczyć na Pucharze Polski 2011 na najwyższych obrotach i osiągnąć jak najlepsze wyniki.

Czy miałeś lub masz jakiś armwrestlingowy wzór do naśladowania, mistrza, z którego czerpiesz pozytywne wzorce?
Początkowo byłem zafascynowany wieloma zawodnikami, którzy odnosili sukcesy w skali światowej. Później przez miesiąc trenowałem z Ruslanem Babayevem, który stał się dla mnie wzorem postawy zawodnika, a przy tym bardzo wiele mnie nauczył. W tej chwili, trudno mi jednoznacznie określić kogoś tym mianem, jednak  najbardziej pasuje ono, do obu braci Babayev z którymi miałem przyjemność trenować i wiem, że oboje są tego godni.

A jak Grzesiek prezentuje się na co dzień? Jakie ma hobby, ulubione książki, muzykę, film?   
Tak naprawdę, poza armwrestlingiem, zainteresowania mam wyłącznie naukowe, zaczynając od psychologii rozwoju człowieka, poprzez różnorodność doktryn w systemach pedagogicznych, aż do dziedziny wiedzy która pochłonęła mnie najbardziej, czyli filozofii.
Jeśli chodzi o książki, czytam dzieła takich autorów jak: Jan Paweł II, Władysław Tatarkiewicz, Frederick Copleston, czy Erich Fromm.

Chciałbyś coś przekazać innym zawodnikom na koniec?
Tylko jedno. Nigdy się nie poddawajcie. Wola walki i cierpliwość to klucz do wszystkich drzwi.

Dziękuję Ci bardzo za ten szczery wywiad, to wielka przyjemność powitać Cię z powrotem na scenie. Życzę sukcesu na Pucharze Świata.
Ja również dziękuję, pozdrawiam wszystkich fanów armwrestlingu czytających armpower.

net, Do zobaczenia !

Imię i nazwisko: Grzegorz Nowak
Data urodzenia : 09.04.1989
Waga:  103kg
Wzrost:  180cm
Miejsce zamieszkania: Gdynia
Klub : UKS Złoty Tur Gdynia
Wykształcenie : Student
Stan cywilny:  Wolny

Hobby: Filozofia

Widziałeś jakie poruszenie wywołał news na Twój temat na łamach naszego portalu?
Rzeczywiście... ciężko tego nie zauważyć, jest to oczywiście bardzo miłe uczucie.

Wróćmy do początku. Dlaczego przestałeś trenować?

Jest to pytanie, które sam wielokrotnie sobie zadawałem i nie umiałem znaleźć racjonalnego powodu, zaprzestania przeze mnie treningów na tak długi czas i po fakcie tego żałuje. Jedną z przyczyn były kontuzje, których doznałem przed Pucharem Świata i nie ukrywam, że wówczas się załamałem, gdyż byłem w życiowej formie. Wykluczyły mnie one ze startów w roku 2010, oraz na początku 2011. Jednak błędem z mojej strony, było całkowite pożegnanie się z treningami. Zdecydowanie powinienem do nich powrócić, tuż po przebytym leczeniu we Francji. W tej chwili powiem otwarcie – wydaje mi się, że głównym powodem, tak długiej przerwy, był strach przed porażką po kontuzji, strach przed tym, że już nigdy nie powrócę do dawnej formy. Cóż mówić – Zwątpiłem we własne możliwości.

Kontuzje to rzeczywiście dość dług temat... Jak to aktualnie wygląda?

Kontuzje będą już zawsze moimi towarzyszkami, taki sport wybrałem i muszę się z tym pogodzić. Jednak jeśli chodzi o lewą rękę - nie odczuwam żadnych niedogodności podczas treningów. Jestem przekonany, że wystarczy abym uważał przy dobieraniu ciężarów i w krótkim czasie doprowadzę ją do dawnej świetności - Przed zeszłorocznym Nemiroffem, moja lewa zdecydowanie przerosła prawą, co było widoczne zarówno na ciężarach, jak i przy stole. Z prawą ręką sytuacja przedstawia się o wiele gorzej - dokucza mi ból zarówno w nadgarstku jak i w przyczepie, który odczuwam tak przy wykonywaniu codziennych czynności, jak i podczas treningów. Na chwilę obecną nie przewiduję, abym w najbliższym czasie miał startować w jakichkolwiek zawodach na prawą rękę.

Zmobilizowałeś się jednak, by powrócić na scenę? Co Cię do tego przekonało?

W największym stopniu powrót zawdzięczam Igorowi, który pewnego dnia zapukał do moich drzwi i zachęcił mnie abym powrócił do treningów, za co jestem mu bardzo wdzięczny, bo dużo nad tym myślałem, a nie potrafiłem się zdecydować. W tej chwili jestem w fazie roztrenowania i krok po kroku, z treningu na trening robię kolejne postępy, by za około miesiąc przystąpić do właściwych treningów – podobnych do tych, jakie robiłem przed kontuzją. Jednak znam swoje błędy i wiem czego unikać, aby znów nie uszkodzić sobie rąk. Dlatego jestem szczęśliwy, że znów trenuję, a mam jeszcze wiele do udowodnienia. W miarę swoich możliwości zrobię wszystko, by osiągnąć jak najwięcej. Tak samo jak pragnąłem kiedyś, tylko z jedną różnicą – Już nie będę kierował się wolą, lecz przede wszystkim rozsądkiem.

Trzymamy kciuki za Twój udany powrót, wróćmy jednak do początków. Dlaczego akurat armwrestling, a nie inna deyscyplina sportu? Kiedy zacząłeś ćwiczyć?

Był to rok 2004 - miałem wówczas 15 lat.

Żeby w pełni określić, z jakiego powodu zacząłem trenować tę, a nie inną dyscyplinę sportu, muszę cofnąć się do roku 2002, a dokładnie do 14 maja 2002r. Tego feralnego dla mnie dnia, doznałem wypadku komunikacyjnego – zostałem potrącony przez samochód. Długo mógłbym rozwodzić się, nad obrażeniami jakich doznałem, dlatego napiszę tylko tyle: Kiedy przywieziono mnie nieprzytomnego do szpitala, po chwili dojechała moja mama i usłyszała od lekarza, że nie mam żadnych szans na przeżycie. Lekarze w przekonaniu, że nie wyjdę z tego uznali, że nie będą operować mojej połamanej nogi, bo zabieg jest zbyt kosztowny. Jednak cudem stan mojego zdrowia, poprawiał się z dnia na dzień. Po trzech tygodniach odzyskałem przytomność i zacząłem samodzielnie oddychać. Kiedy obudziłem się na Oddziale Intensywnej Terapii, nie miałem pojęcia, ani skąd się tam wziąłem, ani co tam robię. Był to dla mnie szok, kiedy dowiedziałem się, że doznałem wypadku – samego zdarzenia nie pamiętam do dzisiaj. Największego szoku jednak doznałem, kiedy zobaczyłem moją rozszarpaną nogę i dowiedziałem się, że czeka mnie wyjazd do Kliniki ortopedycznej w Otwocku w celu przeprowadzenia kolejnych operacji. W Otwocku spędziłem kolejne dwa miesiące, a na temat tego, co tam doświadczyłem mógłbym napisać książkę. Było to traumatyczne przeżycie – Tym bardziej było mi ciężko, bo miałem wówczas tylko trzynaście lat. Po wielomiesięcznym koszmarze, nie poszedłem od razu do nowej szkoły, tylko w pierwszej klasie gimnazjum miałem indywidualne nauczanie w domu. W klasie drugiej, jak to bywa, nie zostałem zaakceptowany przez nową klasę. Było mi ciężko, gdyż z jednej strony nosiłem w sobie bagaż doświadczeń, którego nikomu nie życzę, a z drugiej pośród osób z którymi widywałem się na co dzień w szkole, nie miałem przyjaciół. Tak w telegraficznym skrócie, przedstawia się moja historia zanim zacząłem trenować armwrestling.

Moją przygodę z siłowanie na ręce zawdzięczam rodzicom, którzy wówczas usilnie starali się znaleźć dla mnie jakieś zajęcie. Przed wypadkiem na poważnie zajmowałem się jeździectwem – przez ponad dwa lata jeździłem konno i konie były całym moim życiem. W swoim dorobku miałem kilka wygranych zawodów w skokach przez przeszkody, co dla dwunastolatka było nie lada osiągnięciem. Jednak po wypadku, zupełnie przestało mnie to interesować. Rodzice sprzedali Iskierkę – moją klacz i pożegnałem się z jeździectwem. Oczywiście ze względu na stan zdrowia, nie byłem w stanie uprawiać wielu dyscyplin sportu – w szczególności tych, którymi w mniejszym, bądź w większym stopniu byłem zainteresowany. Oprócz jeździectwa pasjonowały mnie również sporty walki z uprawiania których po wypadku byłem zdecydowanie wykluczony. Jednak pod koniec 2004 roku, przypadkowo tata znalazł w „Dzienniku Bałtyckim” ogłoszenie „Klubu Sportowego Złoty Tur”. Zdecydowałem się pojechać na trening tylko ze względu na to, że wymienieni w nim byli, medaliści Mistrzostw Europy oraz Świata Juniorów, a także Niepełnosprawni i mocno zaciekawiło mnie jaką siłą dysponują. Jak się później okazało, ich przewaga nade mną nie była wcale duża i szybko zacząłem wygrywać – wówczas Armwrestling zakorzenił się w moim sercu na dobre.

Wiesz, że tylko najwięksi potrafią podnieść się po upadku?
Podobno tak jest.

A jak wyglądały Twoje początki? Jak się nauczyłeś walczyć przy stole? Kto pełnił rolę twojego trenera?

Początki mojego siłowania, były wspaniałym okresem w którym robiłem zdumiewające postępy. Z każdym treningiem czułem się silniejszy i długo nie odczuwałem bólu w rękach, przez co szybko zacząłem zwiększać ciężar i bić rekordy. W wieku szesnastu lat, po niespełna roku treningów, ćwiczyłem z obciążeniem, którego nie byli w stanie podnieść o wiele starsi i utytułowani zawodnicy – podniosłem wówczas 100kg na nadgarstek, co przerosło oczekiwania wszystkich wobec mnie. Moim pierwszym trenerem i tym, który nauczył mnie wszystkich podstaw siłowania na ręce, był Daniel Gajda. Z nim również, najwięcej siłowałem się przy stolę. Początkowo co jest oczywiste, nie miałem najmniejszych szans. Jak się okazało, wkrótce również i z nim wygrałem. Jednak sama nauka walki na rękę trwała lata – siłowałem się z każdym z kim było to możliwe, zarówno ze słabszymi, jak i z silniejszymi zawodnikami, co było konieczne, aby przygotować ręce do walki na zawodach. Stanowczo uważam, że kluczem do mojego sukcesu były częste sparingi, które wykonywałem na każdym treningu.

Kiedy przyszły pierwsze sukcesy?

Na każdym treningu dawałem z siebie wszystko, bo koniecznie pragnąłem osiągnąć sukces. Dzięki temu mojego pierwszego wyczynu, dokonałem w miarę szybko. Po półtora roku treningów, na Mistrzostwach Polski w Jaworznie, zdobyłem trzy złote i jeden srebrny medal, Zdominowałem wówczas kategorie Juniorów oraz Niepełnosprawnych, w których startowali zawodnicy o wiele bardziej doświadczeni ode mnie. Po tych zawodach uwierzyłem we własne możliwości i kolejne sukcesy, były dla mnie tylko kwestią czasu. Od tego momentu, armwrestling pochłonął mnie bez reszty, ciężkie treningi stały się całym moim życiem, a jedynym celem było zwycięstwo w kolejnych zawodach.

Jak na te wydarzenia zapatrywała się rodzina?

Początkowo rodzina szczyciła się moimi sukcesami, jednak nie trwało to długo, później kolejne moje zwycięstwa były na porządku dziennym i stało się to dla niej obojętne. Jednak nie dla wszystkich. Rodzicom którzy przecież zachęcili mnie do siłowania, przestał podobać się ten sport, ze względu na to, że świata poza nim nie widziałem, a nie przynosił on wielkich dochodów. Jednak po przerwie, sytuacja przedstawia się inaczej, gdyż uświadomiłem sobie wiele rzeczy, a rodzice zrozumieli, że trening jest dla mnie świetnym urozmaiceniem życia.


Jakie zawody były Twoimi najlepszymi z Twojego punktu widzenia? 
Jak wspominasz swoje najlepsze zawody i które Twoim zadaniem zawody były najlepsze?

Startowałem w wielu zawodach, ktore miło wspominam i lubie w myślach do nich wrócić. Opiszę jednak, tylko start w tych, które  uważam za najistotniejsze w moim życiu. Mianowicie moim największym suckcesem, było zdobycie brązowego medalu podczas Pucharu Świata Zawodowców – Nemiroff World Cup 2009. Jak co roku Puchar Świata odbywał się w Warszawie, do której pojechałem w niepewności, co do mojej formy. Nie byłem przekonany, czy jestem w stanie rywalizować z najlepszymi zawodnikami na świecie. Jak zwykle jednak miałem swoj cel, który chciałem zrelaizować podczas tych zawodów. Koniecznie chciałem pokonać Genadiego Kvikvinie, który parę miesięcy wcześniej, zdobnył tytuł Mistrza Europy oraz Świata w kategorii do 110kg – tyle wynosiła wówczas moja waga.
Jak się okazało, zrealizowałem swój cel, wygrałem po ciężkiej walce z Genadim i udowodniłem, że polak ma szanse rywalizować z najlepszymi na świecie. Do tego ku zaskoczeniu wszystkich, jako pierwszy polak w historii siłowania na ręce, w Pucharze Świata zdobyłem medal w kategorii Superciężkiej +95kg. Było to najważniejsze wydarzenie w mojej karierze, oraz pewnego rodzaju przełom, którego nigdy nie zapomnę

A jak sytuacja ma się teraz, gdy wracasz na scenę? Czy masz kogoś, kogo obawiasz się w swojej kategorii wagowej ?

W tegorocznym Pucharze Polski, planuję wystartować tylko na rękę lewą. W związku z tym jest kilku zawodników, ktorzy stanowią dla mnie realne zagrożenie. 
Z tego co do tej pory słyszałem, świetną formą dysponuję w tej chwili Marcin Skalski, który w roku ubiegłym zdobył tytuł Najsilniejszego Polaka na tą rękę. Dlatego jego uważam za najgroźniejszego przeciwnika i wygrana z nim jest głównym celem, który pragnę zrealizować w tym roku. Jeśli jednak, nie uda mi się wygrać z Marcinem w tym roku, będą jeszcze kolejne, więc niczego nie chce osiągnąć za wszelką cenę.

Krótko mówiąc, wiara czyni cuda, a Ty jesteś tego żywym przykładem.
Mam nadzieję i wierzę, że przy ciężkiej pracy i zaangażowaniu każdy z nas jest w stanie osiągnąć wiele, a to pozwoli mi walczyć na Pucharze Polski 2011 na najwyższych obrotach i osiągnąć jak najlepsze wyniki.
Czy miałeś lub masz jakiś armwrestlingowy wzór do naśladowania, mistrza, z którego czerpiesz pozytywne wzorce? Początkowo byłem zafascynowany wieloma zawodnikami, którzy odnosili sukcesy w skali światowej. Później przez miesiąc trenowałem z Ruslanem Babayevem, który stał się dla mnie wzorem postawy zawodnika, a przy tym bardzo wiele mnie nauczył. W tej chwili, trudno mi jednoznacznie określić kogoś tym mianem, jednak najbardziej pasuje ono, do obu braci Babayev z którymi miałem przyjemność trenować i wiem, że oboje są tego godni.


A jak Grzesiek prezentuje się na co dzień? Jakie ma hobby, ulubione książki, muzykę, film?

Tak naprawdę, poza armwrestlingiem, zainteresowania mam wyłącznie naukowe, zaczynając od psychologii rozwoju człowieka, poprzez różnorodność doktryn w systemach pedagogicznych, aż do dziedziny wiedzy która pochłonęła mnie najbardziej, czyli filozofii.
Jeśli chodzi o książki, czytam dzieła takich autorów jak : Jan Paweł II, Władysław Tatarkiewicz,
Frederick Copleston, czy Erich Fromm.

Chciałbyś coś przekazać innym zawodnikom na koniec?
Tylko jedno. Nigdy się nie poddawajcie. Wola walki i cierpliwość to klucz do wszystkich drzwi.

Dziękuję Ci bardzo za ten szczery wywiad, to wielka przyjemność powitać Cię z powrotem na scenie. Życzę sukcesu na Pucharze Świata.
Ja również dziękuję, pozdrawiam wszystkich fanów armwrestlingu czytających armpower.net, Do zobaczenia !



archiwum >>>

Language