Language
/ Kontakt /

IV TURNIEJ O PUCHAR ZŁOTEGO TURA - I PUCHAR ŚWIATA ZAWODOWCÓW >>>

IV TURNIEJ O PUCHAR ZŁOTEGO TURA - I PUCHAR ŚWIATA ZAWODOWCÓW # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

ZNÓW ALEXEY VOEVODA! ()

1 marca 2003 roku w Warszawie odbył się czwarty międzynarodowy turniej „Złoty Tur”. Były to zawody szczególnej rangi, ponieważ w tym roku turniej otrzymał status Pucharu Świata Zawodowców. W imprezie wzięli udział najsilniejsi zawodnicy z Rosji, Polski, Finlandii, Niemiec, Ukrainy, Słowacji, Rumuni i Kazachstanu.

Poziom zawodników był tak wysoki, że do ostatniego momentu trudno było typować mistrza w wadze lekkiej (kategoria do 63 kg). Zeszłoroczny mistrz Sergey Kuznietsov na samym początku przegrał z Ukraińcem Andriejem Bielińskim i Rosjaninem Alexeyem Ostapczukiem. W walce finałowej spotkali się mistrz Rosji Alexey Nikitchenko i Ukrainiec Andriy Bielinski. Pojedynek był bardzo wyrównany i emocjonujący. W tym dniu szczęście dopisało zawodnikowi z Osetii. Trzecie miejsce zajął Rosjanin Aleksey Ostapczuk. Brązowy medal Pucharu Świata jest najważniejszym w kolekcji tego młodego sportowca.

W wadze średniej (do 78 kg) głównym pretendentem do złotego medalu miał być według wszelkich oczekiwań Cvetan Gashevski. Godnych przeciwników nie brakowało. Do Polski przyjechali najlepsi zawodnicy z Ukrainy Rustam Babajew i Grigorij Bondaruk oraz Mistrz Świata i Europy Rosjanin Taimouraz Tsakhilov. Gashevski nie miał łatwego życia. Swoje walki rozpoczął bardzo pewnie - najpierw wygrał z Ukraińcem Eduardem Serdjukiem i Taimourazem Tsakhilovem. W trzeciej walce spotkał się z Rustamem Babajewem, którego „hak” był bardzo skuteczny. Tego dnia Rustam czuł się świetnie i był pewny swego. Złoty medal powędrował więc do niego. Najlepszą walką turnieju był pojedynek półfinałowy Gashevski – Tshakilov. Początkowo Gashevski chciał wygrać z Taimurazem przez „hak”, ale „hak” Tshakilova ani trochę nie był gorszy. Potem były oderwania łokcia i zerwania. Nie sposób wyrazić słowami tego, co się działo. Po raz kolejny wznowiono walkę, która rozpoczęła się od „haków”. Gashevski zmienił styl walki i otworzył dłoń Tsakhilova. Wciąż pozostaje zagadką, jak można było tak szybko wyjść z „haka” i zaatakować „przez górę”. Stało się jasne, dlaczego Bułgara nazywają „PROFESOREM”. To zwycięstwo kosztowało Cvetana tyle sił, że w walce finałowej nie mógł się już przeciwstawić Rustamowi Babayevowi.

Wszyscy zadawali sobie pytanie: „Czy Jan Germanus (Słowacja) poradzi sobie z Tarasem Iwakinem (Ukraina) i odzyska tytuł Mistrza Świata w wadze ciężkiej?” (kategoria do 95 kg). Jan bardzo poważnie podszedł do sprawy i sumiennie przygotowywał się do turnieju. Przed zawodami mówił: „Porażka sprzed roku skłoniła mnie do rezygnacji z kilku poważnych turniejów. Wszystkie srebrne medale, jakie zdobyłem w zeszłym roku oddałem przyjacielowi, bo w mojej kolekcji nie ma dla nich miejsca. Liczy się tylko złoto!”

W Warszawie pojawił się również legendarny sportowiec z Osetii Anatoli Skodtotaev oraz Mistrz Rosji z 2002 roku Gennady Fardsinov. Ci dwaj zawodnicy spokojnie mogli pretendować do złota, ale właśnie w Polsce postanowili rozwiązać swoje własne sprawy. Ich pojedynek był prawdziwą ozdobą turnieju, niestety obydwaj stracili siły.

Anatoli Skodtotaev powiedział później: „Doskonale wiedziałem o tym, że jeśli oddam walkę Gennademu to potem zabłysnę na turnieju, ale nigdy wcześniej nie miałem okazji stanąć z nim za stołem i byłem po prostu ciekawy, który z nas jest silniejszy”.

W finale, tak jak w zeszłym roku spotkali się Germanus i Iwakin. We wstępnych walkach Iwakin położył Germanusa i nikt nie miał wątpliwości, że go pokona. Germanus w czasie walki intensywnie myślał, aż doprowadził do zerwania. Główny cel został osiągnięty – walka na paskach. Sygnał „Ready. Go!” i błyskawicznie silna ręka Iwakina była na stole. Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Potem rywale spotkali się w trzecim, decydującym starciu. Ale tym razem Iwakin przejrzał Germanusa i nie dał mu szansy na zerwanie. Kolejna wygrana Iwakina. Trzecie miejsce zajął nikomu dotąd nie znany Rumun Ion Onescu. To chłopak z ikrą! Wcześniej nikt tego nie zauważył. Ion pokazał się z dobrej strony. Ale o tym trochę później.

Aleksey Voevoda już podczas pierwszej walki dał wszystkim do zrozumienia, że nie da sobie odebrać tytułu Mistrza Świata w wadze super ciężkiej (kategoria powyżej 95 kg). Trudno było przewidzieć, kto będzie drugi, ponieważ wszyscy byli doskonale przygotowani. Rusłan Kokoev po bardzo ciężkiej walce przegrał z Andrejem Sharkovem z Ukrainy. Peter Gazdarica zwyciężył Slavika Kachmazova tylko dzięki faulom. Gazdaricy brakowało tylko kilku centymetrów żeby położyć Kokoeva, ale Ruslan sprowadził walkę na tory zwycięstwa. W ten sposób pokazał, że można zwyciężać pojedynki skazane na przegraną. Wynik końcowy: Voevoda bezkonkurencyjny, Sharkov – miejsce drugie, Kokoev – miejsce trzecie.

Niewątpliwie „gwoździem programu” turnieju były walki o tytuł Mistrza w kategorii „open”. To trzeba było widzieć!

W pierwszym pojedynku spotkali się Taimouraz Tsakhilov i Aleksey Voevoda. Starcie Davida z Goliatem… Różnica w wadze to ponad 50 kg! „Nikt by się nie zerwał z Voevodą ” – chwalił się po walce Taimouraz.

Nie na żarty walczyli Jan Germanus i Rusłan Kokoev. Kilka razy Germanus był o krok od zwycięstwa, ale jakimś cudem Rusłan w ostatnim momencie wychodził z tego obronną ręką. Dopiero za czwartym razem Rusłan Kokoev postawił kropkę nad „i”. „Wygrać z Germanusem na biceps – to poważna sprawa” – komentował to wszystko Voevoda.

Zawodnicy stracili siły po ciężkich pojedynkach, w rezultacie Kokoev był 8, a Germanus zakończył skromniutko na 12 miejscu. Na scenie pojawił się Rumun, o którym już wspominaliśmy. Pokonał Taimouraza Tsakhilova, Petra Gazdarice, Fina Petri Kualo, Rosjanina Slavika Kachmazova, Gennadya Fardsinova i zdobył brązowy medal w najbardziej prestiżowej kategorii!! Co prawda, wszyscy jego przeciwnicy mieli za sobą bardzo ciężkie walki. Nie wiadomo co myśleć o tym wszystkim, udało mu się czy naprawdę jest niezły? W finale spotkali się Taras Iwakin i Aleksey Voevoda. Patrząc na ogromny biceps Tarasa, pojawiały się pewne wątpliwości co do wygranej Voevody. Wielu widzów liczyło na cud - cudu nie było. Co tu dużo mówić - wszystkie walki Voevoda wygrał bez wielkiego trudu.

17f96a_p1010018.jpg0cfb96_p1010028.jpge78126_p1010085.jpg99e2a1_p1010047.jpg

e5a47d_p1010056.jpg0ad8dc_p1010081.jpg

Paweł Podlewski

archiwum >>>

Language