Language
/ Kontakt /

Jegor Kalyeda:”Formę zrób sam” >>>

Jegor Kalyeda:”Formę zrób sam” # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

„Trening czyni mistrza" – to motto Jegora. Rzeczywiście, sportowiec już pokazał się w ramach mistrzostw Republiki Białorusi. ()

Białoruski sportowiec zakochał się w siłowaniu od pierwszego wejrzenia. Żeby jednak uczucia nie oziębły, musimy odczuwać wzajemność. Jeżeli takowej nie ma, trzeba walczyć o swoje szczęście i sukces.
Początkowo Jegor zajmował się podnoszeniem ciężarów do czasu, aż jeden z armwrestlerów zaproponował mu walkę na ręce. Jegor zgodził się bez wahania, choć jego stosunek do tego sportu był raczej obojętny. Pierwsza bitwa przyniosła Kolyedzie zwycięstwo. To ono zachęciło sportowca do kontynuowania przygody z tym sportem.

- Po tej walce zachwyciłem się siłowaniem - mówi Jegor. - Mój start zbiegł się z początkiem studiów. To był 2006 rok, byłem studentem pierwszego roku, kwitło moje życie studenckie, miałem dużo treningów i zawodów.

Pierwsze treningi miały raczej cel polepszania poziomu ogólnej sprawności fizycznej Jegora. Później sportowiec nawiązał współpracę ze znanymi na Białorusi srmwrestlerami: Iwanem Portyanko, Iwanem Antonenko, Alexandrem Syaredzichem i Olegiem Buzo. Razem uczyli się podstaw tej mało znanej dyscypliny, uczyli się na podstawie doświadczeń innych, wspólne obserwowali zawodników i wymieniali się uwagami. W tamtych latach w Internecie nie było zbyt wiele informacji na temat armwrestlingu, jak jest to w tej chwili. Całą wiedzę Jegor zdobył od tych, z którymi trenował.

- Moje treningi były bardzo owocne - mówi Jegor. - Ale gdyby cofnąć czas, to bym zmienił trochę plan, a mianowicie – zwiększyłbym ćwiczenia dla rozwoju i wzmocnienia więzadeł i przyczepów. Teraz liczba ćwiczeń tygodniowo jest uzależniona od wielu czynników. Jeśli regeneruję się po kontuzji – jest to około dwóch treningów, jeżeli przygotowuję się do zawodów - cztery. Najczęściej jestem na siłowni trzy razy w tygodniu. Na początku wykonuję podstawowe ćwiczenia, dalej – ćwiczenia na wyciągu o różnych kątach, a później jest sparring. Jeśli to nie wystarcza - zwiększam liczbę ćwiczeń na wyciągu czy z hantlami.

Jegor przestrzega diety sportowej tylko przed zawodami, kiedy trzeba "zrobić masę" aby zmieścić się w danej kategorii. W innych przypadkach jego dieta jest ograniczona tylko możliwościami. Jeżeli chodzi o suplementację, to Jegor uważa, że jej dobór powinien być indywidualny.

Najbardziej przyjemne wydarzenie w karierze sportowej Jegora miało miejsce w 2007 roku, kiedy to zakwalifikował się do tytułu mistrza sportu, zdobywając piąte miejsce w mistrzostwach Republiki Białorusi w armwrestlingu. Jegor uważa, że wynik był niesprawiedliwy, ale woli nie poruszać tego wątku.

Kalyeda przygotowując się do Pucharu Białorusi, na siłowni bez przeszkód pokonywał Olega Potapko z jego kategorii wagowej. Ale wieczorem w przeddzień zawodów Jegor zachorował, wezwano karetkę. Nie było go na zawodach.

- Oleg Potapko zdobył wtedy pierwsze miejsce, co oznacza, że miałem dobry poziom - wspomina Jegor. - Co się stało, to się stało, chociaż niektórych wydarzeń nie jesteśmy w stanie tak łatwo zapomnieć.

"Trening czyni mistrza"to motto Jegora. Rzeczywiście, sportowiec już pokazał się w ramach mistrzostw Republiki Białorusi. Nadszedł czas, aby przejść na wyższy poziom, ponieważ pomimo ośmiu lat doświadczenia w armwrestlingu, Kalyeda jeszcze startował na zawodach międzynarodowych.
W
niedalekiej przyszłości mam zamiar aktywnie uczestniczyć w prestiżowych zawodach poza Białorusią - mówi Jegor. - Śledzę wydarzenia w świecie siłowania, dlatego wiem na co należy zwrócić uwagę. Szkoda, że w tym roku nie będzie Lion Cup, ale cieszę się, że odbędzie się turniej A1 oraz planowany jest ekscytujący projekt TOP 16.

Na Białorusi o zwycięstwie decyduje wynik startu na obie ręce. Jegor absolutnie nie zgadza się z tym systemem, uważa, że może on być powodem rezygnacji sportowców z tego sportu, szczególnie początkujących. W białoruskim armwrestlingu są także inne wady.

- Armwrestlingowi w naszym kraju brakuje takich ludzi na czele federacji, którzy fanatycznie lub po prostu odpowiedzialnie podchodziliby do swojej pracy i jego rozwoju - mówi Jegor. - Wciąż nie ma miejsca dla przeprowadzenia porządnych zawodów, a fundusz nagród jest mizerny. Zawodnicy czasami muszą jechać do odległego miasta, aby wystartować dla kartki papieru (dyplomu) i medalu wielkości łyżeczki. Koszty podróży, zakwaterowania i wyżywienia, a także opłaty startowe są bardzo kosztowne.

Z perspektywy ośmiu lat w białoruskim siłowaniu Jegor widzi przyszłość tego sportu. Ale bez względu na to, jak trudna jest obecna sytuacja, Kalyeda nie zamierza odejść od swojego sportu. Rozwiązując problemy białoruski sportowiec oddaje hołd krajowemu armwrestlingowi. Trenując na sali do ostatniej kropli potu, zdobywając nowe szczyty i rozwijając się, Jegor udowadnia, że "ci, którzy szukają - zawsze znajdują ". Kto chce, ten znajdzie czas, znajdzie przyczynę, znajdzie sposób - znajdzie wszystko, aby stać się lepszym.

f5affb_uiiz1rb5q3s.jpg
Artur Grigorian

archiwum >>>

Language