()
Większość naszych zawodników po naszym powrocie z Sopotu uznała tą informację jako dobry dowcip: „John Brzenk u nas w klubie?! Niemożliwe”. Zabraliśmy się jednak do roboty, żeby nasza siłownia stała się co najmniej fotogeniczna.
Punktualnie stawiłem się po niego w umówionym miejscu a John już czekał.
Nie trudno się domyśleć, że wieść rozeszła się szybko i na treningu dopisała podejrzanie dużo lepsza niż zwykle frekwencja.
Mieliśmy tylko, albo aż godzinę, żeby zasypać Mistrza wszystkimi możliwymi pytaniami a potem zamęczyć go zdjęciami (po treningu umówieni byliśmy się na kolację).
Na początek wręczyliśmy Johnowi specjalnie przygotowaną, pamiątkową koszulkę naszego klubu, na której widnieje jego podobizna ubrana… w nasza klubową koszulkę.
Jeżeli teraz myślicie, że John zdradził nam swój złoty środek, pokazał wszystkie możliwe przy stole triki, magiczne ćwiczenia na ciężarach, receptę jak wygrywać; to niestety grubo się zawiedziecie.
W czasie rozmowy z Johnem Armwrestling i wygrywanie przy stole wydaje się najprostszą rzeczą na świecie. Wskazówki Brzenka: jak najwięcej siłowania i walki przy stole, słuchać swojego organizmu, i przede wszystkim dać swojej ręce odpowiedni czas na odpoczynek i regenerację. Tylko i aż tyle…
Rzecz jasna John nie jest młodzieniaszkiem - raptem kilka dnia temu skończył 44 lata i potrzebuje na pewno więcej odpoczynku niż 20 paro latek. Na nasze pytanie jak długo przykładowo odpoczywał przed ostatnia walką w obronie mistrzowskiego pasa odpowiedział, że całe 3 tygodnie, ale zrobił wtedy tak ciężki trening, że nie czuł się odpowiednio zregenerowany podczas ostatniej Vendetty!
Jeśli chodzi o armwrestling to uwierzcie mi, że niewiele więcej wskazówek usłyszeliśmy niż: „keep pullling, keep pulling and rest” (siłujcie się, siłujcie i odpoczywajcie).
Ale rozmawialiśmy z Johnem o wszystkim. O przyszłości armwrestlingu, organizacji imprez w siłowaniu na rękę, o jego potencjalnych rywalach, o kontuzjach z którymi każdy z nas się boryka itp.
Na zakończenie muszę powiedzieć, że John to fantastyczny człowiek i absolutnie godny do naśladowania Mistrz przez duże M. Nie jest żadnym super bohaterem zza oceanu. Jest niesamowicie skromnym, inteligentnym i dowcipnym gościem, którego ręce bolą cały czas jak każdego z nas. Lecz przede wszystkim John to mega sympatyczny gość, który uwielbia polskie piwo i polskie dziewczyny…
archiwum >>>
ARMBETS.TV ZA DARMO
SIŁACZE W USTCE
M. POWIATU ŚREMSKIEGO
J. BRZENK WYGRYWA PAS