Language
/ Kontakt /

Mamy nowych Mistrzów Polski w armwrestlingu! cz. 2 >>>

Mamy nowych Mistrzów Polski w armwrestlingu! cz. 2 # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Zjechali się do Skierniewic, aby walczyć o medale i wejście do polskiej kadry narodowej. XIV armwrestlingowe Mistrzostwa Polski przyciągnęły tłum zainteresowanych; do walk stanęło 202 armwrestlerów z całego kraju. ()

Ciekawym wydarzeniem była wygrana Tomasza Żocholla, byłego strongmana, który siłowanie na rękę trenuje od niecałych dwóch lat. A jednak na tegorocznych MP Tomek w kategorii +110 kg na lewą rękę zdobył srebro, choć jak sam przyznaje, w trakcie przygotowań do zawodów zabrakło mu sparingów z ciężkimi zawodnikami.

Dobrze oceniam walkę ze Sławkiem Głowackim ze Złotego Niedźwiedzia Ziemi Kolskiej, który jest bardzo doświadczonym i utytułowanym zawodnikiem – komentuje Tomasz Żocholl z Titanarm Opole. - Chociaż ostro przygotowywałem się do tych MP, wynik na lewą rękę jest dla mnie zaskoczeniem, ponieważ to prawą mam silniejszą. Liczyłem na medal, ale przede wszystkim na prawą. Jednak to jest sport i nie wszystkie założenia udaje zrealizować się w 100 procentach.

Oczekiwania własne i swoich fanów z pewnością spełnił Dawid Bartosiewicz, który w kat. 80 kg, zarówno na lewą, jak i prawą rękę zdobył złoto. A przypomnijmy, że Bartosiewicz na lewą rękę, kontuzjowaną podczas Pucharu Polski 2012, wystartował po 1,5 rocznej przerwie.

Cały ten czas trenowałem, ale lewą rękę z mniejszymi obciążeniami – mówi Dawid Bartosiewicz ze Złotego Orła Choszczno. - Ból przyczepu nie pozwalał mi na większy wysiłek, postanowiłem jednak wystartować ma MP, bo wiedziałem, że pod nieobecność Rafała Woźnego z Traktor Wolsztyn (najgroźniejszy dla Bartosiewicza – przyp. red.) mogę sobie poradzić. Największym rywalem był Dariusz Groch z Niska, przy którym musiałem się nieźle namęczyć, żeby zdobyć medal na prawą, a na lewą nawet jeden raz w finale udało mu się mnie pokonać. Dlatego z medalu na lewą rękę jestem najbardziej zadowolony.

Poziom Mistrzostw Polski z roku na rok jest coraz wyższy. Widać, że w końcu zaczyna się kształtować czołówka godna światowego poziomu, szczególnie w tych ciężkich, trudnych kategoriach wagowych. Ale i w niższych nie mamy się czego wstydzić. W kat. 70 kg prym wiódł Mariusz Podgórski, z udziałem którego mogliśmy oglądać jedne z bardziej widowiskowych walk. Na szczególną uwagę zasługiwały pojedynki Mariusza ze Sławomirem Malasem z ARM Fanatic Sport Grudziądz oraz z klubowym kolegą – Karolem Myszkiewiczem z Pytona Warszawa.

Slawek jest bardzo silny i zawsze niebezpieczny – uważa Mariusz Podgórski z Pyton Warszawa. - Nastawiałem się, że może być różnie, tym bardziej, że na treningi nie poświęciłem tyle czasu, ile powinienem. Ale tak naprawdę to Karol był dobrze przygotowany, zaskoczył mnie. Musiałem nieźle się napracować, żeby go pokonać. Walka z nim o wejście do półfinałów zasługiwała na miano finałowej. Karol miałby duże szanse wygrać ze Sławkiem na prawą rękę, szkoda, że nie doszło do tradycyjnego pojedynku; walkę rozstrzygnięto na faule. Za to piękną batalię na lewą stoczyliśmy ze Sławkiem, co w ręce czuję do dziś.

W rankingu spadł nieco Łukasz Obłuski, któremu w kat. 85 kg przybył dawny rywal – Piotr Bartosiewicz ze Złotego Orła Choszczno. Na obecną pozycję Obłuskiego miało jednak wpływ kilka czynników.

Pod koniec przygotowań do MP, tj. na 2 tygodnie przed, nabawiłem sie najgorszej dla armwretslera kontuzji – tłumaczy Łukasz Obłuski ze Złotego Tura Gdynia. - Podczas sparingu naderwałem sobie przyczep prawej ręki; myślałem, że już wszystko stracone i nie będę w stanie wystartować w zawodach. Zainwestowałem w rehabilitacje, masaże, ultradźwięki, krioterapia... Pomagało, ale i tak wiedziałem, że w dwa tygodnie nie zdążę zaleczyć tak poważnej kontuzji. Postawiłem wszystko na jedną kartę: zrobiłem sobie blokadę na staw łokciowy, która wyeliminowała ból. Lekarz odradzał start, ale postanowiłem zaryzykować.

Już w rozmowach ze swoim partnerem treningowym i zarówno bratem swojego największego rywala - Dawidem Bartosiewiczem, Obłuski ustalił, że nie ma innej możliwości, jak walka z Piotrem Bartosiewiczem i znalezienie się z nim w finale.

W eliminacjach najpierw trafiłem na zawodnika klubu z Oravy Piotr Harkabudzika, a następnie na Emila Wojtyrę z Węgrowa, który za każdym razem zaskakuje swoją szybkością podczas startu i jest dla mnie bardzo niewygodnym przeciwnikiem – mówi Obłuski. - W walce o wejście bezpośrednie do finału trafiłem na Piotra Bartosiewicz.

Na początku walka była długa i wyrównana, przez moment miałem nawet lekką przewagę, ale doświadczenie mojego przeciwnika wzięło górę. Gdy w trakcie pojedynku odnowiła się moja kontuzja, momentalnie odpuściłem pojedynek.

Piotr Bartosiewicz to doświadczony zawodnik, trenuje już 10 lat. Jego przerwa w zawodach trwała rok, jednak Piotr do tegorocznych MP przygotował się wystarczająco, by wygrać złoto.

Powrót uważam za udany – krótko komentuje Piotr Bartosiewicz z ze Złotego Orła Choszczno. - Cieszę się tym bardziej, że cztery dni przed zawodami bylem chory i obawiałem się walki z Łukaszem Obłuskim. Wiedziałem o nim trochę od kolegów ze Złotego Tura, że jest bardzo silny, w życiowej formie. Spodziewałem się takiej walki, jaka się odbyła, bo Łukasz jest doświadczonym zawodnikiem i też walczy w hak. Trochę zabrakło mu jednak zimnej krwi, na finałach widziałem, że się denerwuje. Ja jestem zadowolony, wystarczyło mi formy, plan wykonałem.

Mimo wszystko Łukasz Obłuski jest zadowolony ze swojego startu. Biorąc pod uwagę kontuzję – zaszedł wysoko. Nie kryje tez swojego zadowolenia ze startu na rękę lewą, bo tam również wywalczył v-ce mistrzostwo kraju przegrywając tylko z wielokrotnym mistrzem Polski Wiesławem Rzannym z Wolsztyna.

Przy armwrestlingowym stole, po prawie rocznej przerwie w zawodach stanął także Piotr Szczerba. Na MP pojechał sprawdzić, na jakim jest etapie, jednak przyznaje, że nie potrafi ocenić swoich walk.

Nie mam do tego podstaw, ponieważ praktycznie nie stoczyłem żadnego pojedynku – opowiada Piotr Szczerba z MCKIS Tytan Jaworzno. - Z klubowym kolegą Lucjanem Fudałą przegrałem, dwie walki wygrałem na faule, jeden zawodnik w ogóle zrezygnował z walki ze mną. To był najdziwniejszy start w moim życiu, facet powiedział, że nie chce ze mną walczyć i oddaje mi rękę. To były dziwne zawody. Nie umiem ocenić swojego startu w MP, ponieważ zabrakło mi walki, w której musiałbym użyć siły. Pojechałem tam zobaczyć, gdzie jestem w, którym miejscu, na jakim etapie.

Obecnie Szczerba przygotowuje się do Nemiroff World Cup. Te zawody są dla niego priorytetem.

Myślę, że posiadam dużo siły, ale po MP mam bardzo mieszane uczucia – zastanawia się Piotr. - Nie jest to niedosyt, bo jednak zdobyłem 3 miejsce. Ale... Wiem jedno, wracam do treningów. Mam dużo braków technicznych i innych, nad którymi chcę pracować. To, co zaprezentowałem na MP, to nie była forma startowa. Pojechałem tam z wytrenowaną siłą, ale nie miałem dobrej statyki i wyćwiczonej szybkości tak, jak bym chciał. Dużo mam jeszcze do poprawiania, ale obiecałem sobie, że będę systematyczny, bez robienia zbędnych przerw. Jest dużo fajnych zawodów, w których chcę wziąć udział.

Tegoroczne Mistrzostwa Polski były jednymi z najliczniejszych, jakie odbyły się do tej pory. Na pewno duży w tym udział miał gość specjalny zawodów Robert Burneika. Jak wiadomo, nie samym chlebem człowiek żyje. Ludzie chcieli igrzysk, więc je dostali. Gladiatorem nr 1 pierwszego dnia MP w Skierniewicach był Hardkorowy Koksu.

Nie ma lipy! - zapewniał Burneika.

I miał rację. Tłum ludzi stojących po autograf Hardkorowego Koksa przypominał kolejki z czasów PRL, gdy do sklepu rzucili pomarańcze. Kategoria wiekowa fanów Roberta wynosiła od 5 lat wzwyż.

Szymon Walczak, współorganizator wraz z firmą WW Events XIV Mistrzostw Polski jest zadowolony z przebiegu imprezy, którą zorganizował wraz ze swoim wspólnikiem Wojem Wasilewskim.

Nie spodziewałem się, że przyjdzie tyle ludzi – powiedział Walczak. - Podczas organizacji musiałem zmagać się z wieloma problemami, głownie finansowymi. Trudno dziś znaleźć sponsorów, a co dopiero do tak niszowych zawodów sportowych, jakim są armwrestlerskie walki. Trzeba było mocno się starać, ale daliśmy radę. Włożyliśmy w to mnóstwo pieniędzy, prywatnego czasu, zarwaliśmy wiele nocy. W sumie zajęło nam to 4 miesiące. WW Event dziękuje wszystkim osobom, które włączyły się w organizację tej imprezy. Nie było to łatwe zadanie.

W wynikach drużynowych najwyżej uplasował się MCKIS Tytan Jaworzno zdobywając 18 złotych medali i łącznie 322 punkty. Zaraz za nimi Szesnastka z 15 złotymi krążkami i 260 punktami. Trzecie miejsce zajął Blacki Skorpion Przyłęk z dorobkiem 10 złotych medali i 259 punktów.

XIV Mistrzostwa Polski w armwrestlingu odbyły się 5-6 kwietnia w hali OSiR w Skierniewicach.

Iza Małkowska

archiwum >>>

Language