Language
/ Kontakt /

Po XV PP w Gniewie: Jakub Janczy >>>

Po XV PP w Gniewie: Jakub Janczy # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Idzie w stronę trenerską, ale z kariery armwrestlingowej nie ma zamiaru rezygnować. Jak ocenia występ swojej drużyny na ostatnim PP w Gniewie? ()

Jakub, co to było za wejście smoka – przepraszam – niedźwiedzia? Skąd wziąłeś tę maskę?

Ha! Poluję na takie charakterystyczne fanty, który pomagają mi przy budowaniu wizerunku klubu. Chcemy być bardziej wyraźni i stąd ta maska niedźwiedzia przy armwrestlingowym stole.

Jesteś zadowolony z osiągnięć swojego klubu na tegorocznym PP?

Szczerze jestem zadowolony. Uważam, że każdy wyjazd jest ważny, niekoniecznie muszą być z niego przywiezione medale, ale wyjazd jest po to, żeby wyciągnąć wnioski z samych walk, żeby zdobywać doświadczenie i poprawiać swoje błędy. Tego nie da się uzyskać na treningach. Dlatego każdy wyjazd jest ważny, z medalami czy bez. Takie imprezy przynoszą doświadczenie, a to jest chyba najważniejsze w naszym sporcie.

Ten wyjazd uznaję za bardzo udany. Zdobyliśmy 15 medali, dwóch moich juniorów przywiozło 4 złota, Paweł zdominował kategorię juniorską, Harkabuzik podobnie, Kamil Łaciak junior starszy też powalczył w kategorii seniorskiej. Ogromne zaskoczenie w tym roku, także jestem z nich bardzo zadowolony, bo praktycznie każdy z nich przywiózł medal. W punktacji drużynowej wyjazd jak najbardziej należy do udanych.

Ostatnio często spotykam się z opiniami, że „Niedźwiedzie” są w ścisłej czołówce klubów w Polsce.

No cieszy mnie to bardzo, bo jesteśmy nowym klubem, który dopiero raczkuje w tym świecie armwrestlingu zawodowego, a właściwie pseudo zawodowego, bo przecież nikt z nas z tego się nie utrzymuje; raczej do tego dokładamy. Ale pomimo tego małego doświadczenia zabrakło nam 3 punkty, żeby stanąć w klasyfikacji generalnej na podium (2 punkty do wyrównania się z Orłami z Choszczna, a 3 pkt., żeby stanąć wyżej nich. Także to też jest powód do dumy - 19 klubów, a my – nowo powstały klub – i tak wysoka 4 lokata. Myślę, że jest to zapowiedz tego, co się będzie dopiero działo.

A jak oceniasz poziom tegorocznego PP?

Wysoko. Dużo się działo w kategoriach juniorskich i one najbardziej mnie interesują. W kat. seniorskich moi zawodnicy dopiero stawiają pierwsze kroki i nie ukrywam, że skupiam się na juniorach. No i powiem szczerze, że poziom osób na miejscach na podium był bardzo wysoki. Tutaj kłania się dobra praca kilku klubów, np. Artura Głowińskiego, gdzieś tam zawodnicy z Tytana pokazują, że są naprawdę dobrzy, powstało też kilka nowych klubów, które mają swoich juniorów i myślę, że ten poziom będzie coraz wyższy.

Troszkę rzadziej robi się w kat.

seniorskich. Czołowi zawodnicy nie przyjeżdżają, bo coś im wypadnie. Odnoszę takie wrażenie ze przyszłość tkwi w juniorach, oni wprowadzają świeżą krew.

Takim zaskoczeniem w seniorach jest Alex Kurdecha, który próbuje się przebić i idzie mu to dobrze. I kogoś takiego potrzebujemy.

Na MP, o ile dobrze kojarzę, nie szło mu tak super.

Technicznie nie stał dobrze. Ale teraz startuje z Armfight Piaseczno, ma nad sobą Marcina Lachowicza który uważam jest jednym z lepszych trenerów będących w stanie wyciągnąć z takich perełek dobre efekty. I to już widać - znaczną poprawę w ustawieniu, w obronie. Myślę, że przed tym zawodnikiem jeszcze wiele sukcesów.

A jakby na PP był Natan i Janek to jak mogłaby wyglądać kat. OPEN?

Na pewno inaczej. Zawsze jeden zawodnik może zamieszać w kategorii OPEN, zwłaszcza tak doświadczony, jak Natan czy Janek. Janek jest coraz silniejszy, bardzo doświadczony pomimo krótkiego stażu. Myślę, że on tu podchodzi raczej strategicznie, planuje, nie startuje w wydarzeniach w których powinien wg innych wziąć udział, tylko robi wszystko pod siebie. I robi to bardzo dobrze, bo planuje rok już na początku, odpuszcza zawody które kolidują z jego planami i dlatego odnosi sukcesy.

A jakby byli w Gniewie to zmiany zaszłyby na podium na lewą czy prawą rękę?

Myślę, że Janek zamieszałby na lewą i na prawą rękę, ciężko mi natomiast powiedzieć, jaka jest sytuacja z Natanem, bo dawno nie miałem z nim kontaktu. Natan teraz poświęcił więcej czasu nauce, nie wiem w jakiej jest formie. To zawodnik, który nie przyjeżdża na zawody nieprzygotowany, także jakby był to na pewno walczyłby o najwyższe lokaty.

Z siebie jesteś zadowolony?

Z siebie z samego, ze startu nie jestem. Każdy się uczy na swoich błędach gdzieś tam w czasie i nie ważne, ile ma lat. Do siebie podchodzę z dużym dystansem, ale nawet jeśli nie miałbym startować to przyjeżdżam z moim klubem, bo oni są dla mnie najważniejsi i tak naprawdę to dzięki nim odzyskałem natchnienie do tego naszego sportu. Gdyby nie oni ciężko byłoby mi wybierać się na koniec polski.

Ale chyba nie rezygnujesz z kariery armwrestlingowej? Bo mam wrażenie, że trochę idziesz w stronę stricte trenerską?

Nie, absolutnie. Może to teraz tak wygląda, ale na pewno kosztuje mnie to wiele wyrzeczeń. Prowadzenie klubu, pozyskiwanie sponsorów, cała działalność w klubie, ale absolutnie nie. Dzięki moim zawodnikom szukam tej świeżej krwi i oni mnie dodatkowo motywują.

 

Iza Małkowska

 

 

archiwum >>>

Language