Jest jednocześnie zawodnikiem i komentatorem wydarzeń sportowych dla Orange Sport. Nie lubi mówić o swoich słabych stronach, nie liczy na przypadek i szczęście. Zna swoje mocne strony ()
Miałeś dobry start na Mistrzostwach Polski i Pucharze Polski, ale słaby na Mistrzostwach Świata. Co się stało?
Na Mistrzostwa Polski po raz pierwszy zdecydowałem się na udział w tak wysokiej kategorii wagowej. Do tej pory najwyższą była 85 i czułem się w niej znakomicie, ale chciałem spróbować czegoś nowego, postawić sobie większy cel. Okazało się, że mam wystarczająco dużo siły, aby zając pierwsze i drugie miejsce. MŚ natomiast to już coś zupełnie innego. Zaskoczyły mnie mocno rozmiary dłoni i ramion zawodników. Najczęściej oni zbijają do swojej wagi kilka kg, ja miałem równo 90 bez zbijania, a mój wzrost i zasięg ramienia nie nadaje się na tą wagę - teraz już to wiem! Co do samego mojego występu, to faktycznie miejsce poza pierwszą 20 jest mocno rozczarowujące, miałem spory kryzys i nie mogłem się uporać z takim wynikiem. Analizując swoje walki wiem, że zrobiłem wszystko, co mogłem, a moja porażki były tylko z zawodnikami z pierwszej 5. Przy odrobinie szczęścia ten wynik byłby zupełnie inny. Jednak nie o to w tym chodzi! Dlatego nie liczę na szczęście i szykuję się na maksa na Puchar Świata Zawodowców!!
Wow! Chciałam się zapytać, z jakim nastawieniem jedziesz na Nemiroffa, co czujesz, ale widzę, że masz powera!
Przede wszystkim w Nemiroffie startuję do 86 kg, co daje mi większy szanse, niż w 90 kg na MŚ. Czuje ogromną motywację i determinację do startu. Chcę sobie i innym raz jeszcze udowodnić, że moja forma jest wysoka i śmiało mogę konkurować z najlepszymi na świecie. Co do samego Pucharu, to startuję w nim praktycznie od 2004 roku i za każdym razem jestem zaszczycony, że mogę znaleźć się w gronie najsilniejszych zawodowców na świecie, walczyć z nimi i wygrywać walki.
Czego oczekujesz, jeśli oczekujesz, od Nemiroffa?
Mocnej obsady, wspaniałych walk w wykonaniu Polaków, sensacyjnych zwycięstw, medali naszych, pojedynku gigantów w finale open i wysokiej lokaty dla siebie
Przygotowujesz się w jakiś specjalny sposób do Pucharu Świata?
Na 3 tyg. przed MŚ doznałem kontuzji przyczepu na sparingu w klubie. Moja siła była duża wypracowana na ciężarach, ale zabrakło mi sparingów i podczas jednego z nich coś nie wytrzymało i strzeliło.
Szybka interwencja u lekarza specjalisty i zastrzyk w przyczep pozwoliły na rozpuszczenie stanu zapalnego i doprowadzenie ręki do sprawności. Nie mówiłem tego praktycznie nikomu przed startami, bo po co robić zamieszanie? Siłę, jaką zbudowałem, staram się obecnie utrzymać na takim poziomie, jednak dużo więcej sparuję. T właśnie sparingi dają mi najwięcej! Pracuję nad szybkością, wytrzymałością i poprawiam technikę podczas tych pojedynków.
Obecnie jestem już wolny od kontuzji i mogę trenować na maksa! Jedynie doskwierają mi bóle tzw. "zawodowe", czyli jakieś dawne urazy armwrestlingowe. Czasami zakłują w przyczepach, ale nauczyłem się już z tym żyć i mimo to walczyć, jak umiem najlepiej. Pomogły mi trochę zmiany technik walki, omijanie pozycji, w których boli najbardziej. Ale może lepiej nie będę pisał o swoich słabych stronach.
Startujesz na Nemiroffie i jednocześnie komentujesz na Orange Sport. To takie trochę stanie w szpagacie To chyba nie jest wbrew pozorom proste zadanie: startujesz, a jednocześnie komentujesz walki swoich kolegów. Trzeba mieć do tego jakieś specjalne predyspozycje? Masz jakiś sposób na dystansowanie się do tego w krótkiej chwili?
Starty to jedno, komentowanie drugie. Staram się oddzielić jedno od drugiego, choć często nie jest to łatwe. Już od wielu już nie obserwowałem na żywo finałów siedząc na widowni ani Pucharu Świata, ani ME czy MŚ, za każdym razem siedząc z budce komentatorskiej w jakimś ustronnym i wyciszonym miejscu hali. Nie będąc tam z resztą osób, muszę wczuć się w ten klimat zawodów, "jarać się" tym i starać się przekazać ten stan telewidzom - nie jest to łatwe. Ale ja kocham armwrestling i mam nadzieję, że mi się to udaje. Co roku Paweł Podlewski i kilka innych osób zadaje mi jedno pytanie: "co zrobię, jak będę w finale?". Do tej pory nie miałem takiego problemu, ale bardzo chciałbym go mieć! Oglądając zawody opisuję to, co widzę, wpadam w swojego rodzaju trans. Znam doskonale każdego polskiego zawodnika, jak również światową czołówkę, co pozwala mi nie wertować podczas komentowania stron web, ani kartek, by odszukać informacji o danym zawodniku. Ja to mam w pamięci, co pozwala mi na płynną wypowiedź.
Rozmawiała Iza Małkowska
archiwum >>>
John Brzenk: przykład do naśladowania?
Podziękowania dla polskiej kadry MŚ w Gdyni
Gimnazjalisci też mają swoje zawody!
Anders Axklo: "Doping jest, jak kupowanie miłości"