Language
/ Kontakt /

XIII PUCHAR – WSPOMINAMY >>>

XIII PUCHAR – WSPOMINAMY # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Tomasz Szewczyk: Najchętniej nie rozmawiałbym zupełnie o prawej ręce, ale chyba należą się drobne wyjaśnienia wszystkim. Na mój start, a właściwie jego brak nałożyło się kilka okoliczności. ()

 



Cześć Tom, jak wspominasz Puchar? Tak po kolei.

Tomasz Szewczyk: Najchętniej nie rozmawiałbym zupełnie o prawej ręce, ale chyba należą się drobne wyjaśnienia wszystkim. Na mój start, a właściwie jego brak nałożyło się kilka okoliczności. Byłem chory, zmieszałem leki przeciwgorączkowe z lekami przeciwbólowymi i chwilę później wypiłem energetyk.

Dodam od siebie – nieznanej marki…

Tomasz Szewczyk: No tak, nieznanej marki. Początkowo czułem się rewelacyjnie na rozgrzewce, jednak podczas zawodów byłem rozkojarzony, obojętny i zupełnie bez siły (dosłownie zamulony). Nie potrafiłem się zmotywować i zupełnie bez startu przegrałem pierwszą walkę z Jarosławem Grulkowskim. Nie znałem go zupełnie, zlekceważyłem go i więcej tego błędu nie popełnię! Po porażce, moja psychika nie wytrzymała, czego była efektem kolejna porażka. Na szczęście udało mi się pozbierać i na drugi dzień nadrobić, chociaż częściowo swoją porażkę.

Drugi dzień i już nieco lepiej…

Tomasz Szewczyk: Na lewą rękę, czułem się dobrze, ale obawiałem się o przyczep, który bolał mnie od czasu Nemiroffa. Właściwie to od Nemiroffa siłowałem się tylko raz z chłopakami z SDS Tomaszów Maz. i to tylko na tyle ile pozwała mi sama ręka.

Miałeś trudną kategorię…

Tomasz Szewczyk: Nie była rekreacyjna. W swojej kat. najbardziej obawiałem się walki z Łukaszem Piechną i Wiesławem Rzannym - bo wiem, że obaj mają silniejsze lewe ręce. Do tego dołączył reprezentant Międzychodu, który na prawą rękę mnie pokonał i miał przewagę psychiczną i ogromną motywację do ponowienia tego sukcesu. Losowanie zweryfikowało wszystko, walczyłem z każdym z nich i udało mi się bez porażki dotrzeć do finału. Żałuję jedynie, że walka z Łukaszem Piechną zakończyła się na faule, bo wiem, że nie tak to miało wyglądać. Lubię jasne i klarowne sytuacje, a wygrana przez faule pozostawia wiele niejasności.

Jeszcze sobie powalczycie! Widziałem, że starałeś się zwyciężać przez górę?

Tomasz Szewczyk: Wszystkie walki toczyłem na górę, po to, aby jak najbardziej oszczędzać przyczep na OPEN kategorię.

Tam losowanie też nie było łatwe! 11 osób, które czują się świetnie i są najlepsi w swoich wagach to mieszanka wybuchowa! Pierwsza walka z Darkiem Grochem, faul w ustawieniu sędziowskim i od razu obawa o drugi faul spowodowała, że miałem tylko nadzieję, że utrzymam nadgarstek i odeprę jego atak, tak, aby zminimalizować ryzyko falstartu czy poruszenia się. Udało się wygrać i kolejna walka z Michałem Węglickim to było prawdziwe wyzwanie. Nigdy jeszcze nie spotkaliśmy się podczas zawodów przy stole jak on był w 86 kg, tym bardziej trudniej było wygrać, kiedy on nabrał masę do 95 kg. Walka długa i zacięta, znowu mój faul i obawa przed rozstrzygnięciem na faule spowodowała, że łokieć wbijałem z całych sił w podłokietnik. Po długiej walce kolejny sukces, ale wiedziałem, że moja ręka potrzebuje czasu na regenerację. Nie miałem tyle szczęścia dostając Artura Głowińskiego do kolejnej walki. Byłem bez szans. Na szczęście zregenerowałem się na tyle, że podjąłem wyrównaną walkę z Mariuszem Grochowskim. Okazał się lepszy, ale wiem, że dałem z siebie wszystko i cieszy mnie osiągnięte miejsce w tej prestiżowej kategorii. Mam pretensje do prowadzących tabelę startową, ponieważ z powodu ich nieuwagi, zeskanowali wygranego Łukasza Piechnę w walce z Michałem Węglickim, co zmieniło w końcówce bardzo dużo. Łukasz z dwiema porażkami walczył dalej, Michał został pominięty i straciłem na tym sporo, ponieważ zamiast walki Mariusza z Łukaszem powinna się odbyć walka Mariusza z Michałem, a następnie ja powinienem walczyć z wygranym. Wtedy kto wie, trafiając na równie zmęczonego Mariusza czy Michała mógłbym wskoczyć na podium!

Widziałem, że protestowałeś, a on (znaczy ten, który prowadził tabelę), powiedział „Sorry!” Było, jak było, czasem są takie błędy…

Tomasz Szewczyk: W tym momencie to już historia, ale szkoda, że do takiego błędu doszło. Puchar oceniam bardzo dobrze, pomimo wielu przeciwności organizacyjnych, wspaniałe miejsce, królewskie przyjęcie i wielu pozytywnych ludzi złożyło się na SUKCES!

Gratuluję wszystkim wygranych, a moim pogromcom obiecuje rewanże!

Dzięki bardzo! Ja już się cieszę na te wasze rewanżowe walki! Czytelnicy, kibice też! Tomek, najlepsze życzenia na Święta i Nowy Rok!

Tomasz Szewczyk: Wszystkiego naj, naj, dla naszej rodziny Armwrestlingu!

PeSzy



 

archiwum >>>

Language