Będą to zawody szczególne! Zaproszeni przez organizatora armwrestlerzy (do 95 kg, na rękę prawą) - dokładnie ośmiu - będą walczyć w drabince. Ćwierć, półfinały i finał. Niby nic wielkiego, ale… Każda z walk odbędzie się w systemie Armfight, czyli będzie się składać z sześciu pojedynków!
Potencjalny zwycięzca (ktokolwiek nim będzie) stoczy trzy raz sześć, czyli osiemnaście [!] rund.
Kto pojawi się w Bułgarii? Nawet nie wiem, jak przedstawić tę listę. Może najsprytniej będzie według alfabetu?
Oto oni:
Brzenk John (USA);
Dautashvili Vasili (GRUZJA);
Hutchings Todd (USA);
Kostadinov Krasmir (BUŁGARIA);
Liliev Arsen (Rosja);
Miroshnik Igor (UKRAINA);
Opperman Terence (REP. POŁUDNIOWEJ AFRYKI);
Trubin Dimitriy (KAZACHSTAN)).
Jak typujecie? Który z nich będzie najlepszy? John, nie jest już taki, jak kiedyś… Ale to John! Wiadomo? Nic nie wiadomo! Kiedy „The Legend” leczył kontuzję, reszta mocno trenowała. Todd? Ostatni raz widzieliśmy go w Las Vegas i pokazał się dobrze, wręcz doskonale. Arsen? Wiadomo, klasa! Podobnie jak Dimitriy. Mało wiem o Bułgarze i Gruzinie, ale to o niczym nie świadczy. Jakoś nie mam przekonania do Terence, ale mogę się mylić…
Zauważyliście, że zostawiłem jedno nazwisko? Tak, to tegoroczny Mistrz Polski z Grudziądza, zwycięzca „setki” na obie ręce - Igor Miroshnik, reprezentant Złotego Tura Gdańsk. Igor pojedzie na World Armfight Cup, jako zawodnik Ukrainy. Ma najmniejsze doświadczenie z tej ósemki. Ale, czy to skazuje Igora na porażkę?
Czas, żeby głos zabrał Igor Mazurenko, który czuwa nad treningami Miroshnika w Złotym Turze. Igor, jak patrzysz na ten turniej i na udział Miroshnika?
Igor Mazurenko: Po pierwsze widzę, że bardzo zagęszcza się ilość wydarzeń w Armwrestlingu, praktycznie nie zdążymy ochłonąć po EuroArm, a już będzie Bułgaria, potem tylko chwila i zapowiadający się niesamowicie turniej A1 w Moskwie. Dzieje się bardzo dużo i to dobrze. Na dziś wiem, że wszyscy uczestnicy World Armfight Cup są potwierdzeni. Wiem też, że organizatorzy wzięli pod uwagę to, co pisano na forach i portalach branżowych bezpośrednio po „próbie generalnej”, jaka miała miejsce w Moskwie podczas Mistrzostw Rosji. Chodzi o kwestię czy „wyznaczać” zawodników w drabince, czy po prostu losować? Moskiewskie zawody pokazały (zresztą wszyscy powinniśmy to wiedzieć wcześniej), jak wiele zależy od drabinki turniejowej, a szczególnie gdy jeden pojedynek obejmuje sześć rund. Losowanie, gdy każdy z uczestników wyciągnie karteczkę z numerem, byłoby najlepsze. To może brzmi paradoksalnie, ale losowanie jest najbardziej sprawiedliwe! Nawet, jeśli w pierwszej turze John wpadnie na Arsena.
Masz swoje typy na ten turniej?
Igor Mazurenko: Tak naprawdę to nikt nie wie, w jakiej oni są formie na dany dzień! Krasmir przecież wygrał z Dimitriym. A Dimitriy - pokonał Vasilia Dautashvili podczas Mistrzostw w Kazachstanie. Z kolei Vasili pokonał Genadia Kvikvinię podczas zawodów w Gruzji, w open. Wszystko się może zdarzyć. To będzie maraton, tu nie ma murowanych faworytów!
A może faworytem, „czarnym koniem” ma być twój imiennik ze Złotego Tura – Igor Miroshnik?
Igor Mazurenko: Miroshnik już na NEMIROFF WORLD CUP 2012 pokazał potencjał pozwalający na rywalizowanie ze światową czołówką. Na takim turnieju w Bułgarii - wcale nie stawiam go na straconej pozycji. To impreza szczególna, maraton, a nawet super maraton. Wszystko zależy od losowania. I to nie tylko jego losowania, ale od całego układu drabinki. Może trafić na zawodników wymęczonych, może też w pierwszej rundzie dostać wracającego do formy Johna Brzęka i na tym zakończyć swoją przygodę.
No to w takim razie, dlaczego ma jechać?
Igor Mazurenko: Po doświadczenie, po naukę, jak kiedyś mówiono w polskim sporcie.
Już to widzę: John trafia na Krasmira, Arsen na Dimitriya, Gruzin na Amerykanina, a Igorowi zostaje Opperman. Może tak być?
Igor Mazurenko: Jeszcze raz powiem – jakie by nie było LOSOWANIE – będzie i tak najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem. Dla Miroshnika będzie to skok na bardzo głęboką wodę. Potrzebny!
Rozumiem, że bez względu na wynik w Bułgarii, macie konkretne plany na ten rok?
Igor Mazurenko: Oczywiście. W lipcu występ na A1 w Moskwie. Igor nie musi brać udziału w tej najbardziej prestiżowej kategorii open, niech tylko wypadnie dobrze w swojej kategorii. A, podkreślam, na A1 w Moskwie być w pierwszej dziesiątce – to już jest powód do dumy.
Trzymamy zatem kciuki za Mistrza Polski 2012, reprezentanta Złotego Tura, Gdańska i Ukrainy oraz twojego imiennika!
Igor Mazurenko: Liczymy na niego i trzymamy kciuki.
Sam zainteresowany jest spokojny i (jak zwykle) małomówny.
Igor, na co liczysz jadąc do Bułgarii?
Igor Miroshnik: Wiesz, mam już zdjęcie z Johnem Brzękiem, jak stoimy obok siebie. Chciałbym mieć fotę jak z nim walczę…
No to rozumiem! Igor, wszedłeś w skład „Wielkiej Ósemki”. Czy walczyłeś już z którymś z tych zawodników?
Igor Miroshnik: Walczyłem. A raczej powalczyłem sobie już z Toddem i Arsenem.
Jak trenujesz? Z kim trenujesz?
Igor Miroshnik: Pracuję z Igorem Mazurenko w Złotym Turze.
Szykujecie coś specjalnego?
Igor Miroshnik: Trenujemy tak, jak trzeba! Jak mam siłę – to dzień po dniu. Jak nie mam, to robię małą przerwę.
Twoja najmocniejsza strona, technika?
Igor Miroshnik: Do tej pory najlepiej walczyłem w bok. Ale to nie z każdym przejdzie. Takiego gościa, jak Arsen nie da się raczej utrzymać. Wiesz, nie mam nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Przede wszystkim doświadczenie.
Jak wygląda twoja suplementacja?
Igor Miroshnik: Stosuję FITMAX, kreatynę, aminokwasy i białeczko.
Igor, od armpower.net najlepsze życzenia na turniej w Bułgarii!
Igor Miroshnik: Zrobię, co będę mógł. Jak wrócę to opowiem.
PeSzy