Przedmiot konfliktu
Podczas Kongresu WAF (Brazylia 2012) wybrano nowe władze.
Następnie, nowy Prezydent WAF, Assen Hadjitodorov dowiedział się, że prawa do domeny www.worldarmwrestlingfederation.com należą do Alain Blancharda. Alain Blanchard, w korespondencji z Assenem Hadjitodorovem, proponuje różne warianty udostępnienia strony nowym władzom, w zamian za konkretne korzyści materialne dla siebie.
Nie ma na świecie sądu, który mógłby rozstrzygnąć tę sprawę!
A sprawę trzeba rozstrzygnąć, gdyż zakłócenie możliwości porozumiewania się armwrestlerów całego świata zakrawa na sabotaż i szantaż.
Nasza społeczność spotyka się ze sobą praktycznie tylko raz w roku, a przez pozostały czas skazana jest na korespondencję i… domysły. Dlatego trzeba koniecznie wszystkim członkom WAF, wszystkim zawodnikom, sędziom, organizatorom przedstawić zaistniałą sytuację i wsłuchiwać się w ich opinie.
Odwołajmy się, więc do przykładu.
Załóżmy, że władze WAF (za wiedzą i akceptacją członków) kupuje prezydentowi „X” samochód służbowy, żeby mógł łatwiej pełnić swoją funkcję. Następują wybory, prezydentem zostaje ktoś inny. Ale prezydent poprzedni „X” odjeżdża służbowym autem w siną dal i szukaj wiatru w polu…
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że byłaby to kradzież?
Ze względu na międzynarodową strukturę Federacji, złapanie i osądzenie złodzieja mogłoby trwać długo, ale jednak samochód wróciłby do prawowitego właściciela.
Podobnie z danymi dotyczącymi poszczególnych federacji krajowych. Przecież nie ma takiej możliwości, żeby odchodzący prezydent schował adresy i telefony do swojej kieszeni, a następcy powiedział, że teraz ma sobie zrobić własną bazę adresową?
Dlaczego więc kwestia domeny nie ma być potraktowana identycznie?
Czy nowe zjawisko, jakim bez wątpienia jest internet, wyłamuje się z zasad i reguł?
Moim zdaniem, w każdej sytuacji społecznej, przed jaką stawiają nas „nowe” zjawiska sprawdzają się zasady prawa. Choćby prawa rzymskiego…
Armwrestling a prawo rzymskie
Prezentując nasz sport, podkreślamy, że jest jedną z najstarszych form rywalizacji i sprawdzania siły. Skoro można domniemywać, że starożytni Rzymianie walczyli na ręce, to bądźmy konsekwentni! Musieli znać jedną z podstawowych zasad prawa rzymskiego, która brzmi: „Chcącemu nie dzieje się krzywda.” (łacińskie: „Volenti non fit iniuria”.
W przypadku kwestii „prawa własności do strony [domeny] WAF, należy tę zasadę tłumaczyć następująco:
- Szanowny Panie Alain Blanchard! Wykonał Pan na rzecz WAF pracę polegającą na zbudowaniu strony www.worldarmwrestlingfederation.com. Następnie, przez pewien okres czasu, pracował Pan na rzecz rozwoju tej strony. Robił to Pan DOBROWOLNIE!
Nikt Pana do tej pracy nie przymuszał!
Nie biorę nawet pod uwagę możliwości, że „ktoś” zarejestrował adres domeny potrzebnej dla działalności WAF, licząc na późniejsze korzyści z tytułu takiego działania. Tym bardziej nie biorę pod uwagę, że to Pan miał takie intencje.
Powołanie się na istotną zasadę prawa rzymskiego powinno wystarczyć do rozwiązania kwestii własności strony WAF i skutecznie zamknąć całą sprawę. Strona www.worldarmwrestlingfederation.com należy do Federacji i jest prowadzona przez jej obecne władze, wybrane podczas Kongresu w Brazylii.
Koniec i kropka.
Armwrestling a demokracja
Przewiduję jednak i taką sytuację, w której Pan Alain Blanchard, będzie chciał się odwołać do innych regulacji, aby przekonać naszą społeczność o swoich racjach.
Zastanówmy się więc - czym jest World Armwrestling Federation? Jakie są jej cele?
Zacznę od tego, że w wielu krajach świata ludzie chcą uprawiać Armwrestling. Aby to robić w coraz doskonalszej sportowej i organizacyjnej formie, powołali STOWARZYSZENIA. Stowarzyszenia, czyli organizacje o strukturze demokratycznej i kadencyjnej. W każdym kraju różni się to w szczegółach, ale podstawowy cel istnienia krajowych federacji to możliwość JEDNOZNACZNEGO wyłaniania najlepszych sportowców w danym kraju i umożliwienie im udziału w – równie jednoznacznej – międzynarodowej rywalizacji.
Krajowe stowarzyszenia stworzyły wspólnie WAF. Jedynym ważnym i dającym się ująć w ramy konkretnej weryfikacji celem istnienia WAF jest jednoznaczne wyłanianie najlepszych zawodników na całym świecie.
To wszystko dzieje się na demokratycznej, kadencyjnej zasadzie. Tak być musi, choćby, dlatego, że… nie może być inaczej!
Wszystko, wszystkie siły, środki materialne, które podczas swej działalności WAF pozyskała i pozyskuje – służą wszystkim członkom społeczności do wypełniania statutowych celów!
Nikt, nie miał i nie ma prawa sobie wyobrażać, że będzie pełnił swoją funkcję do końca życia.
Tym bardziej, żadna osoba pracująca na rzecz WAF nie pracuje dla siebie, ale na rzecz tych, co ją wybrali na dany okres.
Wszystkie „dobra materialne” związane z WAF – są własnością WAF i niczyją inną, bez względu na to, jak zostały do Federacji wprowadzone.
Nie wyobrażamy sobie przecież sytuacji, w której ustępujący Prezydent będzie się nadal posługiwał pieczątką z napisem „Jan Kowalski Prezydent”. Jeśli wybrano nowego Prezydenta - zamawia się nową pieczątkę, a ustępujący powinien swoją zniszczyć lub zdać nowym władzom.
Nie widzę różnicy pomiędzy formalną, imienną pieczątką a domeną!
Czy powyższa argumentacja jest przekonywująca dla Was, dla zawodników, trenerów, sędziów i osób pełniących funkcje w krajowych federacjach na całym świece? Mam nadzieję, że tak.
Powtarzam, nie ma takiego sądu, który rozstrzygnąłby tę kwestię.
Musimy się z tym uporać sami!
Musimy też zabezpieczyć się przed podobnymi sytuacjami, które mogą wyniknąć w przyszłości.
Jesteśmy grupą, społecznością, która czerpie radość z międzynarodowej rywalizacji. Spotykamy się dla sprawdzenia, dla walki, ale też dla przyjaźni, jakie zawiązują się w naszym środowisku. To nasza zdobycz, to nasza pozycja, to nasz sposób życia. To wykracza poza sport.
Dbajmy o naszą Federację!
Drodzy Czytelnicy! Powyżej przedstawiłem mój pogląd na sprawę. Bardzo jestem ciekawy, jak Wy na to patrzycie. Proszę o komentarze i uwagi.
PeSzy