Od razu wyobraziłem sobie mistrzostwa świata w szermierce, powiedzmy w konkurencji szpadzistów. Dwa dni. W pierwszym każdy trzyma szpadę w lewej, w drugim w prawej. A potem zlicza się wyniki i ogłasza wygranych. Albo… rajd samochodowy. Pierwszego dnia kierowcy jadą trasę samochodem europejskim, a drugiego angielskim z kierownicą po prawej stronie. Pchnięcie kulą, to też dobry przykład, raz lewą, raz prawą! Skok w dal, z odbicia lewą pierwszego dnia, a prawą drugiego.
Przypomina to piosenkę Włodzimierza Wysockiego [1938-1980] rosyjskiego aktora, poety, pieśniarza. Pisał on wiele na temat sportu, między innymi „Piosenkę o skoczku wzwyż”. Sprawa była w tym, że bohater pieśni wybijał się z innej nogi, niż reszta zawodników i tym samym był ciągle rugany przez trenera. Oczywiście była to gruba aluzja polityczna do życia w byłym ZSRR.
Ale wróćmy do sprawy jednej, czy dwóch rąk.
Pomysł, żeby wprowadzić taki dwubój do wyczynowego sportu nie jest dobry. Wiem, że w Rosji tak właśnie odbywają się mistrzostwa o krajowe tytuły mistrzowskie. Ale dla mnie to nie jest dobre.
Potrafię jednak zrozumieć, dlaczego powstały takie pomysły i czemu czasem znowu znajdują zwolenników. Chodzi o „wszechstronny rozwój fizyczny”. Jest to jakiś argument, ale nie w sporcie wyczynowym na mistrzowskim poziomie.
Dla nastolatków – owszem!
W poważnej rywalizacji – nie!
Zresztą zwróćcie proszę uwagę na to, na ile złudna jest wszechstronność „wymuszona”. Większość zawodników, ma „lepszą” rękę. Ale przecież wykonują wiele ćwiczeń rozwijających cały aparat mięśniowy nie tylko dla bezpieczeństwa, estetyki, ale też, dlatego, że mięśnie rozwijają się „wspólnie”. Ekstremalnym tego przykładem są przyrosty siły w mięśniach lewej kończyny, podczas treningów tylko prawej.
Każdemu zawodnikowi zależy na wszechstronności, choćby po to, żeby na wypadek kontuzji w obszarze nadgarstka, barku, czy łokcia – nie tracić kontaktu z wyczynowym sportem.
Nie bierzcie mojej krytyki bardzo do serca. Jest, jak jest, kiedyś tak zaprojektowano rosyjskie zawody i pewno jeszcze tak będzie. Na szczęście nie ma tu monopolu i PAL na pewno nie pójdzie na takie rozwiązania.
Czekam na wasze opinie. Pozdrawiam!
PeSzy
A dla odprężenia przed nadchodzącym turniejem NEMIROFF WORLD CUP 2012 - przeczytajcie słowa pieśni Włodzimierza Wysockiego, jedynego w swoim rodzaju Barda, który czuł sport, umiał łączyć swoje opowieści o sporcie z aluzjami politycznymi, który pisał o miłości - jak mężczyzna. Zajrzyjcie na strony, poszukajcie jego piosenek. Może się Wam spodobają.
Włodzimierz Wysocki „Piosenka skoczka wzwyż”
Tłumaczenie: Michał B. Jagiełło
Wybicie, skok - i niech to piorun trzaśnie,
trybuny w śmiech, a ja przełykam łzę -
i znów strącone głupie dwa dwanaście,
poprzeczka leży smętnie obok mnie.
Słowo daję, że rzucę ten sport,
mówię wam, że żaden to zysk;
jedną krótką chwileczkę trwa wzlot,
potem spada się prosto na pysk.
Lecz zakazany owoc zwycięstwa zjem
i sławę wytarmoszę za kark jak psa -
każdy z lewej nogi wybija się,
z prawej zaś wybijam się nogi ja.
Przyjemnie jest dokopać leżącemu,
takiego to i dobić nam nie żal -
mój trener rzecz ocenił po swojemu;
człowieku, to ma być skok wzwyż, nie w dal.
Toż hańba, powiedział i wstyd,
ty słyszałeś, palancie, ten gwizd?
To po kiego się wpychasz na szczyt,
skoro ciągle zlatujesz na pysk?
A ja tam robię swoje i swoje wiem,
i sławę wytarmoszę za kark, jak psa -
niech każdy sobie z lewej wybija się,
z prawej zaś wybijam się nogi ja.
Mój rywal właśnie przeszedł dwa szesnaście,
w przestworza poszybował tak jak ptak,
a u mnie to parszywe dwa dwanaście -
trenera za sekundę trafi szlag.
Powiedział, że zaciągnie mnie w kąt
i z rozkoszą da w mordę mi tam,
żebym wiedział, że prawa to błąd,
i że z lewej - jak wszyscy - wybijać się mam.
Lecz choćbym skakać miał do sądnego dnia,
nie zmienię swego zdania w materii tej,
skakać z prawej nogi mam prawo ja,
lewa nie ma prawa zastąpić jej.
Kibicom śmiech na ustach nagle gaśnie,
mój trener resztki włosów z głowy rwie -
wybicie, wzlot - przeszedłem dwa dwanaście,
i prawa noga nie zawiodła mnie!
Czasem trudno udźwignąć swój krzyż,
ale w życiu przeważnie tak jest -
gdy ja tutaj uprawiam skok wzwyż,
żona z innym uprawia gdzieś seks...
Lecz zakazany owoc zwycięstwa jem,
i wytargałem sławę za kark jak psa -
z lewej niech wybija się ten, kto chce,
a prawej zaś wybijam się nogi ja.