Gdynia zaprasza! >>>

Gdynia zaprasza! # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Dziś odbyło się kolejne spotkanie z władzami miasta. Gdynia czeka na zawodników z całego świata!

()



Igor, mamy osiem miesięcy do Mistrzostw Świata. Jak się czujesz, jako organizator?

Igor Mazurenko: Powiem od razu, że słowo „organizator” to za mało. Gdy robię, wraz z moim zespołem międzynarodowe zawody, z każdym razem czuję się jak gospodarz, który zaprasza gości do domu. Gości, czyli przyjaciół. To jest specyfika naszego sportu. Tu nie ma tak, jak w innych, bardziej popularnych dyscyplinach, że zawodnicy są przywożeni autobusem, wysiadają, pomachają do widzów, a potem znikają w hotelu. U nas, w Armwrestlingu, jesteśmy wszyscy razem, prawie każdy z zespołu, sam też jest, był, lub będzie zawodnikiem. Robimy takie zawody – sami, bezpośrednio, choć teraz już oczywiście bierze w tym udział wielu podwykonawców.

Czy tak też było na pierwszych polskich zawodach dużej rangi na Mistrzostwach Europy w 2000 roku i Mistrzostwach Świata w 2001?

Igor Mazurenko: Wtedy w Gdyni, w 2000 roku liczba uczestników Mistrzostw Europy wyniosła 160 osób z 12 krajów. A nasza ekipa… trudno uwierzyć, liczyła dziewięciu zawodników. Jest postęp? To widać gołym okiem. Dwudzieste drugie Mistrzostwa Świata, które organizowaliśmy w Gdyni w 2001 roku zgromadziły już 560 zawodników z 29 państw. Nasza drużyna wystąpiła w trzydziestoosobowym składzie.

Tamte zawody zostały zauważone i uznane przez Kapitułę dziennikarzy i przedstawicieli władza za Najlepszą Imprezę Sportową Trójmiasta w 2001 roku.

Igor Mazurenko: To był początek imprez w Armwrestlingu robionych już z rozmachem. Trzeba też koniecznie powiedzieć, że to wszystko się udało dzięki poparciu władz lokalnych i współpracy z nimi. Tej rangi zawody muszą już mieć solidne podstawy, rzetelne poparcie władz.

Teraz słyszałem, że przewidujesz uczestnictwo około tysiąca sportowców? To niesamowite.

Igor Mazurenko: To jest całkiem realne. Tysiąc osób z około 50 krajów, tego się faktycznie spodziewam. Po pierwsze – Armwrestling ciągle się rozwija. Na EuroArm 2012 mieliśmy przecież 670 zawodników z 29 krajów. Czyli więcej, niż na czempionacie świata w 2001. Po drugie, mamy… Właściwie to Gdynia ma opinię miasta, w którym sportowcy czują się jak prawdziwe, doceniane i podziwiane gwiazdy, walczą w dobrych warunkach, a nie w namiocie rozbitym na pustyni.

Jest jeszcze wiele innych przesłanek, które każą uznać liczbę tysiąc, za realną. W wielu krajach Armwrestling stał się dyscypliną bardzo popieraną przez władze i niektóre reprezentacje już od kilku lat liczą po sto lub więcej osób. Do tego dołączają coraz nowe państwa, zaczynając czasem od jednego zawodnika, a po roku startując już w kilkuosobowym składzie.

Coraz więcej kobiet uprawia Armwrestling, to kolejny czynnik, który wpłynie na liczbę uczestników. Juniorzy – od tego roku będą podzieleni na dwie grupy wiekowe. Do lat osiemnastu i do lat dwudziestu jeden. To może przełożyć się na podwojenie liczby młodych zawodników. Teraz, ci, którzy nie mają jeszcze osiemnastu lat, zyskują możliwość skuteczniejszej walki o medale.

Igor, tych mistrzostw świata, którym się przyglądałeś już trochę było. Wyciągasz wnioski z każdych zawodów, na których jesteś. Jakie to są wnioski?

Igor Mazurenko: Na początku rozmowy powiedziałem, że czuję się jak gospodarz, który zaprasza przyjaciół do swojego miasta, do swojego domu. W naszym sporcie jesteśmy amatorami, w dziewiętnastowiecznym znaczeniu tego słowa. Czyli – robimy wszystko dla siebie nawzajem, żeby samym sobie dać możliwość wspaniałej rywalizacji, spotkań, pogłębiania wiedzy o sobie nawzajem, zawiązywania znajomości. Jednak do tej pory, do ubiegłorocznych wyborów, władze WAF działały… Też amatorsko, ale w złym znaczeniu tego słowa. Dla nich „amatorskie” – znaczyło byle jak. Weźmy zawody we Włoszech (2009), gdzie organizatorzy, na miejscu wyłożyli ogromną gotówkę i robili, co mogli, ze swojej strony. Jednak bezczelna wręcz niefrasobliwość ekipy Belgii i Kanady spowodowała znaczne opóźnienia w zawodach, a ostatnie kategorie toczyły walki do późnej nocy! Panowie z Belgii i Kanady dostarczyli komputery, ale… Takie, których nie można było podłączyć do europejskich kontaktów! Przypomnijmy afrykański czempionat (2004), gdzie walki odbywały się w jakiejś jurcie, nadającej się do zupełnie innych celów. Albo Kazachstan i mistrzostwa w 2011 roku, gdzie lokalni gospodarze dali z siebie naprawdę wszystko, poświęcenie, gościnność, atmosferę, ale… w konkretnych sprawach ludzie WAF, zamiast być do dyspozycji i służyć pomocą, robili sobie wycieczki po okolicy.

W końcu szala goryczy przelała się w Brazylii?

Igor Mazurenko: Dokładnie. Nie można lekceważyć zawodników, kazać im czekać nie wiadomo ile na start, plątać się w protokołach i sprawach formalnych. Zawodnicy, trenerzy, sędziowie są gotowi dać z siebie wszystko, ale tę ich gotowość trzeba „obudować” odpowiednią techniką i logistyką. Wtedy dopiero można mówić, że WAF pomaga w organizacji zawodów, a nie odbywa kolejną egzotyczną podróż. Na szczęście, właśnie w Brazylii to wszystko się odmieniło. Do zmienionych znacząco władz WAF weszli ludzie, którzy naprawdę wiedzą, na czym polega nasz sport, ludzie kreatywni i z wiedzą na temat organizacji i techniki w Armwrestlingu. Te, nowe osoby, na pewno gwarantują odpowiedni poziom światowych zawodów. Teraz nadeszła kadencja, w której Prezydentem WAF jest Assen Hadjitodorov, człowiek, który sam i wspólnie ze mną organizował zawody amatorskie i profesjonalne od kilkunastu lat. Ponadto, cała technika, będzie pod nadzorem naszym, czyli polskim. To przecież właśnie nasza Ekipa pokazała, co potrafi na EuroArm 2012 i wielu, wielu innych Vendettach, turniejach.

O tym, że Polska to kraj dobrze położony na mapie, że Gdynia we wrześniu jest piękna, będziemy jeszcze wiele razy pisać i mówić. Jestem pewny, że osoby, które już u nas były – już się cieszą na ponowny pobyt. Tych, którzy dopiero będą walczyć o kwalifikacje w swoich krajowych zawodach – serdecznie zachęcamy. Co jeszcze trzeba powiedzieć zawodnikom dziś, na osiem miesięcy przed mistrzostwami?

Igor Mazurenko: Pamiętajcie o sprawach formalnych. Im wcześniej się za to zabierzemy, tym lepiej. Mamy, jako organizatorzy doskonałe relacje z polskimi placówkami na całym świecie i możemy pomów w sprawach wiz wjazdowych do Polski. Tylko na to potrzebny jest czas. O wszystkich sprawach formalnych będziemy informować krajowe federacje i pisać też na naszej stronie.

Zatem, po raz pierwszy, ale nie ostatni – zapraszamy do pięknego miasta, nad polskim Bałtykiem!

PeSzy