Większość z Siemiatycz i okolic, chociaż był też gość z Bielska Podlaskiego. I to on - 18-letni Marek Monachowicz, nie wysoki, nienapakowany, bez dużych bicepsów, zaskoczył wszystkich i wygrał zdecydowanie nie przegrywając żadnego pojedynku.
Organizatorzy zdecydowali się na podział uczestników na dwie kategorie wagowe - do 85 kg i powyżej 85 kg. Monachowicz wygrał w tej ważniejszej - powyżej 85 kg pokonując pięciu przeciwników. Widać, że górował nad rywalami techniką pojedynku i doświadczeniem, bo brał już udział w takich zawodach.
- Siłowaniem na rękę tak na dobre interesuję się od dwóch lat. Jestem członkiem klubu Pako Lublin, zacząłem jeździć na zawody. Efekty to pierwsze miejsce w III Mistrzostwach Polski Północno - Wschodniej w Siłowaniu na Rękę w Suwałkach w 2012 r. w kategorii juniorzy i trzecie miejsce w kategorii seniorzy, poza tym wygrane na podobnych zawodach w Białymstoku i Świdniku - mówi Marek Monachowicz.
Pojedynki były na ogół krótkie, kilku lub kilkunastosekundowe, zaledwie trzy trwały około minuty. Do siłowania się służył profesjonalny stół z uchwytami.
Kolejne lokaty w kategorii powyżej 85 kg: II - Daniel Siemieniuk z Siemiatycz, III - Marcin Szwed z Siemiatycz, IV - Adam Żeruń z Homot, V - Sylwester Tokarski z Czartajewa.
W kategorii lżejszej wygrał Adam Trusiak z Anusina, również najszczuplejszy z tej grupy. Pozostałe lokaty: II - Karol Oksięciuk ze Słoch Annopolskich, III - Maciej Drywulski z Siemiatycz.
Jedyną uczestniczką w kategorii żeńskiej była Barbara Czuryło z Siemiatycz. Zmagała się z uczestnikami w grupie do 85 kg. Przegrała wszystkie pojedynki, ale od widzów i zawodników otrzymała największe brawa, a od organizatorów dyplom i medal za pierwsze miejsce w kategorii kobiet.
Publika zawody oceniła jako widowiskowe i ciekawe. Dotychczas takich w Siemiatyczach nie było. Jak zapowiedział Paweł Słowikowski z MOSiR-u - będzie ich kontynuacja latem.
Co jest najważniejsze w siłowaniu się na rękę?
- Siła to około 70% sukcesu. Pozostałe 30% to technika, a więc ułożenie ciała, ręki, trzeba przybrać inną postawę przy siłowaniu się z wyższym przeciwnikiem, a inną w z niższym, ważny jest sposób zapierania się o uchwyt. Decydującym momentem jest robienie tzw. "łychy", czyli inaczej mówiąc złamanie rywalowi, ale niedosłownie, nadgarstka - wyjaśnia Marek Monachowicz.
Czy zwycięzca przygotowywał się do siemiatyckich zawodów?
- Przyjechałem tu z marszu, bez przygotowań. Ale chodzę na siłownię, wykonując przede wszystkim ćwiczenia nie na rzeźbę, czy masę, lecz na siłę. Poza tym zawsze byłem silny - w szkole i później. Może to dziedziczne? Staram się teraz wykorzystywać tę siłę - dodaje Marek Monachowicz.
Cezary Klimaszewski, Kurier Podlaski – Głos Siemiatycz fot. CK