Jak uważasz, miałeś wystarczająco dużo szczęścia, aby łatwo i bezpiecznie wrócić?
Ciężko powiedzieć. Przed moją dyskwalifikacją przyszedł Artem Taynov, Andrey Pushkar już się wspinał na wysoki poziom. I nie wiem, czy mówić o tym, że stanąłem w miejscu z powodu dyskwalifikacji, czy chłopcy od tamtego momentu pozostali silni, a ja wręcz przeciwnie,trochę się cofnąłem. Jednak wciąż istnieje wiele świetnych sportowców, na przykład Oleg Zhoh. Cóż, jest po prostu samorodnym talentem! Był w stanie przekształcić swoją wadę w ogromną zaletę. O tym, czy mi się poszczęściło, tak, owszem. Moje życie sportowe było zapełnione nie najbardziej zabawnymi momentami: w 2001 roku miałem zatrzymane krążenia, w 2008 - problemy z nerkami, a to nie było najgorsze. Przed dyskwalifikacją walczyłem w Stanach , w tym czasie miałem potężne kłopoty ze zdrowiem. Walczyłem o 3-4 miejsce, ale byłem tak przygnębiony, że po prostu oddałem rękę przeciwnikowi. Nie miałem wystarczającej wytrzymałości. Dlatego też w świetle tych wydarzeń można powiedzieć, że miałem szczęście.
Teraz wiele dyskusji prowadzi się na temat Alekseya Woyewody. Jak myślisz, jakie on ma szanse?
Nie ośmieliłbym się przepowiadać. Jeśli myśleć logicznie, on nie stał w miejscu nawet, jeśli nie zajmował się siłowaniem na ręce. Wszystko zależy od tego, ile mu się udało „przypakować” do wygranej, o ile da radę się przebić. Trzeba też brać pod uwagę los. Kiedyś, na jednym z Nemiroff siedzieliśmy na konferencji prasowej z Johnem Brzenkiem i próbowaliśmy rozegrać, kto zajmie pierwsze miejsce. Wiesz, reszty innych sportowców nie uwzględnialiśmy. Później, tuż przed zawodami, miałem poważną kontuzję na treningu. Starałem się ją zaleczyć, ale nie wiele z tego wyszło. Wszyscy byli zszokowani.
Proszę opowiedz o swojej vendetcie z Travisem Bagentem. Przypomnij, co się wtedy wydarzyło ?
Wszystko się zaczęło, gdy tylko zagrały hymny. Zamknąłem oczy i próbowałem się skoncentrować. Otworzyłem je, a on miał już ręce przede mną. Taki atak psychologiczny. Potem zaczęły się sportowe sztuczki. Ale od tego jest sędzia przy stole. Gdyby sędzia poparł zachowanie Travisa, nie byłoby łatwo z nim walczyć. Bagent trochę podbijał mi łokieć, wybijał mi palce. Sędzia zwrócił na to uwagę i Bagent dostawał faule. A potem stracił nerwy i zaczął prowokować. Ogólnie rzecz biorąc, za mocno się starał .
Gdyby była możliwość re- meczu, czy walczyłbyś bardziej skuteczne?
Tak, mając tę samą moc. Byłbym najbardziej wyluzowany i zastosowałbym całe swoje sportowe doświadczenie.
Jeżeli ktoś teraz zadzwoni i powie, że jutro walczysz z Bagentem przy stole o miejsce w tabeli?
Żaden problem! Po tym konflikcie, myślę, że nawet Amerykanie nie szanują go, jak kiedyś.
Czego możemy się po tobie spodziewać na najbliższym Nemiroffie?
Nawet nie marzę o nagrodzie, ale będę dawał z siebie wszystko.
Anastazja Kisiliewa