Na ostatnich Mistrzostwach Europy we krwi Victora znaleziono zakazaną substancję, zawodnikowi grozi dyskwalifikacja. Jednakże w świetle ostatnich wydarzeń okazało się, że Victor będzie walczyć w armwrestlingu. Substancja znaleziona w jego krwi to nic innego, jak lek przepisany sportowcowi. Istnieją dokumenty potwierdzające, że medyczne zastosowanie specyfiku jest do leczenia, a nie poprawy wydajności lub polepszanie wyników siłowych. Mamy więc nadzieję, że prawda zwycięży i wkrótce znów będziemy widzieć Victora Bratchenyę przy armwrestlingowym stole.
Teraz wiele kontrowersji toczy się wokół systemu wprowadzenia osobnych zawodów dla osób niepełnosprawnych. Co o tym sądzisz, jak wpłynie to na rozwój armwrestlingu wśród osób niepełnosprawnych?
Wszystko co jest nowe - przeraża! Nauczyliśmy się, że zawody wśród sportowców niepełnosprawnych i zdrowych odbywają się jednocześnie. A teraz trudno sobie wyobrazić, że będziemy walczyć osobno. Ale osobna federacja może pomóc nam osiągnąć stare marzenie - żeby dostać się do paraolimpiady! Przecież niewielu z nas wie o korzyściach w zakresie tej innowacji. Po pierwsze jest klasyfikacja medyczna, a dopiero po jej przejściu można będzie uczestniczyć w tym wydarzeniu. Od tej chwili już nie będzie w kategorii „przypadkowych” osób niepełnosprawnych z poważnymi chorobami. Będzie klasyfikacja zawodników obowiązkowa dla wszystkich sportów, jak na igrzyskach paraolimpijskich. Po drugie, sportowcy upośledzeni wzrokowo i słuchowo będą mogli również wziąć udział w zawodach. Prawie każdy sport posiada oddzielną paraolimpijską federację, która wspiera interesy tylko osób niepełnosprawnych. Naprawdę mam nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku.
Jesteś najbardziej utytułowanym białoruskim armwrestlerem. Powiedz mi, czego brakuje białoruskiemu armwrestlingowi, aby wejść na arenę międzynarodową?
Myślałem o tym wiele razy... Mamy doświadczonych zawodników, ale niewiele młodzieży w tym sporcie, więc wyniki nie są najlepsze. Również brak nam doświadczeń związanych z uczestnictwem w najważniejszych wydarzeniach sportowych. Mało kto z nas może zmierzyć się z najpotężniejszymi zawodnikami, a bez rywalizacji nie ma postępu. Kilka ważnych międzynarodowych wydarzeń roku może stanowić impuls dla rozwoju białoruskiego armwrestlingu.
Czego potrzeba siłowaniu dla jego większego uznania? Czego brakuje do zwiększenia oglądalności wszystkich wydarzeń w świecie armwrestlingu?
Przede wszystkim najważniejsze wydarzenia muszą być transmitowane przez wiodące programy sportowe. Żeby tak było potrzebne są duże pieniądze. Dlatego pojawienie się turnieju A - 1 oraz takiej osoby, jak Nikolaj Miszta może dalej rozwijać nasz sport. Bardzo miło, że Miszta służy dla rozwoju nowej federacji dla niepełnosprawnych. Oczywiście nie można zapomnieć o Igorze Mazurenko, ojcu chrzestnym armwrestlingu. Jego rola w naszym sporcie jest bardzo duża!
Uczestniczyłeś kiedyś w Nemiroffie, pamiętasz, co było dla ciebie największym sukcesem, a co porażką?
Zwycięstwo w finale w 2005 roku to najbardziej pamiątkowe dla mnie wydarzenie. Po brązie w 2004 r. był to pewny sukces. Jeżeli chodzi o wydarzenia, po których miałbym uraz, to nie pamiętam takich – to przecież Nemiroff, tu są tylko pozytywne emocje.
Co oznacza dla ciebie Nemiroff?
Nemiroff to ideał w siłowaniu na rękę, nie tylko co do organizacji i jakości "obrazu", ale także pod względem uczestników. Jeśli wszystkie najważniejsze zawody będą podobne do Nemiroffa, liczba fanów armwrestlingu wzrośnie w krótkim okresie. Zawodowy sukces sportowców może być oceniany przez ich występy na Nemiroffie.
Czy zgadzasz się, że Cyplenkov jest jedynym niepokonanym w nadchodzącym Nemiroffie?
Nie widzę konkurentów dla Denisa nie tylko na Nemiroffie, ale także w innych zawodach. Chyba że Andrey Pushkar przygotuje niespodziankę. Spotkałem Dennisa w 2005 na zawodach w Charkowie, ważył "tylko"120 kg. Wtedy ostro walczył z Tarasem Ivakinem i Aleksejem Semerenko. Na chwilę obecną Denis przybrał na wadze i również opanował technikę. Myślę, że ten zasób wiedzy powinien być dla niego wystarczający, aby wygrać w kat. open na Nemiroffie.
W przyszłym roku będzie armfight Cyplenkov - Larratt. Czy mógłbyś przewidzieć wynik sześciu rund. Kto wygra i dlaczego, jak rozwiną się wydarzenia?
Po armfighcie Puszkar - Larratt nie będę niczym zdziwiony. Denis musi mieć szansę, aby pokazać światu, kto jest naprawdę numerem 1. Dlatego wielkie zwycięstwo Denisa będzie najlepszym świadectwem jego potęgi. Szansą Larratta jest na początku maksymalnie obciążyć palce Cyplenkova, a następnie powtórzyć tę samą lukę w pęczek. W teorii wygląda to dobrze, ale to, co dzieje się w praktyce... Najważniejsze jest to, żeby oczekiwania nie przerosły samego wydarzenia.
Jaki jest twój sekret osiągnięć w armwrestlingu ? Mało kto z białoruskich zawodowców wyszedł z cienia sportowców z innych krajów. Jak to udało się tobie?
To nie jest tajemnica. Wystarczy mieć pomieszczenie i trenować, trenować i jeszcze raz trenować. Dużym plusem była obecność w mojej kategorii sportowców takich jak Lubomir Yagneshak, Timur Bichilov czy bracia Khamidulliny. Na mistrzostwach świata w 2002 roku miałem złoto i srebro, a w 2003 r. - brąz i złoto. Gdy zaczęliśmy walczyć w seniorach każdy z nas był mistrzem i zwycięzcą mistrzostw świata i Europy. To były bardzo ciekawe walki! Kiedy mamy pod kogo się przygotowywać, wyniki znacznie szybciej się polepszają.
Twoje osiągnięcia są bardzo duże i imponujące. Jakich nazwisk w nich brakuje? Kogo jeszcze chciałbyś pokonać?
Było wiele ciekawych walk i zwycięstw w mojej karierze, ale trzeba myśleć realnie. Moje najlepsze lata były wtedy, kiedy zdobyłem złoto na Mistrzostwach Świata. Wiele od tej pory się zmieniło. Teraz bardziej zmagam się z urazami, niż z rywalami i to jest o wiele trudniejsze. Jednak po decyzji przeprowadzenia zawodów wśród niepełnosprawnych będę miał okazję wystąpić wśród zdrowych sportowców na "świeżo", a nie po dwóch dniach walk.
Jakie są główne zalety armwrestlingu?
Sport daje wielką motywację. Kiedy czujesz się pewnie w sporcie, to czujesz to także w życiu codziennym. W armwrestlingu jestem od 13 lat, teraz mam 28. Można powiedzieć, że uprawiam sport przez całe życie. Nic dziwnego, że mówią: "Sport jest tym samym życiem, które trzeba godnie przeżyć".
Artur Grigorjan