Andrzeju, jak nastrój?
Dobry, wręcz wojowniczy.
Bardzo rzadko jesteś na zawodach jako widz, lecz owa rola daje możliwość oceny zdarzenia z innego punktu widzenia. Więc jakie masz wrażenia po Mistrzostwach Świata jako widz?
Bardzo mi się spodobały! To był bardzo wysoki poziom, spektakularne i pompatyczne wydarzenie, patrząc od początku ceremonii otwarcia. Nawet nie mogę wymienić żadnych wad.
Dla nikogo nie jest tajemnicą , że Puchar Świata Zawodowców to wielkie wydarzenie w świecie armwrestlingu . Ciebie można określić jako zawodowca wśród zawodowców. Co się zmieniło od tego czasu, kiedy po raz pierwszy podszedłeś do stołu jako zawodnik?
Oczywiście wiele rzeczy. Po raz pierwszy przyjechałem na Nemiroff do Warszawy w 2005 roku. I od tego czasu wszystko się zmieniło zaczynając od organizacji, a kończąc pulą nagród. Wtedy najwyższą nagrodą do zdobycia było 500 dolarów. Teraz dobry zawodnik może jeździć na imprezy i zarabiać w ten sposób na życie. Poziom naprawdę się polepszył, pojawiło się więcej możliwości.
Jak wygląda sprawa z młodzieżą, pojawiło się dużo nowych i utalentowanych zawodników?
Czas nie stoi w miejscu. Pojawili się nowi, wszyscy są mocni m.in. Oleg Zhoh. Jego walki będą na pewno ciekawe.
John Brzenk nie da rady przyjechać. Czy uważasz, że Puchar Świata straci przez to na widowiskowości? Na jakie walki proponujesz zwrócić uwagę?
Oczywiście, John Brzenk bardzo dużo zrobił dla rozwoju armwrestlingu, w szczególności dla Nemiroff World Cup, ale poziom widowiskowości w żadnym wypadku na tym nie straci. Nemiroff to Puchar Zawodowców, można sobie wyobrazić, jak wspaniałe i efektowne będą to walki. W związku z tym warto oglądać wszystko - od początku do końca.
Jakie masz przeczucia odnośnie swojego uczestnictwa? Czy jesteś gotów?
(Śmiech) Przeczucie jest dobre! Jestem przygotowany do zajęcia pierwszych miejsc.
Czy powiesz coś swoim przeciwnikom?
Niech się przygotowują! Do zobaczenia na Nemiroff.
Artur Grigorjan