Za pomocą samych rąk, z plecakiem obciążonym 20 kg ciężarami wspina się na słup. W siłowni ciągnie 120 kg maszynę z dodatkowym „obciążnikiem” - uczepionym do niej kolegą. Dwoje kolejnych kumpli próbuje go ciągnąć za pomocą przyczepionej do jego przedramienia liny.
Amatorski film, który przedstawia powyższe sceny oglądam na jednej z armwrestlerskich grup.
Bohater filmu - Hassan Beloued, ma 24 lata, 190 cm wzrostu i 100 kg wagi.
Kiedy miałem 13 lat, umarł mój ojciec, zacząłem palić narkotyki – mówi armwrestler. - 4 czy 5 lat później spróbowałem siłowania na rękę z chłopakami z ulicy, wtedy zacząłem spełniać moje marzenie: zostać mistrzem Maroka. Rzuciłem dragi, zacząłem biegać, robić pompki i podciągać się. Poszedłem na siłownię i ostro trenować, a także sparingować przy stole i ćwiczyć technikę. Zacząłem gdy miałem około 18 lat, obecnie mam 24, więc od 6 lat ciężko trenuję.
Gdy Hassan rozpoczynał swoją przygodę, nie miał zbyt wielu sparingpartnerów. Teraz w jego klubie trenuje ok. 60 uczniów, zarówno seniorów, jak i juniorów.
Siłowanie na rękę powoli zyskuje popularność w krajach arabskich i w Afryce, jednak nie jest tak powszechne, jak w USA czy Rosji – opowiada Hassan. - Nasze główne problemy wiążą się z finansami. Na przykład ja nie mam pieniędzy, by jechać teraz do Egiptu, a Południowa Afryka nie ma pieniędzy na przyjazd do Maroko. Mam bardzo prostą salę treningową i stół, nie tak jak w Polsce, ale nadal nie jest źle. Startowałem w kategorii 95 kg, wygrałem mistrzostwa Maroka w kategorii OPEN oraz finał kategorii 95kg; w 3 sekundy pokonałem poprzedniego mistrza Maroka z 2012roku. Zająłem 3 miejsce w mistrzostwach Afryki na lewą rękę w kat +95 kg.
Hassan, jak zauważyłam na filmie, jest bardzo zawzięty. Czy uda mu się kiedyś przyjechać na Nemiroffa? Czas pokaże.
Iza Małkowska