Evgeniy Prudnik przeskoczył sam siebie w tym roku. Wszystko zaczęło się na Mistrzostwach Europy, gdzie w ciężkiej walce pobił Rustama Babayeva. Evgeniy wiele razy dzielnie stawiał czoła Rustamowi, ale zawsze brakowało mu trochę do victorii. W końcu się udało – ciężkie, długo oczekiwane i zasłużone zwycięstwo. Kontrola dopingowa uczyniła je jeszcze piękniejszym: pokonał Rustama, u którego wykryto doping, co jest podwójnie fantastyczne!
Potem Evgeniy wygrał na Mistrzostwach Świata na obie ręce i na Nemiroff przyjechał w świetnym nastroju. W pierwszym dniu poniósł totalną porażkę na lewą rękę i zajął dopiero 11 miejsce. Nikt się tego nie spodziewał, nawet on sam. Ale drugiego dnia wszystko zaskoczyło, jak powinno i wymazało rozczarowania poprzedniego dnia. Evgeniy mistrzowsko wygrał swoją kategorię, używając różnych technik: swojego najlepszego haka, a także top roll. Tylko Włoch mu się postawił. Evgeniy walczył na świetnym poziomie. Potem Evgeniy wszedł do OPEN (bez najmniejszych podejrzeń, że zostanie bohaterem tego Pucharu), ale o tym nieco później.
Khadzhimurat Zoloyev zaskoczył tym razem wszystkich swoją decyzją walki w kategorii 95 kg. Kiedy spojrzałem na listy, najpierw zaskoczyło mnie, że nie ma go ani w 78 kg, ani w 86 kg, a potem ze zdziwieniem znalazłem go w 95 kg.
Khadzhimurat Zoloyev jest znany ze swojej silnej prawej ręki. Przed Pucharem miałem wiele myśli w stylu: „Czy on naprawdę podskoczył do 90 kg?”. Kiedy Puchar się zaczął i Khadzi podszedł do stołu zobaczyłem, że na pewno nie ma 90 kg. Po prostu chciał zawalczyć z silniejszymi przeciwnikami, bo zdobył już mistrzostwo wszystkich wag od 70 kg wzwyż.
Jego debiut był czymś więcej, niż zwykłym fartem, Zoloyev wygrał w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości. Była nadzieja, że Artem Taynov zdziała coś hakiem lub Terence Opperman a pomocą top roll, ale nie tym razem!
Gratuluję Khadzimuratowi sukcesu, został championem 4 razy z rzędu, to świetnie!
Ma teraz jednak kolejne wyzwanie związane z tym zwycięstwem, ale o tym także później.
Kategoria wagowa +95 kg lub jednostronny świat. Ostatnim razem była nuda, Denis Cyplenkow był niepokonanym mistrzem, silniejszym, niż wszyscy inni (jego przeciwnicy też chyba tak myśleli i nikt mu nie stawiał czoła). Andrey Pushkar także jest silny, ale odrobinę mniej (kilku mu się postawiło, ale bez efektu).
Ten scenariusz zadziałał, Denis i Andrey rozwalali wszystkich na kawałki (bez większego oporu, jak pamiętamy), aż nie spotkali się przy jednym stole. Wtedy jeden poddał się bez walki (jak zwykle Andrey, jako ten nieco słabszy). Nie chciał dać szansy zwykłym śmiertelnikom – co, jeśli podjęliby walkę? Co wtedy? Porażka? Po co? Dla spektakularnej walki, pasji, ognia, emocji? Ależ proszę was…
Potem nudny finał – poziom nudy zależałby od tego, jak bardzo Andrey wierzy że „Denis jest silniejszy”. Jeśli bardzo – bardzo nudny finał. Jeśli nie bardzo – może nieco lepszy.
Ale tym razem wszystko poszło inaczej.
Wszystko zaczęło się od Modestasa Grigaitisa, gigantycznego Litwina z bardzo długimi rękami i niezłym poziomem walki top roll. Tacy rywale nie pasują Denisowi, a w dodatku Modestas próbował (dobry Boże!!!) walczyć z Denisem na serio! Denis nie oczekiwał takiej podłości. Owszem, Modestas przegrał w nierównej walce, ale walczył! Nikt nie mógł nazwać go frajerem. A to był tylko początek.
Dave Chaffee. Serio, znam go tylko z tego Pucharu i nie będę przepisywał informacji, które można znaleźć w sieci – poczytajcie sobie sami.
Dave i Denis podeszli do stołu, sędzia ustawił chwyt, dał komendę „Go!” i … zdarzyło się coś, czego nikt nie oczekiwał. Z czystego przyzwyczajenia ręka Denisa przechyliła się w kierunku, którego nikt nie oczekiwał, z czystego rozsądku i zwyczaju. Chwyt pękł w pozycji przegranej dla Denisa, sędzia dał sygnał, że można znów zacząć. Publiczność zawyła! To był sygnał, że zacznie się „ogień”, którego dotąd nie było. Pasy, uchwyt, „Go!” i sytuacja się powtarza! Trudno w to było uwierzyć, rozpętała się tekstowa burza w czacie dla tłumaczy, coś niezwykłego działo się na naszych oczach. Emocje przelewały się przez salę. „Ogień” powrócił do kategorii 95 kg. Dave wygrał w tej walce. Ale to było tylko zarzewie „ognia”, miało się zrobić znacznie goręcej.
Dave Chaffee wszedł do finału, Denis i Pushkar – do półfinałów. Wszyscy byli rozemocjonowani. Andrey wiedział już, że Denisa można pokonać. Denis nie był już tak pewny swoich sił. Walka z Chaffee’m była bardzo trudna. Sędzia dał sygnał do walki, a ręka Denisa znów pochyliła się w złym kierunku. Już nie tak bardzo, jak w walce z Dave’m, mógł ją utrzymać w krytycznym punkcie. Ręce przeciwników pozostawały w środku stołu, kiedy Andrey popełnił błąd. Denis ustawił swoją rękę w komfortowej pozycji i wygrał. To było fantastyczne, bo Andrey był blisko sukcesu.
Widzowie czekają na finał pomiędzy Dave’m Chaffee i Denisem Cyplenkowem.
Jest bezcelowym próbować opisać finalne walki, trzeba tam być. Wszyscy, którzy stracili takie szanse wściekają się. Trzeba oddać honor Denisowi, pozbierał się po porażce, wrzucił wyższy bieg i mimo wszystko wygrał, czym udowodnił, że jest najsilniejszy na chwilę obecną.
W ten sposób kategoria wagi ciężkiej stała się ciekawsza i to jest świetne!
Kategoria OPEN. Po wojnie stoczonej przez Dave’a Chaffee i Denisa Cyplenkowa w finałach +95 kg (po której Chaffee zyskał rzesze fanów na świecie), nie walczyli oni w OPEN z powodu zmęczenia ducha i ciała. Dave miał start, ale nie walczył.
Jedną z najciekawszych potyczek w OPEN była walka między Khadzimuratem Zoloyevem i Evgenim Prudnikiem. Obaj ważą mniej więcej tyle samo, obaj są wielokrotnymi mistrzami świata, obaj świetnie radzą sobie w długotrwałych zmaganiach typu „hak-blok”. Khadzi był faworytem, lekką ręką wziął kategorię 95 kg i ma wielkie doświadczenie w radzeniu sobie z oponentami z różnych klas i z różnym poziomem umiejętności.
Może ta nadmierna pewność siebie odegrała rolę w przechyleniu szali na jedną stronę.
Podszedł do walki hakiem, sędzia dał znak do walki. Khadzi zaatakował. Pierwszy kop i ręka Evgeniego przekręciła się w kierunku rolla, ale zatrzymała się w pół drogi. Drugi kop i jego ręka poruszyła się jeszcze mniej. Walka zwolniła znacznie, co jest korzystne dla publiczności.
Nadszedł czas ataku Evgeniego. Po kilku próbach ręka Khadzimurata nie ruszyła się ani o centymetr. Khadzi pokręcił głową i zademonstrował swoją pewność siebie i moc swojego haka. Przygotowywał swój atak. W mgnieniu oka próbował skończyć walkę. Łutem szczęścia Evgeniy utrzymał pozycję i zmienił pozycję barku na bardziej korzystną, zaatakował i wygrał. To była piękna walka.
W mojej opinii Evgeniy nie był silniejszy, wygrał pozycją. To godne szacunku.
Życzę mu udanych przygotować do przyszłych mistrzostw, bo Khadzi nie odpuści i będzie szukał zemsty, Evgeniy ma przed sobą przyszłość pełną wyzwań.
Po tak świetnym zwycięstwie nad Khadzimuratem, Evgeniy przeszedł jak burza przez OPEN. Pokonał wszystkich rywali, oprócz Andreya Pushkara, który łatwo przeszedł swoje walki i był świeży. Andrey pobił Prudnika bez problemu.
Drugą spektakularną wojnę stoczyli Zoloyev i Grigaitis. Najciekawszy był nie sam mecz, ale reakcja wielkiego Litwina po wygranej. Modestas cieszył się, jak małe dziecko. Wywołało to wiele uśmiechów i było bardzo fajne!
Na koniec chcę stwierdzić, że tegoroczny Nemiroff był genialny. Nie mogę opisać go całego, ale próbowałem opisać najważniejsze walki.
Nie wiem, jak właściwe jest to porównanie, ale Chaffee jest dla mnie, jak Prometeusz, który dał ogień ludziom. Wyzwał Denisa i pokazał, że zwycięstwo jest możliwe. Czy Prometeusz walczył z Zeusem? Nie, ale zrobił coś o wiele większego.
Każdy turniej ma zwycięzców, to oczywiste, ale nie każdy ma bohaterów. Jaka jest różnica?
Zwycięzcy żyją w protokołach, bohaterowie w sercach i umysłach.
* ZeuS – nick Denisa Cyplenkowa na forach internetowych.
ZlodeY