Jest tydzień przed organizacją pierwszej w Polsce Ligi Ósemki. Z projektu wycofuje się główny sponsor wydarzenia. Igor Mazurenko zostaje postawiony pod ścianą; od rana do nocy jeździ po znajomych i pożycza pieniądze, aby móc zorganizować zawody. Jego przyszła żona, Ania, płacze bojąc się, że nigdy nie będą w stanie spłacić długów. W dodatku jeden z zawodników Ligi próbuje dostać się do Polski na fałszywym paszporcie. Reputacja Mazurenko – już na początku kariery – zawisa na cienkim włosku. Pomimo tego, że przedsięwzięcie nie okazuje się dochodowe, 3 miesiące później Mazurenko organizuje w Gdyni Mistrzostwa Świata. Na ten cel dostaje od miasta 7 tys. zł na medale i 2 tys. zł od sponsora. Na ówczesne czasy daje to w sumie niecałe 3 tys. dolarów. Mimo wszystko zawody przynoszą zarobek 10-krotnie większy, niż suma wkładu.
- Wyliczyłeś sobie chociaż przed organizacją Mistrzostw minimalny zysk? - pytam Igora Mazurenko.
- Nie – uśmiecha się Igor. - Zaryzykowałem. Wszystko postawiłem na jedną kartę, ale wiedziałem, że się uda, chociaż nie było łatwo. Mój kolega zadeklarował się, że wykona stoły na zawody. Zaufałem mu i czekałem do ostatniego momentu. Dzień przed zawodami nie wytrzymałem, pojechałem zobaczyć, na jakim etapie są prace. Efekt był taki, że o północy sam spawałem i malowałem stoły. O 5 rano zaczęły się problemy z transportem, za oknem - śnieżna zawierucha. Cudem załatwiłem transport i stoły na czas dojechały do Gdyni, ale...kolega zapomniał zapakować platformy i uchwyty. W ciągu 1,5 godziny ze wszystkich okolicznych siłowni ściągnąłem rączki do stołów, a stoły – z braku platform – gwoździami przybiłem do sceny.
W rezultacie do Gdyni przyjeżdża 560 zawodników z 29 krajów. Impreza zostaje okrzyknięta najlepszym wydarzeniem roku, pokonuje nawet tak prestiżowe wydarzenia, jak Strongmen i Gdynia Sailings Days. Mazurenko w nagrodę dostaje 1000 dolarów oraz statuetkę.
- Statuetka do najpiękniejszych nie należy, ale to na nią zapracowałem najciężej. A dlaczego się udało? - pytaniem na pytanie odpowiada mi Mazurenko. - Bo ludzie tego chcieli, a ja dałem im to, czego ode mnie oczekiwali.
Igor Mazurenko – ryzykant czy wizjoner? Patrząc na dotychczasowe dokonania tego czołowego promotora światowego armwrestlingu niełatwo odpowiedzieć sobie na to pytanie. Trzeba sięgnąć do historii.
W 2002 roku podczas Mistrzostw Świata w Springfield w Illinois, na kongresie podjęty zostaje temat standaryzacji sprzętu w armwrestlingu.
- Jeden z ważniejszych tematów to stoły, które na różnych zawodach nie były jednolite – wspomina Mazurenko. - Zadeklarowałem, że przywiozę taki stół i pokażę, jak wygląda. Do „konkursu” zgłosili się także Kanadyjczycy i Amerykanie. Jednak po postawieniu mojego stołu obok ich prawie jednogłośnie ustalono, że głównym stołem WAF będzie ten od Mazurenko. W Kanadzie do dziś siłują się przy moich stołach z liściem klonu, które przywiozłem tam osobiście.
Co roku na kongresie WAF odbywają się wybory miejsca na przeprowadzenie Mistrzostw Świata. Kandydatura Mazurenko zostaje wielokrotnie odrzucana. W 2007 roku organizacja zawodów przypada Bułgarii; bułgarskie Mistrzostwa Świata biją rekordy w ilości uczestników i poziomie organizacji. Udział w nich bierze 900 zawodników z 42 krajów. Bułgaria przez lata jest niekwestionowanym liderem w organizowaniu Mistrzostw. Aż do 2013 roku, gdy organizacją zajmuje się Mazurenko. We wrześniu do Gdyni przyjeżdża 1200 zawodników z 49 krajów.
- Na samym początku zarezerwowaliśmy ok. 1000 miejsc noclegowych – wspomina Mazurenko. - Dwa tygodnie przed zawodami musieliśmy dokwaterować dodatkowe 500 osób, w tym osób towarzyszących uczestnikom zawodów.
Gdyńskie Mistrzostwa Świata w armwrestlingu zostają okrzyknięte najlepszymi i największymi z dotychczas zorganizowanych. Jednak liczba uczestników to nie jedyny przełom w dotychczasowych organizacjach MŚ, na których nigdy do tej pory nie było systemu nagrywania walk i monitorowania fauli.
- WAF była w tej kwestii bardzo konserwatywna, nie uważała wprowadzania nowych technologii za słuszne – mówi Mazurenko. - W dodatku żeby przeprowadzić sędziowanie za pomocą kamer, WAF musiałaby zapłacić za sprzęt, a cena na jeden stół wynosiła 10 tys. dolarów.
Igor Mazurenko postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Zespół organizatorski MŚ 2013 wypożycza sprzęt na zawody, aby na żywym organizmie pokazać, jak całość działa w praktyce. Mazurenko wie, że nowe technologie prędzej czy później zrewolucjonizują ten sport. Wprowadzenie nowego sposobu sędziowania nie powoduje jednak wielkiego zachwytu wśród niektórych zawodników. Wręcz przeciwnie. Skąd ta niechęć?
Do tej pory przepisy mówiły jasno: oderwanie łokcia od poduszki i zjazd z poduszki to faul. Niektórzy sprzeciwiali się uzasadniając, że nieznaczne oderwanie łokcia lub zjazd z poduszki nie powodujący przewagi siłowej nad przeciwnikiem nie powinien być karany faulem. Kamery jednak bezlitośnie wyłapują nawet mikrofaule. Armwrestlerzy mówią o utracie widowiskowości ich walk.
Jednak tak naprawdę przyczyna tkwi w niedouczeniu sędziów. System nie jest przez nich jeszcze dostatecznie opanowany. W ten sposób z pożytecznej rzeczy robił się wróg nr 1 armwrestlerów.
- Wyciągnęliśmy wnioski, a są one takie, że będziemy szkolić ludzi do sędziowania na kamerach – mówi Mazurenko. - I chcę podkreślić, że nie każdy się do tego nadaje, dlatego grupa wybranych będzie bardzo wąska, ale - ostatecznie szeroko wyspecjalizowana. Kto ma odróżniać i decydować o tym, że to oderwanie łokcia było minimalne, a tamto wpłynęło na wynik walki? Właśnie do tego powinny służyć kamery.
System sędziowania za pomocą kamer nie rodzi się jednak na gdyńskich MŚ. Pierwszy raz zostaje wykorzystany podczas armfightu w Jałcie pomiędzy Johnem Brzenkiem, a Tarasem Ivakinem. Pierwszym sędzią zostaje Marcin Mielniczuk, obecny szef działu IT w ekipie Mazurenko. Rok później w trakcie przyuczania jednej z sędzin do monitorowania walk, kobieta myli się podczas wydawania werdyktu. Roman Tsindeliani przez rzekomy faul wypada z zawodów. Dzięki ponownemu prześledzeniu kamer po czasie zostaje mu jednak przywrócona nagroda pieniężna i zasłużone miejsce w rankingu.
- Dlatego uważam, że system sędziowania za pomocą kamer jest jak najbardziej słuszny – mówi Mazurenko. - Będziemy dalej iść w tym kierunku.
Wyznaczanie nowych kierunków to specjalność Igora Mazurenko. 2013 rok to czas, w którym podjęta zostaje ostateczna decyzja w związku z TOP 16.
Chociaż projekt ruszy dopiero w maju 2014 roku, w głowie Mazurenko wizja turniejów rodzi się już w 2001, podczas organizacji pierwszej ligi zawodowej.
- Z tym pomysłem nosiłem się od początku swojej kariery armwrestlingowej – wspomina Mazurenko. - Jednym z pierwszych programów stworzenia zawodowego armwrestlingu było założenie PAL w 2001 roku i organizacja moich pierwszych zawodów. Poprzez różne wydarzenia, jak Armfighty, Turnieje Ósemek i Vendetty nabraliśmy takiego doświadczenia, że z pewnością mogę powiedzieć: uda nam się w 2014 roku! W lutym 2013 roku do projektu zgłosiła się jedna z największych agencji reklamowych na świecie, w marcu byłem już w USA rozmawiać z moimi partnerami, w sierpniu założyliśmy firmę, a w październiku - w Las Vegas - biuro PAL i siedzibę TOP 16. TOP 16 zrewolucjonizuje całą dyscyplinę armwrestlingu. Rok 2014 będzie nasz!
Iza Małkowska