Alexey Voevoda: „Po nocach śni mi się stół” >>>

Alexey Voevoda: „Po nocach śni mi się stół” # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

O początkach w armwrestlingu, wrażeniach ze Złotego Tura 2015 i powrocie do siłowania na rękę.

()

Opowiedz o swoich początkach w armwrestlingu raz jeszcze dla tych, którzy jeszcze ciebie nie znają. Jak wciągnąłeś się w armwrestling?

Zaczęło się, gdy miałem 4 lata. Siłowałem się ze swoim tatą. Ustąpił mi i wtedy pierwszy raz poczułem smak wygranej (śmiech). Na poważnie zacząłem siłować się w 1999 roku. Wtedy poznałem ludzi zajmujących się tym na poważnie oraz trenerów, którzy później zaczęli mnie trenować. Pierwsze treningi odbywały się na drewnianych stołach, bez poduszek, z wyciętymi na łokcie dziurami. Oczywiście sama konstrukcja powodowała, że łatwo było się pokaleczyć trąc skórą o drewno. A siłowaliśmy się po 5 godzin dziennie, cali pokaleczeni i we krwi, jednak nawet to nie zniechęcało nas do tego sportu.

Półtora miesiąca później wystartowałem w swoich pierwszych zawodach w Rosji zajmując na nich drugie miejsce. Po kolejnych 1,5 miesiąca w Mistrzostwach Europy zająłem miejsce trzecie. PO 9 miesiącach zająłem 1 miejsce w Mistrzostwach Świata. Tak wyglądał mój pierwszy rok.

Porozmawiajmy zatem o Mistrzostwach Świata w 2000 roku, gdzie poznałeś się z Igorem Mazurenko, a on zaprosił cię na Złotego Tura. Odtąd staliście się przyjaciółmi.

Tak, miało to miejsce na Mistrzostwach w Finlandii w 2000 roku. Pamiętam, jak pojechałem bez trenera, ponieważ został w Rosji. Przed zawodami bardzo się stresowałem, noc przed lewą ręką w ogóle nie spałem. Przed prawą może 1,5 godziny. Wcześniej na lewą rękę nie przegrywałem przez siłę, ale przez faule stąd moja szczególna uwaga i stres z tym związany ograniczał się do lewej ręki. Ponieważ faule wykluczają kontynuację dalszej walki na siłę, w efekcie na tamtych mistrzostwach zająłem 3 miejsce na lewą rękę oraz pierwsze na prawą w kat. do 110 kg. A ważyłem wtedy 100 kg.

Gdy poznałem Igora bardzo spodobało mi się jego podejście do armwrestlingu. Pokazał mi pierwszy plakat zawodów Złoty Tur i zaprosił mnie na nie. Pojawiłem się na Złotym Turze w 2001 roku. Pamiętam, jak wtedy wyglądały zawody i tamte warunki w niczym nie przypominają dzisiejszych. Jakość nagrań kamery, oświetlenie, scena nie były na takim poziomie, na jakim są dziś. Cieszy mnie to, że ciągle się rozwijamy i osiągamy profesjonalny poziom.

Z perspektywy czasu stwierdzam, że wolę występować na profesjonalnych zawodach. Można siłować się na odpowiednim poziomie, do tego jest też kategoria OPEN, w której walczą zawodnicy z różnych kategorii i wybierany jest najlepszy. Daje to możliwość zmierzenia się zawodników w różnych kategoriach w oficjalny sposób, ponieważ koleżeńskie siłowanie poza sceną to nie to samo. To kategoria, w której najbardziej lubię startować. Niestety w pierwszym Turze przegrałem z Janem Germanusem, zrozumiałem wtedy, że technicznie jestem słaby, gdzieś zabrakło pewnych istotnych elementów w treningach. To zmotywowało mnie do dalszych ćwiczeń oraz przede wszystkim do zmiany stylu walki. W następnym spotkaniu z Germanusem wygrałem.

W życiu każdego sportowca jest miejsce na porażki oraz zwycięstwa. Jaki masz do nich stosunek i w jaki sposób je przeżywasz?

Uważam, że jest tak, jak w życiu. Jeżeli wciąż się motywujesz, że musisz wygrać, to często zdarza się tak, że przegrasz. Uważam, że to nie jest prawidłowa motywacja, w szczególności, kiedy kierunkujesz się na konkretnego przeciwnika, ponieważ zaczynasz porównywać swoją siłę do jego siły zakładając, że jesteś od niego silniejszy lub słabszy. Od kiedy to zrozumiałem zacząłem się motywować inaczej, że muszę zmierzyć się przede wszystkim z samym sobą, ponieważ to ja jestem dla siebie najtrudniejszym przeciwnikiem. Z takim nastawieniem zacząłem wygrywać na zawodach.

Analogicznie, przyglądając się walce Pushkara i Dimy Trubina, kibicowałem Dimie. Ponieważ efekt wygrywanych pojedynków Pushkara dał mu poczucie pewności i siły na zawodach oraz zapewnionej wygranej. Uważam, że Andriej uśpił swoją czujność konsekwentnymi wygranymi zapominając o tym, że przede wszystkim robi to dla samego siebie, a nie tylko dla wygranej. Zawsze trzeba być czujnym i przygotowanym na to, że może pojawić się ktoś silniejszy. Podsumowując: jeśli skupiasz się na walce wyłącznie z samym sobą, nigdy nie przeżyjesz przegranej czy wygranej, ponieważ będziesz miał poczucie, że dałeś z siebie tyle, ile mogłeś.

Jakie są twoje wrażenia odnośnie Złotego Tura. Zmieniłbyś coś, zaproponował inne rozwiązania?

Poprawiłbym podejście sędziów do mikroskopijnych elementów, jak np. na tym turnieju minimalnych oderwań łokci od stołu na etapie finałów.

Tego typu faule nic nie wnoszą w kontekście siły czy techniki. Publiczność ogląda wspaniały pokaz siły i nagle zostaje to przerwane. Nikt nie wie, co się stało, ponieważ wszystko na oko wygląda na zgodne z zasadami. W gruncie rzeczy zasady w armwrestlingu nie są zrozumiałe dla przeciętnego odbiorcy, oni chcą widzieć wspaniałą walkę w finale. W zamian tego widzą, że jeden zawodnik przeważa siłą, ale nagle walka zostaje przerwana i wygrywa ten drugi. Wszyscy mogliśmy zdecydowanie potwierdzić fakt, że Andriej Pushkar pokazał ogromną siłę oraz wygrał dzięki faulom Dimy, jednak wielu się zastanawia, kto tak naprawdę wygrał, kto jest naprawdę silniejszy. Potencjalnie mógłby to rozstrzygnąć pojedynek doprowadzający do dotknięcia ręką poduszki, zamiast faulu uniesienia łokcia na dwa milimetry. Kolejną rzeczą, jaką chciałbym zmienić, to na pewno więcej zawodników w finale. Więcej zawziętej walki zamiast oddawania pojedynków przeciwnikowi. Więcej strać takich, jak Dimy z Pushkarem.

Na portalach społecznościowych dużo jest komentarzy na temat pojedynku Pushkara z Dimą. Tak, jak wspomniałeś, pojedynek nie jest do końca rozstrzygnięty. Jedynym wyjściem byłby armfight zakładający 6 rund. Jak myślisz, jak Andriej i Dima poradziliby sobie w takim pojedynku?

W sześciorundowym pojedynku jest dodatkowy plus, że między rundami można robić krótkie przerwy na wypicie wody, masaż ręki itp. ja w tym przypadku nie zamierzam prognozować. O Dimie na podstawie moich obserwacji mogę powiedzieć, że ma bardzo zbliżone parametry ręki do moich, więc wiem, jakie ma predyspozycje do walki i stylu. Dlatego jeśli w pełni opanuje swoje możliwości, ma szanse zostać jednym z najlepszych armwrestlerów świata. Andriej jest z kolei zawodnikiem, który potrafi świetnie przygotować się na konkretnego przeciwnika. Uważam, że ich spotkanie byłoby ciekawe, ponieważ Dima dobrze ciągnie górą, Andriej trochę rozciąga dłoń i w efekcie tworzy się ciekawa walka. Widziałem, jak Dima chciał przechodzić w walkę w triceps, ale sędzia przerwał walkę. Byłoby ciekawie zobaczyć to przejście oraz jego rezultat. Szkoda mi właśnie takich momentów, stąd pewien niedosyt, jaki pozostał po niektórych rozstrzygnięciach walk. Armfight mógłby to rozstrzygnąć szczególnie, gdyby obydwaj zawodnicy przygotowywali się na siebie.

Jako gość turnieju namiętnie angażowałeś się w obserwację zawodników. Kogo wyróżniłbyś do TOP 5, pomijając Pushkara i Trubina, których już zaliczyliśmy do grona faworytów?

Ciężko wyróżnić tylko pięciu, ponieważ było dużo zawodników z różnymi predyspozycjami rąk, w różnych kategoriach, którzy pokazali ciekawy styl walki. Jednak muszę przyznać, że zawodnicy z Kazachstanu mile zaskoczyli swoim poziomem. Zoloyev na pewno znajduje się na topie, Silaev mimo że młody, to profesjonalnie się siłuje, również zaskoczył mnie jeden z Polaków potrafiący dobrze walczyć w trudnych sytuacjach. Mógłbym wymieniać, ale byłoby to TOP 20.

Z kim ty chciałbyś się zmierzyć?

Nie mam specjalnych upodobań. Chciałbym po prostu, żeby dopuścili mnie do stołu i po prostu się posiłować, ponieważ rzadko zdarza mi się był tylko widzem wydarzenia. Wcześniej występowałem w Złotym Turze i ciągnie mnie do tego, żeby komuś doradzić, powiedzieć co robi nie tak. Po prostu zaangażować się w walkę. Nawet po nocach śnił mi się stół (śmiech).

W styczniu podczas vendetty in Vegas zmierzysz się z Timem Bresnanem. Na Złotym Turze miałeś okazję przyjrzeć się jego technice i stylowi walki. Masz już może taktykę, którą zamierzasz z nim walczyć?

Tim jest wspaniałym zawodnikiem, jednak moim celem nie jest wygrać, tylko zaprezentować poprawny styl walki w różnych pozycjach. Obecnie moja ręka jest przystosowana do tego, aby przyjmować różne techniki w różnych momentach. Jestem mile zaskoczony formą Tima i wiem, że on jeszcze podciągnie poziom do momentu naszego starcia. Na pewno pomoże mu fakt, że będzie walczył u siebie. Zależy mi, żeby walka nie trwała krótko, ale jak najdłużej, z prezentacją różnych technik.

Tim powiedział, że nie zależy mu na rezultacie spotkania, po prostu chce powalczyć z tobą ze względu na szacunek do ciebie, jako sportowca.

Myślę, że z takim nastawieniem z obydwu stron może wyniknąć coś naprawdę ciekawego, a w rezultacie ciekawy pojedynek.

Wiele osób czeka na oficjalne potwierdzenie od ciebie, że wracasz. Czy mógłbyś teraz oficjalnie potwierdzić, że na 100 proc. powracasz do armwrestlingu?

Wiele razy mówiłem, że nigdy nie opuszczałem tego sportu i zawsze byłem z nim duszą i myślami. Jedynie nie miałem treningów pod kątem siłowania na rękę. Ale zapewniam, że 16 stycznia będę bez odwołania i jest to data, na którą teraz się przygotowuję, by móc wystąpić w armfighcie w Las Vegas.

 

OR