Dima, jakie są twoje odczucia do cełego armfightu?
To była emocjonalnie naładowana Vendetta, wszyscy oczekiwali na powrót Voevody. Efekt nie jest zbyt przyjemny dla fanów, którzy czekali na powrót Alexa. Myślę, że wielu jest zawiedzionych, ale nie ma co się martwić. Myślę, że Alex wróci do formy i jeszcze pokaże co potrafi. Trzeba się uczyć na porażkach, one też są istotne.
Co myślisz o swojej walce?
Walczyłem na 99%, nie dałem z siebie wszystkiego tak, jakbym chciał, ale generalnie jestem zadowolony. Todd był świetnie przygotowany. Oczywiście popełnił parę błędów, pokrzyczał, ale i tak podał rękę. Rozmawialiśmy po walce – to normalny, porządny gość.
Widać było, że Toddowi często nie odpowiadał chwyt; ciągle coś poprawiał, krzyczał za kulisami. Ty pozostałeś spokojny. Jak ci się to udaje w takich momentach?
Nie jet to łatwe. Widziałem wcześniej wiele filmów z jego walk, byłem przygotowany na jego krzyki i wybuchy emocji; w każdej walce tak się zachowuje. Starałem się nic po sobie nie pokazać, bo też mógłbym wybuchnąć. Byłem na krawędzi, ale udało mi się utrzymać emocje na wodzy.
Po każdym wybuchu i tak podawaliście sobie ręce. To znaczy, że on to robi raczej na pokaz.
Tak, to celowe działanie. To samo robimy na treningach, pracujemy nad emocjami. On był naładowany, ja odwrotnie – wyciszony, żeby nie popełniać głupich błędów.
Czyli znasz teraz słabe strony Michaela Todda?
Przez sześć rund studiowałem jego technikę. W przyszłości nie zajmie mi to tak dużo czasu. Już wiem, jak z nim walczyć i jak trenować do walki z nim.
Mówi się, że w przygotowaniach do walki pomógł ci Denis Tsyplenkov, który radził ci walczyć w triceps.
Tak było, ale i tak wcześniej już ćwiczyłem tę technikę. Po prostu zacząłem więcej uwagi zwracać na jego styl. Oglądałem wideo z walk Todda z Brzenkiem i Larrattem . Znałem jego zalety. Najtrudniej było już przy stole, ale po trzech rundach go przejrzałem.
Miałeś długą podróż, do walki podszedłeś niemal prosto z pokładu samolotu.
Tak, nie miałem okazji się zaaklimatyzować, przybyłem od razu na ważenie i konferencję prasową. W noc przed walką próbowałem spać, ale nie mogłem zasnąć. Armfight był wieczorem, więc udało mi się uciąć drzemkę w dzień. Przed walką byłem gotów na jakieś 70%.
Twoi koledzy z klubu cię wspierali. Jak ważne jest takie wsparcie dla ciebie?
Wsparcie ma wielki wpływ na trening, motywację do stawania się silniejszym. Walczysz nie tylko dla siebie, ale dla fanów, rodziny, przyjaciół. To bardzo motywujące.
Jakie masz teraz plany?
Na chwilę obecną planuję się zregenerować, emocjonalnie i fizycznie. Zrobię sobie dwa tygodnie przerwy na relaks. A potem powrót do treningu i przygotowań, w zależności od terminu następnej walki.
Czy to był twój pierwszy armfight? W tej formule trzeba dać z siebie więcej, przerwy są krótsze.
Poza Bułgarią, gdzie walczyłem z Brzenkiem, to mój pierwszy armfight. Wtedy nie byłem przygotowany i zająłem czwarte miejsce. Wygrał Arsen Liliev.
Jak wielka jest różnica między konwencjonalnym turniejem, a armfightem?
Pod kątem poziomu siły i treningu, profesjonaliści zawsze są na armfight przygotowani lepiej niż na zwykłe turnieje. Profesjonalista zawsze jest gotów na jednego przeciwnika, zna jego wady i zalety. Na zwykły turniej przygotowujesz się z kolei raczej ogólnie, trenujesz wszystkie mięśnie, pozycje i ustawienia. Niektórzy będą walczyć toprollem, niektórzy bicepsem, tricepsem czy hakiem, więc musisz zrobić wszystko, co się da, by być gotowym. To grozi przetrenowaniem, ale oznacza też, że profesjonalista jest lepiej przygotowany.
Jakie ćwiczenia zwykle wykonujesz?
Pod kątem siłowania – presja boczna, wiele czasu poświęcam też na toproll. Ćwiczę mięsień ramienno-promieniowy, pronację, supinację, palce i różne małe ruchy. Ale pod tę walkę ograniczyłem trening toproll i poświęciłem więcej uwagi na nacisk boczny i triceps. Chciałem walczyć hakiem, ale nie udało się.
Co sądzisz o poziomie organizacyjnym?
Jak zwykle świetny. To mój pierwszy w życiu zdobyty pas i to interkontynentalny. Jestem szczęśliwy.
Czego byś życzył innym zawodnikom chcącym walczyć i zwyciężać w armfightach?
Ćwiczcie zacięcie w drodze do celu. Stawiajcie realne cele i nie róbcie sobie krzywdy. Dążąc do nich po mału podnoście poprzeczkę. Progres jest procesem.
Wielu zawodników obecnie jest nierówno rozwiniętych. A biceps i triceps są tak samo ważne, to nie tylko fizyczny sport, ale także walka umysłowa, jak z Michaelem. Gdybym nie przewidział, że zejdzie pod stół, byłbym w kiepskiej sytuacji. By zatrzymać kogoś takiego, jak Todd, potrzeba dużej siły. To jak gra w szachy, zawsze trzeba szukać słabych miejsc, by narzucić swój styl walki.
Kto pomógł ci się przygotować do tej walki?
Chciałbym podziękować mojemu trenerowi Ahmedowi Aliyevowi za wsparcie i pomoc, Denisowi Tsyplenkovowi za porady, Alexowi Voevodzie i wszystkim moim fanom oraz mojej rodzinie; wiele mi pomogli.
Czy masz jakieś motto pomagające ci trzymać poziom i nie poddawać się, gdy idzie ci źle?
„Co nas nie zabije, to nas wzmocni” - stara prawda. Jeśli coś nie działa dziś, zadziała jutro. Jeśli nie, nie należy się poddawać, ale przeć naprzód i rozwijać się. Ruch, ciągły ruch!
Anastasia Kisilyova