Trzeba więc zadać pytanie – co się stało?
Minione Mistrzostwa Świata trudno nazwać udanymi dla Soghoyana. Na lewą rękę nie brał udziału, a na prawą… 23 miejsce:-( Vazgen był kapitanem reprezentacji amerykańskiej. Kibicował zawodnikom z USA i oczywiście Armenii.
Vazgen, jak oceniasz swój start na M. Świata? Czy jesteś zadowolony?
Vazgen Soghoyan: Zawody były, jak zawsze, wspaniałe! Być jednym uczestników tego wydarzenia to wielka radość! Co do moich wyników… nie mam się z czego cieszyć. Byłem jakoś tak – ospały. Nie czułem mobilizacji. Ale, szkoda czasu na szczegóły. Sam muszę wszystko przeanalizować, a potem naprawiać.
Która walka, czy który zawodnik na Mistrzostwach zrobił na tobie największe wrażenie?
Vazgen Soghoyan: Drużynowo to Armenia pokazała się znakomicie. Od razu – trzech złotych medalistów. Davit Dadikyan (2 złote medale w juniorach), Emil Amirshadyan (złoto i srebro w seniorach) oraz Vrezh Sedrakyan (złoto w seniorach). Szczególnie emocjonujące pojedynki toczył Vrezh Sedrakyan.
Powiedz, którego z zawodników brakowało na tych zawodach, w twojej opinii?
Vazgen Soghoyan: Moim zdaniem – szkoda, że nie startował Babayev, Liliev. Nie było też niektórych superciężkich z USA - Mnatsakanyana, Chapuhyana.
Szerze… czy dobrze pełniłeś funkcję kapitana drużyny?
Vazgen Soghoyan: Zasadniczo podołałem temu wyzwaniu. Wszystko szło punktualnie i prawidłowo i na wadze, i na samych zawodach oraz podczas kongresu WAF. Były też błędy ale tak też się zdarza.
Powiedz, czy amerykański armwrestling odróżnia się od europejskiego?
Vazgen Soghoyan: Obecnie widać, że amerykańskie siłowanie na ręce idzie nieco inaczej, niż w Europie. W Stanach stawia się na aspekty widowiska i biznesu. Moim zdaniem zaczynamy odstawać od Europy. Mam nadzieję, że nasza federacja jakoś się do tego odniesie.
Jakie masz sportowe plany?
Vazgen Soghoyan: Muszę być silniejszy! Muszę wygrywać dla frajdy i dla moich przyjaciół i kibiców.
Dziękujemy za wywiad.
Vazgen Soghoyan: Pozdrawiam armwrestlerów!