Gennady Kvikvinia nie przestaje frapować kibiców. Od momentu, kiedy wrócił do armwrestlingu – już dwa razy zdobył mistrzostwo świata na prawą rękę w kategorii +110 kg. Już drugi, kolejny rok w finale walczył ze swoim przyjacielem - Levanem Saginashvili.
Podczas starcia tych dwóch gruzińskich siłaczy – stół fruwał i można było się obawiać o, czy się nie połamie. Na szczęście nic się nie porobiło, a walkę wygrał Kvikvinia.
Gennady - znów więc fantastyczny finał na prawą rękę. Gratulacje! Ale co z walkami na lewą? Złe losowanie, czy kontuzja? Co się stało?
Gennady Kvikvinia: Powiem szczerze, że byłem pewny wygranej na tych mistrzostwach. Jak już wcześniej mówiłem – w ubiegłym roku byłem gorzej przygotowany. Ale teraz wszystko było naprawdę dobrze. Miałem motywację. Chciałem się „odegrać” wszystkim rywalom. Wszystkim!
Niestety nie trafiłem na Turka (Arif Ertem) ale ważne, że mam złoto. Walki na lewą rękę poszły gorzej bo odezwała się kontuzja w okolicach łokcia.
Jakie były najważniejsze „składniki” twoich przygotowań? Stawiałeś na siłę, czy na wytrzymałość, czy też na technikę?
Gennady Kvikvinia: Pracowałem nad każdym aspektem. Robiłem też dużo sparingów
Jak to jest walczyć na poważnych zawodach z bliskim przyjacielem? Który z was jest bardziej zmotywowany?
Gennady Kvikvinia: To są trudne walki. Levan jest bardzo mocny. Ja w tej walce miałem naprawdę potężną motywację. Levan – tak prawdę mówiąc – jest silniejszy. Więc wygrana z nim tym bardziej mnie cieszy. Obaj „poszliśmy w hak” i… kto mocniejszy niech wygra! Nie przez górę, bez żadnych sztuczek, od razu w hak i poszło!
Czy gruzińskiej reprezentacji udało się osiągnąć cel drużynowy?
Gennady Kvikvinia: Wypełniliśmy nasz plan. Jest pierwsze miejsce i wszyscy są bardzo z tego zadowoleni.
Kogo z Gruzji możemy się spodziewać na Pucharze Świata Zawodowców?
Gennady Kvikvinia: Wiem, że przyjedzie Vilen Gabrava. Ja też przyjadę. Na pewno damy z siebie wszystko!
Czekamy zatem na Ekipę z Gruzji i ich efektowne walki!