Każdy z nas, jak może, ile ma siły i możliwości – robimy to dla nas i naszego sportu.
Relacja Przemysław Ciba o tym, że…
Bo tak naprawdę w głębi duszy każdy chłopak chce być siłaczem...
Pamiętam jakby to było dziś, byłem w pracy wygodnie ułożony w fotelu i zastanawiałem się nad jakąś ciekawą formą zajęć dla młodzieży w internacie. Przeglądając różne strony w Internecie natknąłem się na filmik z siłowania się na rękę. To mega fajna sprawa pomyślałem. Bardzo efektowny sport – połączenie walki z olbrzymim wysiłkiem siłowym. Ale czy ktoś w Krakowie jest w stanie poprowadzić takie zajęcia? Czy są jacyś instruktorzy tego sportu. Czy to jest sport ? Wtedy jeszcze nie wiedziałem. Poszukałem w Internecie i okazało się, że w klubie Energym na ul. Wrocławskiej jest właśnie sekcja siłowania się na rękę- jedyna taka w Krakowie. Nie tracąc czasu zadzwoniłem i poprosiłem o numer do instruktora. Pani na recepcji była bardzo miła i podała nr telefonu do Pana Dariusza Grocha i … tak to się zaczęło.
Dziś to już osiem lat z hakiem jak organizujemy z Darkiem zajęcia na ul. Kamieńskiego w Internacie Zespołu Szkół Elektrycznych nr 1 w Krakowie. Zajęcia p.t. „Armwrestling - sport dla każdego’, wpisały się już na stałe w kalendarz placówki. Mamy też już na koncie zawody szkolne i międzyszkolne, o puchar dyrektora i kierownika placówki.
Ale czy takie zajęcia mają sens? Bo przecież, jak to mawia Darek - po takich zajęciach, turniejach, armwrestlerów nam nie przybywa. A ja myślę, że ma sens. Po wielu latach obserwacji średnio po takich imprezach to 30 procent chłopców zapisuje się na siłownie i ćwiczą regularnie. Podczas takich zajęć uświadamiają sobie, że dysponują niezbyt wielką siłą, imponuje im siła prawdziwych armwrestlerów, opowieści pobudzają wyobraźnie i wreszcie uświadamiają sobie, że ciężka praca pomoże im w staniu się silnymi i prawdziwymi facetami. I jeszcze jedno. Stara prawda mówi, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Więc tak sobie myślę, że może tak naprawdę armwrestlerów nam przybyło.
Z pozdrowieniami Przemysław Ciba
Przemek, dzięki!