Levan, kibice długo czekali na ciebie. W końcu udało się i pojawiłeś się na Pucharze Świata. Powiedz, czy spodziewałeś się czegoś specjalnego na tym turnieju, czy też potraktowałeś start jak wcześniej M. świata, czy Europy?
Levan Saginashvili: Czekałem na swój czas w tym Pucharze nawet bardziej, niż kibice. Na koniec doczekałem się! Jeśli powiem, że nie miałem tremy, nie denerwowałem się to nikt mi nie uwierzy. Zawsze przed startem są emocje. Ale też nie większe, niż przed występami na M. świata, czy Europy.
Szedłeś przez turniej, jak huragan i nie przegrałeś ani jednej walki. Powiedz, czy w ogóle jakiś rywal choć trochę tobie zagroził?
Levan Saginashvili: Faktycznie byłem w super formie. Szczerze mówiąc – nie spodziewałem się, że będę aż tak mocny. Laletin sprawił mi kłopot w pierwszej walce na lewą rękę. Potem już faktycznie nie miałem problemów. Ale to pod względem fizycznym, bo psychologicznie to każda walka była trudna.
Jakie wrażenia z samego turnieju?
Levan Saginashvili: Było naprawdę super. Pod każdym względem. Stawka zawodników najwyższej klasy. Sami najlepsi i tylko najlepsi. Na pewno będę się starał przyjechać w 2018 roku do Polski.
Jak ci się podobały pojedynki Vendetta?
Levan Saginashvili: Podobały mi się bardzo. Przede wszystkim walka Genadi Kvikvinia. On po prostu rozegrał swojego przeciwnika. A ja sam chciałbym powalczyć z Dmitry Trubinem.
Dziękuję za rozmowę!
Levan Saginashvili: Do zobaczenia na kolejnych zawodach.