Polski Mundial i armwrestling… >>>

Polski Mundial i armwrestling… # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Reprezentacja Polski odpadła z Mundialu 2018 w sposób „nieco haniebny”. Ale nadal piłkarze w Polsce zarabiają więcej, niż sportowcy z innych dyscyplin. Mało tego! Nadal będą zarabiać znacząco więcej, niż pozostali, więcej od lekkoatletów, rugbistów, sztangistów i wioślarzy.

()

Więcej od kolarzy i tenisistów stołowych. I tu dochodzimy do stołu, bo armwrestling i ping pong łączy stół, jako sprzęt niezbędny. No, nie da się ukryć – armwrestling wiele też łączy z brydżem sportowym. Bo do brydża też konieczny jest stół.

Żarty na bok!

Każdemu jest przykro. Młodym szczególnie i bardzo wam, panie i panowie współczuję. Ja, stary to chociaż pamiętam Orły Górskiego i Kazimierzowi Deynie podawałem piłkę. Naprawdę!

Ale – bez żartów, chodzi o pieniądze. Piłkarze nadal będą lepiej zarabiali od zawodników siłujących się na ręce. To się nie zmieni!

Ludzie płacą za widowiska ligowe. Ludzie płacą za bilety na mecze kadry. Ludzie jeżdżą do Moskwy za naszymi piłkarzami. Przecież nikt ich nie zmusza!

A u nas? U nas praktycznie nie ma „prawdziwych” kibiców. Czy to zawody lokalne, czy mistrzostwa, czy nawet rozgrywane u nas Mistrzostwa Europy. Ale powiedzmy sobie szczerze – tak jest w bardzo wielu dyscyplinach, prawie we wszystkich. Poza piłką. I my, choćbyśmy się nie wiem jak zebrali, to mamy niewielkie szanse na „sprowadzenie” kibiców.

Jak robią to inni?

Inni z tych mniej popularnych dyscyplin? Może się wzorować? Nie! Naprawdę nie! Inni też stają na głowie, mają lepsze niż my dojścia do mediów i… niewiele więcej im się udaje!

W mijający weekend, zakończony bramkami Kolumbijczyków, w Warszawie odbyły się regaty żeglarskie w klasie Omega. Na rzece Wiśle, jakby ktoś pytał. W regatach brali udział polscy olimpijczycy i znani (czy na pewno?) żeglarze. Pojechałem tam. Policzyłem widzów… Było ich dokładnie jedenastu, z których dwóch znałem i wiem że przyszli tam z innych powodów (pewno dlatego byli w mundurach:-) Były to pierwsze – uwaga! - pierwsze regaty klasy Omega w Warszawie, na Wiśle od 75 (siedemdziesięciu pięciu) lat! Policzmy! 2018 odjąć 75 wychodzi… rok 1943! O ile pamiętam był to czas niemieckiej okupacji i drugiej wojny światowej. No dobra! Ja nie pamiętam osobiście, ale opowiadali mi ludzie starsi. Opowiadali również, że tamte, okupacyjne regaty obserwowało kilka tysięcy kibiców! A trzeba dodać, że sport w formie zorganizowanej był wtedy dla Polaków zakazany!

Jakie z tego wnioski? Być może 75 lat temu ludzie byli bardziej spragnieni rozrywki i widowiska. Dziś naprawdę trudno „dogodzić” kibicom. Trzeba to brać pod uwagę. Bo my – zaangażowani w nasz sport mamy przekonanie, że wszyscy tylko czekają, żeby oglądać siłowanie się na ręce, regaty wioślarskie, żeglarskie, mecze rugby, podnoszenie ciężarów…

A tak nie jest! Nie jest i nie będzie!

Pomyślcie sami – czy przyszłoby wam do głowy iść w niedzielę nad rzekę oglądać regaty? Bo ja na przykład… podjechałem, zobaczyłem i pojechałem do domu, palić papierosy przed meczem z Kolumbią.

Mamy takie okoliczności, że nawet dobra impreza nie wyciągnie ludzi z domów. Kiedyś w niewielkiej miejscowości pod Płockiem uczestniczyłem, jako konferansjer w cyklicznych galach Ligi Kickboxingu. Co miesiąc, w sobotę, w niewielkiej miejscowości, w jedynej miejscowej szkole, od godziny 11 można było za darmo obejrzeć dwadzieścia walk w kick boxingu, boksie i MMA. Wiecie ilu mieliśmy kibiców? Żadnego!

Piszę powyższe nie po to, żeby nas wszystkich i was – organizatorów – zniechęcić do działania. Przecież wiecie, że zawsze apeluje żeby „robić swoje” czy to w Gdyni, czy w Suwałkach, Katowicach, Międzychodzie. Robić swoje! Ale! Ale trzeba też kombinować coś jeszcze, coś innego. Trzeba znaleźć jakiś „klucz” do ludzi, do potencjalnych kibiców. Macie jakiś pomysł? Bo ja mam, ale jeszcze nie zdradzę na czym polega!

Pozdrawiam staropolskim okrzykiem: „Nic się nie stało! Polacy, nic się nie stało!”

PeSzy