Vendetta we wspomnieniach cz. 1 >>>

Vendetta we wspomnieniach cz. 1 # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Skoro jubileuszowa Vendetta All Stars – Armfight #50 rozpocznie się za niepełne trzy miesiące, czas przypomnieć, jak to się zaczęło. Dawno, dawno temu… Igor Mazurenko wpadł na pomysł, choć to nie jest dokładne określenie. To nie był pomysł, co to „ot tak” wpada do głowy. Igor szukał „formuły” rozgrywek. System turniejowy już był w postaci Złotego Tura. Ale była też świadomość, że pojedynki „jeden na jeden” również wywołają wielkie emocje i będą się podobać zarówno kibicom, jak i samym uczestnikom. Kiedyś też usłyszałem, że nie sztuka „wpaść na pomysł” - sztuką jest doprowadzić do jego realizacji i rozwoju. Jakby nie patrzeć mija czternaście lat.

()

Turnieje są okej, czy to krajowe, czy międzynarodowe, zawodowe i amatorskie. Ale, kiedy liczba uczestników danej kategorii wagowej jest duża, np. ponad piętnastu na Złotych Turach (a bywało i więcej niż dwudziestu – pewne znaczenie zaczyna mieć kolejność walk, jakie staczają dwaj najmocniejsi pretendenci do zwycięstwa. Losowanie komputerowe, niejako „automatycznie”, jak ślepa sierotka, przydziela przeciwników. I bywa tak, że wcześniejsza walka z nieoczekiwanie mocnym rywalem, gdzieś w 2/3 tabelki – bardzo wyczerpuje jednego z głównych faworytów. Bywa, że drugi wylosuje „łatwiejszą” drogę do szczytu. Potem zaczynają się rozważania typu: „gdyby X nie wyczerpał się w walce z Y, to pokonały Z” I tak dalej, i tak dalej…

Dlatego pojedynki „jeden na jeden” mają wielki sens dla dosadnego określenia „kto jest kim” w na szczytach armwrestlingu.

Mam nadzieję, że ta podzielona na odcinki, podróż po zamierzchłych czasach pokaże Wam, jak „rośli” czołowi zawodnicy świata. Wielu z uczestników pierwszych zawodów Vendetta już nie startuje, ale opowiem też jak debiutowali ci, którzy dziś „dzielą i rządzą”.

Wybiegając nieco w przyszłość napiszę, że: w niespełna cztery miesiące odbyło się sześć edycji, z czego dwie za granicą, a cztery w Polsce na Wybrzeżu.

W poniższym materiale korzystam z materiałów własnych, więc czasem nie zaznaczam cytatów bo i tak sam – siebie cytuję lub Igora Mazurenko, Janusza Piechowskiego, Pawła Podlewskiego lub (nieżyjącego już niestety) Leszka Sobonia.

Na początek – perełka! W relacji z Vendetta #5 – tak oto opisano pewnego zawodnika: „Bardzo miły i bardzo utalentowany zawodnik, Mistrz Ukrainy i Mistrz Świata Juniorów.” O kogo chodziło? Zgadliście? On nadal jest bardzo miły i utalentowany. I nadal jest młody, minęło przecież tylko czternaście lat...

No to jazda z tymi wspomnieniami!

Vendetta #1

Początek czyli narodziny Vendetty i impreza opatrzona numerem jeden miała miejsce 14 maja 2004 roku w Gdyni. Był to taki termin i takie miejsce, że zawodom przyglądały się dosłownie tłumy ludzi. W walce Artur Głowiński vs Krzysztof Kubiak zwyciężył 5:0 Krzysztof. Vasily Kuzniecow przegrał ze Zbyszkiem Chmielewskim. W walce Marcin Kreft vs Andrey Sharkov – wygrał reprezentant Polski, wzbudzając wielki entuzjazm wśród kibiców. Niewiele notatek zostało po tym wydarzeniu, ale zapamiętajmy te nazwiska. To oni zaczęli historię!

Vendetta #2

06 czerwca 2004, Polska, Pruszcz Gdański, Stadion Miejski

Zmierzyli się Marcin Kreft (Polska) vs Eugeni Litovcev (Ukraina). Sensacyjnie zwyciężył Marcin Kreft i była to pierwsza obrona pasa, zdobytego niecały miesiąc wcześniej w Gdyni.

Na tej Vendettcie debiutował… Paweł Podlewski w roli announcera. Dziś jest dla nas oczywiste, że Paweł bierze mikrofon i dodaje czadu na M. Polski, czy na Pucharze. Ale wtedy właśnie debiutował. Mam cytat ze wspomnień Pawła. Przeczytajcie:

„Pamiętam jak dziś... To była jedna z pierwszych imprez, w których uczestniczyłem jako organizator. Tę, w Pruszczu Gdańskim – zapamiętam na długo. Na pół godziny przed rozpoczęciem dowiedziałem się, że mam wystąpić... no właśnie, nie jako zawodnik, nie jako sędzia – z tym dałbym sobie jakoś radę, ale jako konferansjer! Jak to możliwe? Otóż w pierwotnych ustaleniach announcerem miał być zawodowiec, Paweł „Konjo” Konnak, ale okazało się, że owszem – prowadzi imprezę, ale na głównej scenie. Nasza była na tej mniejszej. „Konjo” nie mógł być jednocześnie w dwóch miejscach na raz. Trzeba więc było działać. Przecież nasza impreza nie mogła „upaść” z braku announcera. Chwyciłem za mikrofon i powiedziałem sakramentalne „Dzień dobry państwu!”. Zaczęło się. Dziś muszę przyznać samemu sobie, że to był udany debiut. Porwałem kibiców pytaniem: „Kto wygra - Polska, czy Ukraina?” Ludzie wydzierali się na całe gardło, kibicują gospodarzowi, czyli Marcinowi Kreft. A sam pojedynek … był naprawdę piękny i wyrównany. Obaj zawodnicy weszli na wyżyny swoich umiejętności sportowych. Przy wyniku 2:2 ochroniarze przy scenie ledwo co utrzymywali w ryzach kilkusetosobową publiczność. To były wspaniałe emocje!”

Vendetta #3

Po raz pierwszy zagranicą, 17 czerwca 2004, Rosja, Sankt Petersburg

Szybkość, z jaką kolejna trzecia Vendetta pojawiła się po drugiej może dziś naprawdę dziwić. Ale tak było! Dziewięć dni, jedna po drugiej i znów Marcin Kreft. Głównym organizatorem był Vasiliy Kuznecov. Widzami trzech pojedynków zakontraktowanych na pięć rund byli goście CASINOS AKWATORIA Dwa pierwsze pojedynki odbyły się na zasadach corocznego turnieju DRINK CUP – po pięć rund na lewą i prawą rękę.

Wojownicy:

Marcin Kreft, Polska

Borys Poska, Rosja

Rosjanin zwyciężył 4:1. Walka Wieczoru pojedynek polskiego zawodnika - czterokrotnego Mistrza Polski Marcina Krefta z rosyjskim zawodnikiem Borysem Poska. Ale po kolei. Runda 1 - było jasne, że Borys posiadając silny biceps walczy górą, a jednym celem Marcina było złapać go w hak. Początkowo wszystko zapowiadało się dobrze - Marcin doprowadził do rozerwania. Jednak to za mało! Borys ruchem na siebie wybił nadgarstek Marcina i przegrał. Runda druga - sytuacja się powtórzyła - rozerwanie, znów wybicie nadgarstka i druga przegrana Marcina. Runda trzecia i Marcin przegapił start.

Igor Mazurenko: „Czy jest jeszcze szansa dla Marcina? – myślałem. A jednak była! W czwartej rundzie Borys trafia pod słynny hak i pierwsza wygrana Krefta. Wynik 3:1. Końcowy wynik pojedynku 4:1.”

Marcin Kreft powiedział tuż po walce reporterowi ARMPOWER: „Mogłem wygrać ten pojedynek, dlatego zapowiedziałem już rewanż z Borysem we wrześniu tego roku.”

VENDETTA #4

9 lipca 2004, Polska, Gdynia, debiut Rustama Babayeva na Vendetta!

Dokładnie tak. Czternaście długich lat temu Rustam Babayev stoczył swoją pierwszą walkę w formule Vendetta. Rywalem był Bułgar Cvetan Gashevski. Rustam wygrał bez problemów.

Walka 2 - Dariusz Czernik vs Artur Głowiński. Siły były bardzo wyrównane. W pierwszej rundzie obaj zawodnicy badali swoją się. Sędziowie orzekli dwa faule dla Darka i pierwsze punkty powędrowały do Artura. Jednak w kolejnych rundach Czernik znalazł sposób na Głowińskiego. Szala przechyliła się na jego korzyść i w rezultacie zwyciężył z wynikiem 4:1.

VENDETTA #5

27 lipca 2004, Ukraina, Sudak

Opis dla magazynu ARMPOWER pióra Janusza Piechowskiego.

Walka 1 - Alexander Cvetkov vs Gela Khubiashvili (2-1)

Walka 2 - Sergey Ivanov vs Mikhail Rudakov (1-2)

Walka 3 - Andrey Sharkov vs Artur Głowiński (3-0)

Walka 4 - Taras Ivakin vs Andrey Pushkar (2-1)

Dawno, dawno temu, na styku gór Krymskich i Morza Czarnego, wysoko, wysoko, w bardzo starym zamczysku... 27 lipca 2004 roku rozegrano walki zawodowe w systemie PAL.

Reporter magazynu ARMPOWER pisał: „Od pierwszych chwil widać było że publiczność zna się na rzeczy, a tak spontanicznych reakcji nie znajdziemy jeszcze ani w Polsce ani nigdzie indziej w Europie.” Mylił się! Nasza, polska publiczność już wtedy dorównywała tej na Ukrainie!

Przypomnijmy sobie walki...

Walka 1 - Gela Khubiashvili vs Aleksander Cvetkov. Zdecydowanym faworytem był Gela. Po ciężkim pojedynku pierwszą walkę wygrał jednak Cvetkov. Widać było, że w haku Gruzin nie ma szans. W drugiej rundzie Gela spróbował walczyć górą i wygrał. Trzeci, rozstrzygający pojedynek Khubiashvili rozpoczął znów górą. Do zwycięstwa brakowało dosłownie dwa centymetry! Cvetkov zebrał wszystkie siły, przytrzymał Gruzina i rozpoczął kontratak Po morderczej walce zwycięzcą został młody Ukrainiec Aleksander Cvetkov.

Walka 2 - Siergiej Ivanov vs Michaił Rudakov. Odwieczni rywale. Znów mordercze walki. Pierwsza runda dla Rudakova. W drugiej, hakiem zwycięża Ivanov. Wyraźnie było widać jak opuszczają go siły. W ostatniej, decydującej walce zwycięża bardziej wytrzymały Michaił Rudakov. „Bitwa na kreposti” trwa, publiczność coraz bardziej przeżywa każdą walkę.

Walka 3 - Taras Ivakin Andrey Pushkar. Taras prezentuje się znakomicie a jego bicepsy robią wrażenie na wszystkich. Przeciwnikiem jest Andrey Pushkar, bardzo miły i bardzo utalentowany zawodnik, Mistrz Ukrainy i Mistrz Świata Juniorów. Pierwszą rundę, po bardzo zaciętej walce wygrywa Ivakin. W drugiej rundzie nastąpiło rozerwanie, walka w pasach i wygrana Andreya. Trzecią, decydującą rundę wygrywa jednak Ivakin. Publiczność szaleje!

Walka 4 Andrey Sharkov vs Artur Głowiński. Andrey Sharkov - potężnie zbudowany. Na pierwszy rzut oka widać, że jest cięższy od swojego przeciwnika około 18 kg. Wygląda naprawdę groźnie. Jest tu znany (pochodzi z pobliskiego Simferopola), jest u siebie i ma przewagę wagową. Jego przeciwnikiem jest reprezentant Polski Artur Głowiński ze Złotego Orła Choszczno.

Artur zaczyna show!

Początkowo publiczność dość chłodno przyjęła polskiego zawodnika. Przed rozpoczęciem pierwszej rundy - wojna psychologiczna. Głowiński stoi przy stole i czeka na Sharkova a ten, odwraca się plecami i czeka... W powietrzu czuć napięcie. Wreszcie sędzia przywołuje Sharkova i ruszają do walki. Runda jest bardzo wyrównana, ale jednak wygrywa Sharkov. Głowiński rozrywa koszulkę i rzuca w publiczność. Prezentuje swoje wspaniale umięśnione ciało, publiczność szaleje. Druga runda jest równie zaciekła, jak poprzednia i również wygrywa Sharkov. Artur mimo dwóch porażek zdobywa 60 procent serc kibiców. Wśród ogólnej wrzawy rozpoczęła się trzecia i zarazem ostatnia runda. Wygrywa Sharkov. Jest szczęśliwy i wskakuje na stół aby pozdrowić całą publiczność a oni odwzajemniają ten gest oklaskami i krzykiem. Prawdziwy sportowy show dobiega końca.

Nasz reporter (Janusz Piechocki) był pod wrażeniem! Cytuję gorączkowe zapiski: „Na zakończenie ceremonia nagrodzenia zawodników, podczas której słychać wystrzały z armat. Gladiatorzy schodzą ze sceny wprost w objęcia tłumu. Pamiątkowe zdjęcia, autografy, życzenia i gratulacje. Artur Głowiński zdobył tak dużo fanów, że trzeba go było siłą wyciągać z tłumu. Każdy chce pamiątkowe zdjęcie czy autograf. Wreszcie udaje nam się umknąć z zamku. Dzięki znakomitej publiczności profesjonalizmowi organizatorów były to najlepsze zmagania zawodowców jakie do tej pory widziałem. Oczywiście wśród publiczności nie zabrakło również kibiców z Polski.”
Gdzie jesteśmy teraz? Janusz napisał wtedy, że to były najlepsze zawody jakie do tej pory widział. Czytajcie dalej. Wtedy dopiero zaczynaliśmy rozkręcać VENDETTĘ!

Vendetta #6

6 sierpnia 2004, Polska, Gdańsk

Walka 1 - Roman Filipov vs Zbigniew Chmielewski (5-0)

Walka 2 - Taras Ivakin vs Alexey Semerenko (2-3)


 

Jarmark Dominikański to prawdziwe święto, to niezliczone tłumy, zakupy, wycieczki, atrakcje dla wszystkich. Chcieliśmy to wykorzystać dla promocji armwrestlingu i... udało się! Nastrojowa, zabytkowa, po prostu piękna sceneria Targu Węglowego. Bohaterowie to „nasz” Zbyszek Chmielewski i Rosjanin Roman Filippov.

Faworyt? Nasz! To było oczywiste!

Walka 1 - Zbigniew Chmielewski vs Roman Filippov. Początkowo faworytem, zarówno zgromadzonej licznie publiczności, jak i internetowych* sympatyków armwrestlingu był oczywiście nasz rodak – Zbyszek. Jednak już po pierwszej rundzie było widać przewagę zawodnika z Rosji. Pierwsza, druga i trzecia runda to pojedynki w paskach. W czwartej - mordercza walka Polaka. Chciał udowodnić publiczności i sobie, że stać go na więcej. Gdy prawie docisnął rękę przeciwnika do poduszki bocznej... niespodziewanie zsunął łokieć z podłokietnika. Powtórka walki i .... Lepszym okazał się jego Filippov. Piąta runda to już formalność. W rezultacie wynikiem 5:0 wygrał wicemistrz Świata.

Walka 2 Alexey Semerenko vs Taras Ivakin Ukraina. Pierwszą, drugą i trzecią rundę zwyciężył, po morderczym boju Semerenko. Wtedy rozwścieczony Taras zmobilizował tysiąc procent swojego potencjału. Niestety gra szła już nie o zwycięstwo, a jedynie o wynik (3:2) dla Semerenko.

Igor Mazurenko komentował wydarzenia dla magazynu ARMPOWER: „Spójrzmy w nieodległą przeszłość. Minął miesiąc od pierwszej VENDETTY. Z obcokrajowców do tej pory wystąpili: jeden Rosjanin i dwóch Ukraińców. Tymczasem już na trzeciej edycji imprezy dwaj wspaniali zawodnicy z Ukrainy, przyjechali tu, do nas, do Polski żeby stoczyć bardzo prestiżową walkę pomiędzy sobą. Nie czas to jeszcze na komplementy, ale zaczyna się nieźle, nieprawdaż?”

*internet – Po raz pierwszy w relacjach reporterów ARMPOWER pojawiają się „internauci”. Od samego początku działań w siłowaniu na ręce Igor doceniał rolę internetu.

Jak to dziś wygląda, jak się rozwinęło – sami doskonale wiecie.

Pozdrawiam znad zakurzonych kart historii! Będą części kolejne!

PeSzy