Morał dam od razu na początku, jakby się komuś nie chciało czytać całości.
MORAŁ BRZMI:
NASTĘPNYM RAZEM MOŻE SIĘ NIE UDAĆ!!!
Oczywiście wszyscy wiecie, że planowano imprezę w nieco innym miejscu, konkretnie w Spodku, czyli znakomitym sportowym obiekcie. Nasz Puchar miał być „podłączony” do wielkiej imprezy, a raczej całej palety wielkich imprez, w ramach Targów „FIT coś tam i coś jeszcze”. Wszystko szło znakomicie, jak zawsze. Za przygotowanie odpowiadał miejscowy organizator – Mariusz Grochowski. Wszystko szło doskonale, nawet perfekcyjnie, aż do momentu, kiedy okazało się, że Gość Główny i największa atrakcja Targów - Arnold Schwarzenegger… nie przyjedzie!
Czy to wynik nieporadnej polityki naszego rządu? Czy to wynik jakiś błędów ze strony tych, co przygotowywali Targi? W każdym razie, jakiś czas temu, zupa się wylała, czyli podano że Arnolda nie będzie. Ale, po co nam Arnold? - pomyślał organizator i dalej nic nie wzbudziło jego czujności. Nadal wszystko szło perfekcyjnie, wręcz znakomicie, nawet doskonale! Aż do dnia, w którym dowidzieliśmy się, że Targów „FIT coś tam” nie będzie. Była środa… 3 października… godziny południowe. Zarząd Federacji Armwrestling Polska musiał wkroczyć do akcji. Prezydent Federacji Paweł Podlewski i Wiceprezydent Marcin Mielniczuk – mieli dwa wyjścia. Odwołać Puchar – wyjście pierwsze…
Jak sądzę, po takim „przerwaniu ciągłości” imprez nasz sport podnosiłby się bardzo długo i każda, kolejna impreza byłaby trudniejsza do przeprowadzenia. Straty „w ludziach” trzeba by odrabiać kilka lat. Zawodnicy szykują się przez kilka miesięcy w mozolnym treningu, ponadto dostosowują sprawy zawodowe, urlopy i sprawy osobiste do terminu zawodów. A potem okazuje się, że wszystko psu w de. Drugim wyjściem było ratować imprezę, czyli znaleźć odpowiednie miejsce w Katowicach.
Będąc w Gdyni, mając do dyspozycji jeden dzień… No i się udało! Dla zarządu FAP nie ma spraw niemożliwych. Okazało się, że można znaleźć na szybko miejsce, z niewielkimi tylko ograniczeniami czasowymi, czyli – pierwszego dnia należało skończyć do godziny 19, a drugiego do 14:00. Udało się! Rozegrano każdą kategorię wiekową i wagową, bez żadnej skuchy, bez większych problemów, co prawda było nieco ciasno, ale poza tym spoko.
Na pewno jeszcze o tym napiszę, albo zrobi to Paweł, czy Marcin. Teraz chciałbym tylko podziękować wszystkim uczestniczkom i uczestnikom zawodów, wszystkim razem i każdemu z osobna, za to że trzymali fason i nie zrazili się trudnościami. Było super! Byliście super!
Jak z tego morał dla nas, dla wszystkich którzy planują się brać za organizację imprez?
Morał taki, że trzeba zawsze mieć przygotowany „wariant B”.
Mistrzostwa Polski i Puchar w Armwrestlingu odbywają się już od tylu lat, że tak zwany „limit fartu” może być na wyczerpaniu i następnym razem nie uda się znaleźć zastępczego miejsca w 24 godziny… Naprawdę!
Ten Puchar przejdzie do historii! Wnioski zostaną spisane. Podkreślam jeszcze raz, że cała zasługa w uratowaniu zawodów należy się Pawłowi i Marcinowi.
Pozdrawiam wszystkich
PeSzy