Paweł, gratulacje z całego serca i głos ma Judyta:
„Tata był niesamowity! Byłam przekonana, ze siły i umiejętności mu nie brakuje. Obawiałam się jedynie, ze dopadnie go stres (a wtedy potrafi robić głupie błędy) albo nie będzie się słuchać sędziego i może przegrać na faule. Ale nic z tych rzeczy! Był skoncentrowany i spokojny. Pewnie spora tu zasługa mojego męża, który potrafi skutecznie rozładowywać emocje. Oraz pozostałych członków naszej kadry, którzy byli w pobliżu cały czas. A były emocje, bo pierwsza walka ze Szwedem zakończyła się porażką po starciu w paskach, mimo, ze w normalnym ustawieniu Tata wygrywał.
Ale każda kolejna walka była coraz pewniejszą wygraną. A były to trzy kolejne walki pod rząd. Nawet Marcin Mielniczuk, kapitan polskiej drużyny, interweniował o chwilę przerwy przed półfinałem po takim ciągu walk.
Finał z Rumunem od początku wydawał się bardzo trudny. Wprawdzie nie walczyli wcześniej ze sobą, ale Rumun już od dłuższego czasu dominuje w tej kategorii, a w czasie eliminacji nikt go nawet nie zatrzymał. Tym większym zaskoczeniem było, gdy Tata, który nigdy z szybkiego startu nie słynął, zatrzymał Rumuna tuż przed poduszką w technice walki górą i przeciągnął go na swoja stronę! Niestety w paskach przeciwnik okazał się silniejszy. Jednak jutro ręka prawa, mam nadzieję, że Tata wyciągnął wnioski i już układa w głowie sposób na zwycięstwo! Liczę też na inne medale polskiej kadry. Są w naszym zasięgu!”
No to i dla nas zaświeciło tureckie słońce! Pozdrawiamy Pawła, Judytę i Zięcia:-)