Krzysztof Witkowski zajmuje się sportem od osiemnastki, ale zawsze sam. Bez trenera, bez klubu, siłownia w starej sali OSP w rodzinnej miejscowości, potem garaż ojca, za to bez ogrzewania, teraz piwnica. Ale są się wytrzymać.
Krzysztof: Nigdy, przez te kilka już dobrych lat, nie byłem na profesjonalnej siłowni. Sprzęt do siłowania na rękę staram się wykonywać sam. Nie było by mnie stać na profesjonalne rączki czy uchwyty do wyciągu, o stole już nie wspomnę.
Powiedz coś więcej o sobie...
Krzysztof Witkowski: Mam 27 lat. Uczyłem się w technikum mechanicznym z Pleszewie i zaraz po szkole zacząłem pracować, najpierw jako pomocnik dekarza, później jako spawacz, teraz jestem monterem obrabiarek sterowanych numerycznie, konkretnie buduje tokarki w Pleszewskiej Fabryce Obrabiarek FAMOT. Mam żonę i niespełna dwuletniego syna Janka (imię po dziadku i królu Sobieskim). Wiosną przyszłego żona urodzi mi drugiego syna, dlatego nie wiem jeszcze jak potoczy się moja kariera armwrestlera. Mam nadzieję, że tak jak do tej pory będę mógł liczyć na wyrozumiałość żony i znajdę te 1,5 godziny dziennie by odbyć trening. Drugą moją pasją są motocykle. Trudno również i dla motocykla znaleźć czas - jednak do tej pory dawałem radę, pasja zawsze górą!
Jak oceniasz pod względem sportowym mijający sezon?
Krzysztof Witkowski: Rok 2018 oceniam jako bardzo dobry, choć miałem dwie długie przerwy, na początku roku oraz w wakacje. Nie miałem motywacji… Ale, pomimo wielu przeciwieństw i niezdolności do treningu udało mi się wygrać na Pucharze Polski Amatorów na lewą rękę oraz na Debiutach w Starym Mieście na prawą rękę. Cały czas jednak nie sparuje, do tej pory nie było ani na czym, ani z kim. Znajomi z Ostrowa Wielkopolskiego całkiem niedawno własnoręcznie wykonali stół, więc myślę że sparingi których u mnie prostu nie było znacznie podniosą moją formę.
Najtrudniejsza walka w tym roku?
Krzysztof Witkowski: Najtrudniejszą walką w tym roku była walka o pierwsze miejsce na Debiutach na prawa rękę. Walczyłem z Kamilem Goluchem z Lublina, w zeszłym roku wygrywałem z tym zawodnikiem na kilku zawodach, jednak w tym roku na turnieju w Łodzi to on był górą. Dało mi to potężną motywację do treningu, ponieważ chciałem za wszelką cenę wygrać te Debiuty. Wcześniej przez trzy lata kolejno zajmowałem w Starym Mieście drugie miejsce na prawą rękę, za każdym razem złoto zabierał ktoś inny. W tym roku finał ręki lewej i prawej należał do nas, Kamil zabrał złoto ręki lewej a ja prawej.
A powiedz jak to się w ogóle zaczęło?
Krzysztof Witkowski: Pierwszy raz na zawody w siłowaniu na rękę pojechałem w 2014 r i zająłem wtedy 4. miejsce. Nie przygotowywałem się do tej imprezy, nie miałem pojęcia o armwrestlingu. Minął rok i pojechałem na debiuty 2015 przywiozłem dwa srebrne krążki bez przygotowania, bez bladego pojęcia o tym sporcie. Wtedy zdecydowałem, że chcę uprawiać ten sport. Zaczęło się szukanie informacji o treningach,oglądanie filmów na YouTube, przeglądanie mojej już teraz ulubionej strony armpower.net Poza tym jestem raczej drobnej budowy ciała, moja waga waha się pomiędzy 68 a 71 kg i nie chciałem na siłę budować masy mięśniowej, a każdy kilogram powyżej 70 kg strasznie trudno mi utrzymać, dlatego zdecydowałem się trenować siłowanie na rękę, nie muszę przejmować się moja waga,wiem że zawsze zmieszczę się w kategorii do 70 kg.
Kogo z zawodników – polskich i zagranicznych cenisz i lubisz najbardziej?
Krzysztof Witkowski: Z polskich zawodników szczególnie cenie Pana Pawła Lasotę - bardzo sympatyczny człowiek i wielki sportowiec, oraz Grzegorza Nowotarskiego, który również zaczynał od debiutów, Alexa Kurdechę, Kacpra Sinicę, który jest dużo młodszy, ale na pewno warto go naśladować. Wymienię też Mariusza Podgórskiego - miałem okazję się kiedyś siłować oraz wielu wielu innych, których spotykam na zawodach i z którymi mam możliwość porozmawiać. Zagraniczni zawodnicy raczej nie interesują mnie, już tak bardzo jak polscy, jednak zawsze moim faworytem był Denis Tsyplenkov, postura oraz jego siła robi na mnie ogromne wrażenie.
A co najbardziej podoba się tobie w naszym sporcie?
Krzysztof Witkowski: W armwrestlingu najbardziej podoba mi się ogólna atmosfera na zawodach, mimo tego stresu i świadomości stoczenia walki z innym zawodnikiem zawsze jest bardzo pozytywnie, poznawanie nowych zawodników, sparingi przy stole bocznym, rozmowy i wskazówki nawet od rywali, tego chyba nie ma w innym sporcie, przynajmniej ja takiego nie znam.
Dziękuję za rozmowę, z dużym wyprzedzeniem życzę Wesołych Świąt i udanego nowego sezonu!
Krzysztof Witkowski: Ja również życzę wszystkim zawodnikom udanego sezonu 2019 i Wesołych Świąt.
Acha! Jeszcze wielkie dzięki za to, że dzięki obie pokazała sie fajna publikacja w Gazecie Pleszewskiej:-)