Nowa, dzisiejsza informacja brzmi:
Rosyjska Agencja Antydopingowa zakazała sportowcom tego kraju picia napojów alkoholowych, w tym piwa, przed kontrolą antydopingową. Zdaniem agencji alkohol podnosi poziom agresywnego zachowania i może mieć wpływ na wyniki testów.
Wnioski i pytania…
Nie jest istotne, czy piwo pozwala zawodnikowi szybciej oddać „materiał” do badań! Nie jest istotne wyjaśnienie rosyjskiej agencji!
Istotne jest – j e d y n i e – pytanie:
Ile, czego i jak może sportowcom nakazać lub zakazać organizacja sportowa, która z założenia jest ICH organizacją?
Pojawia się bowiem obawa, że organizacje, federacje, stowarzyszenia sportowe (na szczeblu państw i międzynarodowe) niejako „oddzielają się” od sportowców… Od tych, którymi powinny się „opiekować”. Widać wyraźnie, że często „kierowanie” lub „zarządzanie” sportowcami przybiera na sile bardziej, niż dbanie, troska o tychże sportowców. A przecież BEZ SPORTOWCÓW żadna organizacja nie ma racji bytu!
Jest w tym wiele dziwnych, nieuregulowanych sytuacji. Wszystkie gremia zarządzające – są wybierane demokratycznie! A jak tylko zostaną wybrane – zaczynają działać jak despotyczny władca!
Ponadto – sportowcy (lub ich delegaci), którzy demokratycznie takie władze wybrali – nie mają realnej szansy przeciwstawić się jej decyzjom!
Każde prawo, czy to sportowe, czy to cywilne, czy gospodarcze jest kalekie i niesprawne, działa za wolno, działa niedbale!
Jest to paradoks demokracji!
Dajemy, wybranej demokratycznie, władzy prawo do „bieżącego zarządzania” naszymi sprawami. To ma dobre strony, bo wielu dupereli nie warto omawiać w wielkim gronie i głosować nad każdym drobiazgiem.
Ale… przychodzi moment kiedy ta - demokratycznie wybrana – władza zaczyna sobie pozwalać za dużo…
Nie mam na to żadnej recepty!
Chcę tylko zachęcić Was do pomyślenia nad tym i do bycia przygotowanymi na to…
Z jednej strony zależy nam na sprawnym działaniu bieżącej władzy.
Z drugiej strony jest nam głupio, kiedy ta władza zabroni nam na przykład – picia piwa przed kontrolą antydopingową! Czujemy się wtedy, jak niewolnicy.
A ponadto…
Picie piwa samo w sobie podczas imprezy sportowej, na obiekcie sportowym – chyba jednak jest zakazane?
Więc? Więc to, że do tej pory zawodnicy pili piwo przed kontrolą – było łamaniem przepisów!
Jak widać, nie ma takiego prawa, które wszyscy by akceptowali w sposób oczywisty!
Nie ma takiego mechanizmu wyboru a potem kontroli władzy, który by wszystkich satysfakcjonował.
Po prostu nie ma!
Dlatego często godzimy się na tak zwane „mniejsze zło” i czujemy się jak niewolnik, ale… zadowolony!
Szanowni Czytelnicy!
Kto i jak nami „rządzi” - to nie jest małe piwo!
Pozdrawiam w sobotni poranek!
PeSzy