Oczywiście, trochę się obawiam, żeby nie „zapeszyć”, ale pamiętam że jak sam miałem naście lat to bardzo czekałem na jakąś notkę w mediach (papierowych) o wynikach drużyny w której grałem. To były takie malutkie literki na ostatniej stronie sportowej gazety. Ale nam wtedy dodawały siły do trenowania i grania. Zatem, Państwo pozwolą, że przedstawię – debiutant z medalem Mistrzostw Polski – Grzegorz Kobus – Zloty Tur Gdynia!
Liczyłem na start wielu nowych zawodniczek i zawodników w nowej kategorii juniorskiej, ale niestety nie było ich wielu. Niektóre kategorie wagowe „puste” w niektórych dwóch zawodników. No trudno – pomyślałem i wtedy, na ważeniu zobaczyłem Marka Monachowicza z zawodnikiem, którego prowadzi od niedawna. Zawodnik – czternastolatek – był bardzo zawiedziony… Zawiedziony i smutny, mimo że miał… gwarantowany medal! W kategorii był jednym z dwóch, więc tak czy owak – wróciłby do domu z medalem. Ale nie! On chciał walczyć i zaczęli z trenerem dowiadywać się, czy można starszej kategorii wiekowej. Ale tego nie można, więc – co robić, żeby powalczyć? Ano zgłosić się do wyższej wagi. Grzegorz miał spokojnie 54 kilogramy. Ale – uwaga! - zgłosił się do wagi 65 kg, czyli o dziesięć kilogramów więcej. Tam już sobie powalczył na prawą rękę i zdobył srebro!
Grzegorz trenuje od pół roku z Markiem Monachowiczem.
Bardzo mi się spodobała ta chęć do walki i podjęcie ryzyka, zamiast zadowolenia się „pewnym” miejscem na podium.
Teraz Marek musi dbać, żeby zawodnikowi nie przewróciło się w głowie i spokojnie prowadzić go do kolejnych zawodów i sukcesów.
Jeszcze jedno! Żeby nie było tak pięknie to na walki lewej ręki… nie zdążyli...
Pozdrawiam trenera i zawodnika – życzę sukcesów.
Widzę oczami wyobraźni, jak za pięć lat staje na podium na bardzo poważnych imprezach. Jak ktoś chce – mogę się założyć!
PeSzy