Okazało się, że Turczynka oznacza wprost – zawodniczkę klubu Złoty Tur Gdynia. Zawodnik to TUR – i wszystko jasne. Przedstawiam więc tytułową Turczynkę – Aleksandrę Kubiak i jej mamę Jadwigę Lewandowską, która…
Armwrestling ma we krwi!
Swoją przygodę z armwrestlingiem zaczęłam 14 lat temu. Przypadkiem dowiedziałam się że istnieje specjalne miejsce w Gdyni gdzie można to zawodowo trenować. Nie mogę powiedzieć, że miałam do tego specjalne predyspozycje, w końcu miałam tylko 15 lat. Jak każdy nastolatek szukałam zajęcia dla siebie a w Złotym Turze czułam, że to jest moje miejsce. Po 5 miesiącach treningów zdobyłam pierwszy medal na Pucharze Polski, potem złoto na Mistrzostwach Polski, już wtedy wiedziałam że to jest to co chciałabym robić dłużej. W zawodach uczestniczyłam przez kolejne 8 lat, zdobywając siedmiokrotnie tytuł mistrzyni Polski, początkowo w kategoriach juniorskich później seniorskich.
Największe osiągnięcia to: srebrny medal na Mistrzostwach Świata 2006 i dwa brązowe medale na mistrzostwach Europy 2007. W 2012 roku ostatni raz startowałam na mistrzostwach Europy w Gdańsku zajmując tam 4 miejsce.
No a później przez chwilę odpuściłaś… dlaczego?
Aleksandra Kubiak: Zaczęło się dorosłe życie: studia, praca, ślub, rodzina i sport odszedł na drugi plan. Jednak ciągle brakowało mi armwrestlingu, adrenaliny, rywalizacji i tej rodzinnej atmosfery, którą tworzą wszyscy zawodnicy. Pod koniec zeszłego roku pewnego dnia wstałam i poinformowała rodzinę, że wracam! Następnego dnia byłam już na treningu. To był impuls i poczułam na nowo, że żyję. Człowiek bez pasji, usycha. Armwrestling ma się we krwi, tego się nie zapomina. Pomimo 7 lat przerwy, powrót uważam za udany- Dwa złote medale!
Nie jesteś na zwodach sama…
Aleksandra Kubiak: Moja Mama Jadzia była moim pierwszym i najwierniejszym kibicem od pierwszych zawodów. W 2008 roku spróbowała swoich sił i trzy lata kolejno zdobywała mistrzostwo Polski w kategorii Masters. Zawsze była dla mnie wielkim wsparciem, to nie tylko Mama to najlepsza przyjaciółka, każdemu życzę takiej relacji. Przyznam, że odkąd zaczęła jeździć że mną na zawody, bardziej przeżywałam jej starty niż swoje i zawsze byłam i jestem z niej dumna, że podziela moja pasję!
Pani Jadwigo i Aleksandro! Dzięki za rozmowę, do zobaczenia na kolejnych zawodach!
PeSzy