REFLEKSJE PO M. POLSKI - PSYCHOLOGIA W ARMWRESTLINGU >>>

REFLEKSJE PO M. POLSKI - PSYCHOLOGIA W ARMWRESTLINGU # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Każdy, nawet najmniejszy element składający się na formę sportowca jest ważny. Wszystko, dosłownie wszystko! Dlatego właśnie, mimo mojego sceptycyzmu, co jakiś czas wracam do tematu psychologii sportu.

()

Tu poniżej film, na którym Marek Milczarek mówi o psychologii startu. Realizowane jeszcze wtedy, kiedy mieliśmy mieć Mistrzostwa Świata 2019 w Polsce. No ale się porobiło. Film nie stracił jednak na aktualności. Polecamy.

A nasza aktualna rozmowa dotyczy refleksji po niedawnych Mistrzostwach Polski. Zapraszam!

Marku, widziałeś tegoroczne M. Polski. Jak oceniasz, jako psycholog debiutantów i mistrzów?

Marek Milczarek: Witam wszystkich. Zacznę może od debiutantów. Widziałem i rozmawiałem z kilkoma młodymi zawodnikami dla których była to pierwsza przygoda z armwrestlingiem i od razu wystartowali z wysokiego poziomu. Nastroje były u tych najmłodszych zawodników różne. Większość z nich była bardzo zdenerwowana, inni nie do końca zdawali sobie sprawy z tego na jak poważnej imprezie się znajdują i o co walczą. Jednym ten stres wychodził na dobre i działał motywująco. Ale byli też tacy którzy się blokowali. Obok nich byli zawodnicy którzy podeszli do tematu na luzie i bez specjalnego spięcia. Mieli opracowane plany na walki i określone mocne strony, z których później próbowali korzystać. Jeżeli chodzi o debiutantów to bardzo zaimponował mi Grzegorz Kobus. Widać że chłopak uwielbia przede wszystkim rywalizację i myślę że bardziej zależało mu na sprawdzeniu samego siebie niż na wyniku – a ten i tak miał imponujący. Zauważyłem też jedną zawodniczkę. Pierwszy raz zauważyłem ją chyba na Pucharze Polski. Wtedy przed jedną walką przeżegnała się i poszła jak na ścięcie. Tym razem szła w swojej kategorii jak burza i wychodziła do każdej walki jak po swoje. Tak działa doświadczenie i naprawdę fajnie że coraz młodsi zawodnicy mogą je zbierać.

Jeżeli zaś chodzi o naszych mistrzów... Tutaj już nic nie trzeba poprawiać. To są ludzie którzy z niejednego pieca chleb jedli i wszystko w życiu widzieli (większość nawet dwa razy). Doskonale znają nie tylko swoje słabe i mocne strony ale tak samo znają swoich rywali. Ich już nie da się niczym zaskoczyć. Mogą jedynie służyć za wzór dla młodszych zawodników. Jeżeli zapytamy któregoś z naszych multimedalistów to podejrzewam że sami nie będą potrafili powiedzieć jak się nastawiają przed zawodami. Ot kolejny dzień, kolejna walka, kolejna wygrana. Proza życia. Ale to efekt wielu lat w tej dyscyplinie sportu.

Marek, jak można i czy w ogóle można porównać zawodników z boksu, MMA i armwrestlingu? Czy są jakieś analogie?

Marek Milczarek: Na to pytanie trudno odpowiedzieć z pozycji widza na kanapie.

Wiem i dlatego pytam właśnie ciebie!

Marek Milczarek: Tutaj najwięcej widać na zapleczu, w szatni tam gdzie nie sięga kamera i widzowie. Różnica w sportach walki jest taka, że w sportach walki trener jest sam na sam z zawodnikiem i ma możliwość się w pełni na nim skupić. Podczas turniejów Armwrestlingowych typu Mistrzostwa Polski czy Puchar Polski takie rozwiązanie jest niemożliwe. Szczególnie kiedy zawody toczą się na kilku stołach. Zresztą wyobraźmy sobie Kubę Janczego który miałby spędzić po pół godziny sam na sam z każdym zawodnikiem z klubu. Zabrakłoby doby. Ale też boks i MMA wymagają zupełnie innego nastawienia. Zawodnik MMA czy bokser wychodząc do walki wie, że facet naprzeciwko chce mu zrobić poważną krzywdę. Wie że samemu może stracić nie tylko zdrowie ale i życie. Armwrestling niesie ze sobą ten komfort, że nie musisz się obawiać że następnego dnia nie wstaniesz o własnych siłach (chyba że wykończą Cie zakwasy). Warto jednak zwrócić uwagę na podejście do kontuzji. Wiesław Podgórski powiedział mi kiedyś, że jeśli boisz się bólu i złapania kontuzji to nie będziesz dobrym armwrestlerem. I muszę się z nim zgodzić. Kontuzje występują każdej dyscyplinie. Jeśli decydujemy się na jakąś dyscyplinę to musimy się na to przygotować. Pamiętam też Wiesia, kiedy na pewnych zawodach w finale złamał rękę. Pękła jedna z kości dłoni. Czekał go jeszcze finał rozstrzygający. Zapytałem czy w tej sytuacji rezygnuje. Popukał się w czoło i wrócił do stołu. Nie pamiętam już dokładnie wyniku, ale chyba wygrał. I mi również wydaje się że obok ostrożnego i stopniowego prowadzenia młodzieży trenerzy muszą ich nauczyć tego, że kontuzje przydarzą im się prędzej czy później. Sztuką jest zaakceptowanie tego faktu i nie pozwolenie aby strach przed kontuzja wpływał na nasza dyspozycję w czasie walki.

PeSzy: Dzięki za rozmowę, do tematu będziemy wracać.

Marek Milczarek: Pozdrawiam wszystkich!

Marek Milczarek, członek klubu Spartan Warszawa, psycholog w Szkole Podstawowej nr 374 w Warszawie, redaktor portalu WRINGU.NET