Dawid, tak ogólnie – powiedz jak było?
Dawid Bartosiewicz: Jestem bardzo zadowolony z samej walki i tego jaki poziom zaprezentowałem. Mantas to solidny rywal, wygrana z nim bardzo satysfakcjonuje.
Czy plan na walkę się sprawdził?
Dawid Bartosiewicz: W sumie to, jak się potoczyły rundy wcześniej sobie dokładnie tak wyobrażałem. On będzie próbować górą, a ja miałem go łapać w haku i wyciągać. Mantas ma małą dłoń – to dla mnie wygodnie i łatwiej mi było blokować jego pronacje. On też, jak ja, nie kombinuje przy uchwycie, liczy się dla niego czysta męska walka i taka też była.
Wszystko szło dobrze, aż do momentu, kiedy coś „chrupnęło”…
Dawid Bartosiewicz: W piątej rundzie naderwałem coś w barku, to było głośne chrupniecie, na początku nie czułem dużego bólu tylko dyskomfort z tylu barku. Postanowiłem odpuścić resztę rund, prowadziłem już 4:0 o zwycięstwo się już nie martwiłem.
W sumie to co się stało?
Dawid Bartosiewicz: Jakieś więzadło naderwałem. Kości są całe, więc spoko! Na razie przez miesiąc nie mogę trenować. Ale trzeba sobie z tym jakoś poradzić i wrócić pełną parą.
Zatem – jakie plany dalej?
Dawid Bartosiewicz: Na tą chwilę nie planuje żadnych startów - muszę doprowadzić bark do normalności w pierwszej kolejności, a później na pewno jakieś pomysły się pojawią. Żeby być nr 1 w Rankingu musiałem się mocno natrudzić jeżdżąc na zawody, łapiąc punkty, jeśli ktoś chce mi rzucić wyzwanie, to najpierw musi się umocnić w rankingu PAL URPA, wtedy będziemy rozmawiać o ewentualnych walkach.
Dzięki za rozmowę!
Dawid Bartosiewicz: Dziękuję kibicom w Skarszewach, nie było może tłumu ale wasz doping i tak dodawał dużo motywacji!
PeSzy