Piotr Palczewski w armwrestlingu od dawna. Podobnie jak jego brat Roman i kilku młodszych Palczewskich. Wcześniej Piotrek uprawiał między innymi judo, rugby i siatkówkę. Jest w armwrestlingu faktycznie od dawna, ale moim zdaniem najlepsze sezony jeszcze przed nim.
Piotrek, zacznijmy od Międzychodu - pierwsze miejsce w masters +100 kg na prawą. Pierwsze miejsce +100kg na prawą w seniorach i drugie miejsce w seniorach open, do tego 8. miejsce na lewą w open wśród 37 zawodników. Słowem udany start w Międzychodzie. Jak długo i jak się szykowałeś?
Piotr Palczewski: W maju i czerwcu trenowaliśmy w Wojtkiem Waleśko bardzo solidnie, trzy razy w tygodniu. Dużo przy stole i dużo z gumami na statykę. To było mi potrzebne i dodało wytrzymałości. Zawody oceniam jako udane, choć prawdę mówiąc... ledwo zdążyłem na walki, dosłownie w ostatniej chwili. Pierwszą walkę z Waldkiem Neryngiem wygrałem na faule. Gdyby nie to – pewnie bym przegrał, bo Waldek był bardzo silny. W open przegrałem tylko z Kacprem, który rośnie na bardzo mocnego zawodnika i robi postępy. Przecież w 2017 roku na zawodach w Poznaniu pokonałem go. A teraz – nie do przejścia.
Czyli ta połowa sezonu – udana?
Piotr Palczewski: W sumie tak, na M. Polski przegrałem tylko ze Sławkiem Głowackim, teraz Międzychód – w sumie udane pół roku.
Jakie dalsze plany?
Piotr Palczewski: Odpoczynek, przygotowania do Pucharu Polski i jeśli się wszystko dobrze ułoży to chciałbym wystąpić na tych Mistrzostwach Świata IFA, które odbędą się w Rumi.
Piotrek, jeden z sędziów zwrócił uwagę, że na zawodach w Międzychodzie stosujesz inną niż do tej pory technikę.
Piotr Palczewski: Dokładnie od warszawskich zawodów wróciłem do mojego naturalnego sposobu walki. Powiedzmy, że jest to technika w triceps. Okazuje się, że to daje efekty.
Dzięki za rozmowę
Piotr Palczewski: Dzięki i pozdrowienia dla moich rywali!
Rozmawiał
PeSzy