Kto wygra na „TOP 8”? cz. IV >>>

Kto wygra na „TOP 8”? cz. IV # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Czekają nas cztery walki, przygotowuje się do nich „Ośmiu Wspaniałych”. Dla każdego z nich będą to bitwy o wielką stawkę. W poprzednich trzech materiałach wypowiedzieli się już kolejno Paweł Gawenda, Karol Rosłon i Marek Milczarek. Teraz moja opinia. Bardziej o kibicowaniu, niż o technicznych aspektach. Zapraszam.

()

Alex Kurdecha vs Rustam Babayev o miejsce 7-8.

W tej walce będę kibicował każdemu po połowie, bo obu panów znam i bardzo lubię. Przede wszystkim będę kibicował za to, żeby nie było żadnej kontuzji. Czy Rustam szukał sposobu na Alexa? Na pewno tak. Ma takie doświadczenie, takie porównanie, taką analizę, że – jak szukał to i znajdzie, a jak znajdzie – to zastosuje. Czy Alex szukał sposobu na Rustama? Nie wiem i nie wiem też, jakby mógł taki sposób znaleźć i wypracować. Ale... może nie wiem wszystkiego?

Typuję walkę wyrównaną. Nawet taką, że rozstrzygnie dopiero ostatnia runda. Zwycięstwo dla Rustama będzie „podwójne” bo po pierwsze – potwierdzi jego wielką klasę; po drugie dlatego, że gdy już znajdzie się w nowo wprowadzonej kategorii 95 kg – wejdzie tam w glorii i sławie tego, który „podskoczył” do super ciężkich i napsuł im krwi. Jakby to powiedział klasyk, czyli Mariusz Pudzianowski – „tanio skóry nie sprzedał”.

 

Dmitry Trubin vs Tim Bresnan o miejsce 5-6.

Będę kibicował Trubinowi, bo go znam, lubię i cenię. Tim... niewiele o nim wiem, poza tym, że już naprawdę nie musi się zajmować sportem, a jednak daje z siebie wszystko. To budzi uznanie. Ale kibicuję Trubinowi. On potrzebuje zwycięstwa bardziej, niż Amerykanin. On wręcz musi wygrać! Jeśli wygra, znów wielu zobaczy, że to poważny gracz. Znów wbije się w samą czołówkę. On tego potrzebuje, bardziej niż Tim. Jeśli jednak „Dziadek Bresnan” znajdzie jakiś sposób na Dmitry, to cały misterny plan pójdzie się czesać. Jeśli Trubin przegra... To z kim będzie walczył, żeby na nowo wrócić? Z Alexem?

To na pewno NIE będzie walka wyrównana! Albo jeden znajdzie sposób na drugiego, albo odwrotnie! W czasie samego pojedynku, po pierwszej rundzie już nic się nie zmieni. Który z nich wygra pierwszą rundę, ten wygra i drugą, i trzecią, i pozostałe.

 

Kydyrgali Ongarbayev vs Evgeny Prudnik o miejsce 3-4.

Dla nich obu stawka tego pojedynku jest identyczna. Sława, sława, sława, sława i płynące z niej korzyści sportowe i marketingowe. Obaj na pewno dobrze wykorzystali czas przygotowań. Obaj nie chodzili na spacery, nie opierdalali się na treningach tylko orali do krwi. Który z nich ma większą motywację? Pomyślmy... Prudnik – Fajny Gość o wszechstronnych talentach – może być nie tylko zawodnikiem armwrestlingu. Może jeszcze dostać rolę Hamleta. Ale na cholerę mu rola Hamleta? Kogo dziś obchodzi Hamlet! Wydaje mi się, że to Kydyrgali jest bardziej „głodny” wygranej, sukcesu i idących za tym korzyści. Czy to wystarczy? Ktoś, kiedyś napisał opowiadanie o zawodowym pięściarzu z prowincji, który idąc na walkę (piechotą, bo nie miał na bilet) myślał tylko o tym, że jak zarobi parę groszy to wieczorem... zje porządną kolację. Poniosło mnie. Obaj panowie na porządną kolację już zarobili, teraz chodzi o detale. W tym pojedynku rozstrzygną detale i tak zwana „dyspozycja dnia”. Nie kibicuję żadnemu z nich, bo Prudnika znam słabo (choć to Fajny Gość) a Ongarbayeva wcale. Liczę na dobrą wyrównaną walkę, której losy mogą się ważyć z rundy na rundę.

 

Levan Saginashvili vs Vitaly Laletin – o wszystko!

Będę kibicował zawodnikowi o znacząco mniejszych gabarytach i jemu życzę wygranej. Dlaczego? Ano dlatego, że wygrana Levana... niczego nie wnosi na przyszłość. Po prostu okaże się, że największy w sensie masy ciała (bo wszak nie tylko masy mięśniowej) zawodnik – całkowicie zdominuje kategorię super, super, super ciężką. I... gdzie tu emocje? Gdzie tu zagadki? W razie wygranej Levana przyjdzie nam czekać rok, może dwa, może trzy na kogoś jeszcze potężniejszego. W tym czasie jego – pierwsze – miejsce będzie „zamurowane”. Skoro nikt z tych Siedmiu Wspaniałych z nim nie wygrał, to na kogo mamy czekać? A przecież czekać lubimy. Przecież powiedzenie „bij mistrza” jest zawsze aktualne w sporcie. Więc – jak go „bić”, kiedy on niepokonany? Gdyby natomiast wygrał Laletin...

Gdyby wygrał... Wtedy na niego będzie sobie ostrzyć zęby o wiele więcej rywali, niż na Saginashvili. Będą sobie myśleć, że on – choć wygrał – przecież nie jest taki „ogromny”, przecież musi mieć jakiś słaby punkt. Tak też prawdopodobnie pomyślą i kibice. W efekcie wygrana Laletina stworzy o wiele więcej emocji w kolejnych edycjach TOP 8, niż wygrana Saginashvili.

To były refleksje kibica, z serca. A co podpowiada rozum? Rozum podpowiada, że na Levana nie ma mocnych i wygra do zera. Do zera, do koła, do jaja! Jeśli będzie w stanie wygrać pierwszą rundę – co może powstrzymać go od wygrania drugiej, trzeciej i następnych? Wytrzymałości mu nie wystarczy? A jak szanowni państwo myślą – co on robi teraz? Nad jaką cechą motoryczną pracował? Bo, moim zdaniem, właśnie nad wytrzymałością...

To tyle ode mnie (PeSzy). Kolejno na to samo pytanie odpowie... zapraszam jutro na armpower.net