Obecny sezon jest i tak kulawy i porwany. Każde zawody, czy to niedługo Cieszyn, czy to Suwałki, czy Gniew, potem Koszalin są ważne, potrzebne, kluczowe. Ile z nich się uda? Bóg jeden wie. Mam nadzieję, że wszystkie i coś jeszcze dojdzie.
Ale, kiedy się spotkamy w Koszalinie, zaproponuję nowy format zawodów pod nazwą „DEBIUTY”. Widzę to tak:
„DEBIUTY” odbywają się jeden raz w roku. Noszą nazwę debiuty plus „numer roku” czyli np. „Debiuty 2001”.
Prawo startu mają tylko i wyłącznie zawodnicy, którzy NIGDZIE i NIGDY wcześniej nie brali udziału w zawodach armwrestlingu. Taka deklaracja będzie od zawodników wymagana i za oświadczenie nieprawdy zawodnik będzie objęty infamią (to nieco staroświeckie słowo, ale oddaje sens).
Dalej: uczestnikowi DEBIUTÓW nie wolno później brać udziału w kolejnych DEBIUTACH. To będzie dość łatwe do sprawdzenia.
Tak to widzę...
Jeśli macie inne zdanie to napiszcie. Na spokojnie. Nie chodzi o działania doraźne i „interwencyjne”. Chodzi o możliwe jednoznaczne określenie, co jest czym.
Teraz przechodzę do rozważań teoretycznych, których można nie czytać, ale ja zapraszam.
Słowo, określenie „amator” ma wiele znaczeń nawet tylko w jednej dziedzinie. Na przykład: wielki polski kolarz Ryszard Szurkowski był „amatorem”. Startował w zawodach amatorskich, bo tak wtedy wyglądało kolarstwo. Jednak, jeśli Pan Ryszard (obecnie wracający do zdrowia i sprawności po wypadku) jeszcze raz wsiądzie na rower i przejedzie obok ciebie (tak, obok ciebie!) to co sobie pomyślisz? Co powiesz, kiedy chcąc go doścignąć puścisz smarki i poczujesz w gardle śniadanie z poprzedniego dnia? Pomyślisz sobie: „to jedzie zawodowiec”.
Albowiem słowa AMATOR i ZAWODOWIEC określają zarówno status sportowca, jak i jego poziom.
Nasz polski, przeciętny klub piłkarski, jego zawodnicy – to przecież ZAWODOWCY. Biorą kasę za kopanie piłki. Więc status zawodowców przysługuje im jak najbardziej. Ale... Ale grają, jak AMATORZY. W porównaniu do innych ZAWODOWCÓW są AMATORAMI.
Poza sportem, w innych dziedzinach te słowa też mają różne znaczenie. Kierowca z zawodowym prawem jazdy, kierowca zawodowy, ciężarówki lub autobusu – to zawodowiec. Ale popatrzmy inaczej. Weźmy takiego kierowcę, który pracuje dopiero dwa miesiące. Porównajmy z kierowcą prywatnego samochodu osobowego, który jeździ dzień w dzień już 50 lat.
Kto tu jest „zawodowcem” a kto „amatorem”?
Nie chodzi mi o to, że dłużej jeżdżę samochodem, niż nasz dobry znajomy zawodowy kierowca żyje na tym świecie.
Chodzi oto, że pewne słowa nie są jednoznaczne.
Pozdrawiam
PeSzy