PeSzy: Siema Marian. Jak było z dojazdem ekip i zawodników na Senec Hand? Słyszałem o ciekawych sytuacjach.
Marian Čapla: Okoliczności nie były łatwe. Słowacja powoli otwierała granice z innymi państwami. Do ostatniego dnia nie byłem pewny, jak to będzie. Było kilka sytuacji nieoczekiwanych. Kilka ekip jechało nieco „na około”. Na szczęście udało się dojechać.
PeSzy: Powiedz, jako doświadczony fachowiec, czy przy stole było widać, że zawodnicy przeszli przez ten okres kwarantanny”? Czy poziom był zauważalnie niższy?
Marian Čapla: Nie zauważyłem tego. Każdy był napalony, żeby walczyć i to było widać. Jeśli, z braku springów, mieli jakieś braki to nadrabiali to siłą i ambicją. Tu nie było lekkich wygranych.
PeSzy: Jesteś głównym organizatorem Senec Hand. Ale są jeszcze twoim pomocnicy. Komu powinniśmy podziękować?
Marian Čapla: Bardzo się cieszę, że miasto Senec, jak zwykle, nam pomogło. Dali nam dotację i zapewnili salę. Muszę podziękować naszemu komitetowi organizacyjnemu (czyli Marii Janušicovej i Miroslavowi Koczce), którzy ciężko pracowali, aby to wydarzenie się odbyło. Szczególne podziękowania kierujemy do mojego przyjaciela Marcina Mielniczuka, który wykonał świetną robotę i choć nie mógł w tym roku być w Senec, to bardzo nam pomógł. Na miejscu zastąpił go Mariusz Zbylut i też spisał się znakomicie. Dziękuję naszemu grafikowi. Wykonała świetną robotę i było to widoczne wszędzie - identyfikatory, paski, koszulki, podium ... było po prostu perfekcyjnie, a jej wizualizacja uczyniła to wydarzenie niezapomnianym. I na koniec dwie odważne polskie sędziny. Dziewczyny były niepowstrzymane i zasługują na podziękowania od nas wszystkich.
PeSzy: Który sportowiec zrobił największe wrażenie?
Marian Čapla: Wszyscy zawodnicy zaskoczyli mnie pasją walki i energią. Ale najbardziej zapadł w pamięć ukraiński zawodnik Dmytro Bordun. Walczył z taką pasją i energią, że cała sala oszalała. Jego ostatnie walki były jednymi z najbardziej ekscytujących tego wieczoru.
Z innych kategorii byłem naprawdę zdumiony walkami zawodniczek i zawodników niepełnosprawnych. Ci faceci i dziewczyny mają mój szacunek i wypadli naprawdę wspaniale.
Największą niespodzianką był dla mnie Jaroslav Boros (SVK), który dołączył do nas ostatnio i zdobył złoto i srebro w swojej kategorii.
PeSzy: Czy to była najtrudniejsza praca w twoim życiu? Jako organizatora?
Marian Čapla: Zaskakująco, ale nie. Przygotowanie było naprawdę trudne, szczególnie w związku z sytuacją COVID19. W marcu miałem kilka nieprzespanych nocy, kiedy postanowiłem przełożyć imprezę na lipiec. I to była dobra decyzja. W pierwotnych terminach wszystko na Słowacji zostało odwołane. Szkoda, że kilka ekip, które były gotowe przyjechać w kwietniu, nie mogło przyjechać w lipcu ze względu na ograniczenia w podróżowaniu - Gruzja, Finlandia (tylko jeden przyjechał), Francja (jeden przyjechał), Rosja … Mimo to mieliśmy prawie 70 zawodników z 11 krajów. Nieźle jak na tę chwilę.
Ale w porównaniu do 2019 roku, kiedy miałem prawie 200 wstępnych rejestracji, a ze względu na przeszkody WAF i zakazanie Turnieju, zakończyło się na 44, ten rok był łatwym spacerkiem po ogrodzie różanym.
PeSzy: Dzięki za rozmowę, mój wielki szacunek.
Marian Čapla: Dziękuję i do zobaczenia za rok.