Przeciąganie liny... >>>

Przeciąganie liny... # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Różne są sposoby na obchodzenie zakazów związanych z paniką wirusa. Właściwie każda branża dotknięta ograniczeniami, szuka swojego sposobu. Nie wiem, jak jest w innych państwach, ale widać, że Polacy mają władzę w głębokim poważaniu. To taka nasza tradycja, od zaborów, przez wojny, okupacje, panowanie komuny, aż do stanu wojennego. Tak po prostu mamy i to się chyba nie zmieni.

()

Nie mam wiedzy, żeby oceniać działania rządu, ten lockdown, czy raczej knockdown na gospodarce. Obawiam się, że rząd też nie ma dostatecznej wiedzy i działa instynktownie. Dla wielu Polaków – tu i teraz – nadchodzi czas głodu, dosłownie!

Z drugiej strony widać w narodzie potężną potrzebę trenowania w trosce o zdrowie, sylwetkę, z potrzeby spotkań, z potrzeby rozrywki. Ćwiczyć, potem iść na miasto coś zjeść i będzie dobrze! Szukają więc sposobów na obejście przepisów.

Polski Związek Przeciągania Liny wydawał rocznie około czterystu licencji zawodniczych. Obecnie tygodniowo wydaje około dwóch tysięcy! Niezwykłe? Nawet na basenach ludzie trenują przeciąganie liny! Tu źródło. 

Nie wiem, co o tym sądzić? Po prostu nie wiem!

Sam też zapisałem się na zajęcia „taneczne” jako członek kadry pewnego klubu, przygotowuję się do turnieju tańca. Jak wpadnie policja, zapytają:

„Czemu macie takie duże rękawice?”

Co wtedy powiemy?

Jest kura smutno, bardzo smutno, więc na koniec zapodam anegdotę. Był stan wojenny i tak zwana godzina milicyjna, czyli zakaz łażenia po 22 wieczorem do 6 rano. Ale ja miałem to w poważaniu i sobie biegam dookoła akademika. Przed 6 rano, bladym świtem. Naprzeciwko patrol z bronią maszynową. Zatrzymują mnie i od razu ostro, że stan wojenny, że dokumenty i tak dalej. A ja spokojnie do nich

„Which way to the station? In a hurry for the train?”

Zgłupieli i jeden mówi: „To jakiś cudzoziemiec, nie pakujmy się w to!” Potem do mnie: „Leć sobie facet” i machnął ręką.

Kiedy zadowolony odbiegłem kilka metrów, uświadomiłem sobie, że na plecach dresu mam napis „Budowlani Częstochowa” i nieco się wystraszyłem, ale milicja widać tego nie zauważyła.

Pozdrawiam serdecznie!

PeSzy