Ivan Dobrorezov:
Jak to wygląda w praktyce?
Opracowuję dla niego plan, program treningów, który gwarantuje mu, że będzie robił postępy. On czyta i jeszcze zanim przystąpi do realizacji, już mówi, że to nie jest dobry program, już od razu ma wątpliwości. Czemu? Ano dlatego, że mój program dość zasadniczo różni się od tego, co ogląda w sieci, tego co pokazują Mistrzowie i „mistrzunie”. W moim programie (dla niego) nie ma gigantycznych ciężarów, nie ma skomplikowanych amplitud ruchu. Nie ma w nich ćwiczeń „magicznych”, różnorodnych uchwytów i czarów. Moje programy są lakoniczne, proste i... skuteczne.
Zaczynają się pytania: „dlaczego nie jest tak, jak robi to Larratt i dlaczego nie jest tak, jak robi to Chaffee i dlaczego ten mistrz postępuje inaczej i tak dalej, i tak dalej.
Ale pytania to połowa problemu. Jeszcze gorzej jest, gdy zawodnik sam zaczyna próbować dopasować gotowy program w kierunku tego, co gdzieś wiedział lub czego się nauczył, usłyszał, nie myśląc o swoich kompetencjach (których nie ma) i nie zastanawiając się, czy faktycznie zwróciłby się do trenera, gdyby mógł zrobić wszystko sam.
Musisz wyjaśnić, że trener nie jest osobą, która daje ci to, co chcesz robić. Coach to osoba, która podaje, jak NALEŻY to robić, aby się rozwijać.
Nie wszyscy rozumieją. Są też tacy, którzy zaprzestali trenowania i potem mówią, że „programy tego trenera nie działają”. Niektórzy wykonują mój program, ale „dodają” jedną trzecią od siebie. Wedle swojego uznania.
Oczywiście słucham życzeń sportowców, ale w tych momentach, kiedy rozumiem, że człowiek ma już wystarczająco dużo doświadczenia, aby „poczuć”, gdzie i co należy zmienić. Natomiast wcale nie słucham, kiedy widzę, że poziom jest początkowy, a całą wiedzę o armwrestlingu czerpie tylko z sieci.
Pozdrawiam!
Ivan Dobrorezov