Choćby wydeptał każdą matę na wióry, choćby zniszczył i dwadzieścia manekinów, choćby przerabiał „na sucho” każdą technikę... Nie ma szans z zawodnikiem, który ma wokół siebie wielu na podobnym i wyższym poziomie. To, oczywiście, przykład abstrakcyjny, dla podkreślenia sytuacji. Jednak w sportach walki zdarza się, że w konkretnej kategorii, w jakimś klubie, po prostu brakuje sparing partnerów. Czasem mówią o tym znajomi trenerzy. Trzeba kombinować, kogoś „wypożyczyć”, ale nie zawsze się udaje.
W sportach walki nie uda się przygotować samemu, bez żadnego przeciwnika.
Co robić?
Niedawno zobaczyłem na profilu jednego z polskich zawodników ogłoszenie i bardzo się, powiem szczerze, wzruszyłem. Tak „na smutno”niestety.
„Poszukuję silnej, wytrwałej osoby do wspólnych treningów siłowania na ręce – armwrestlingu, dwa razy w tygodniu, stół profesjonalny, pisać na priv!”
No to napisałem do Darka Popiołka, czy mogę to ogłoszenie spopularyzować na stronie armpower.net i odpisał, że owszem, że wielu jest w podobnej sytuacji.
Zatem podejmijmy taką akcję informacyjną – kto, gdzie, kiedy potrzebuje kogoś pomocnego do sparingów. Może nie od razu się uda, ale trzeba spróbować.
Są takie kluby, w których zawodników jest aż za dużo i nie mieszczą się w sali. Niedźwiedzie na przykład.
Prośba więc do dużych klubów – ogłaszajcie częściej – gdzie i kiedy trenujecie. Może ktoś się dowie i będzie chciał przyjechać.
Może coś się z tego rozkręci...
Pozdrawiam, mimo wszystko w smutnym nastroju...
PeSzy