PeSzy: Kiedy poznałeś Alexa – widziałeś, że osiągnie wiele w armwrestlingu? Choćby tyle, co osiągnął dziś?
Marcin Lachowicz: Znamy się z Alexem już ponad 7 lat. W 2014 r organizowałem Piknik Olimpijski. Alex podszedł do mnie wtedy i zapytał czy możemy spróbować powalczyć przy stole. Był mocno zaskoczony, że nie mógł zbyt wiele zrobić. Zapytał czy będę go trenował i tak zaczęła się nasza przyjaźń połączona z zamiłowaniem do armwrestlingu. Wiedziałem, że z tym potencjałem i ciężką pracą może osiągnąć bardzo dużo w tym sporcie i limity tkwią tylko w jego głowie, a nie mięśniach.
PeSzy: Jakie były jego największe atuty wtedy? Jakie były jego największe atuty wtedy? Parametry? „Świeża, chamska siła”, jakaś dynamika, szybkość?
Marcin Lachowicz: Alex od samego początku miał ogromny potencjał. Świetne warunki genetyczne połączone z ogólną siłą fizyczną i silnymi palcami. Jest przy tym szalenie inteligentnym facetem, a wbrew pozorom to bardzo istotne w tym sporcie. Miałem opowiadać o największych atutach, a więc nie wypada wspomnieć, że nie był on tytanem pracy na początku naszej współpracy.
PeSzy: Wspominałeś prywatnie, że Alex czasami się lenił i często robił treningi «inaczej». Dziś, z perspektywy czasu, to był „trudny materiał”? Trener był bezradny? Czy jednak jakoś się dogadywaliście?
Marcin Lachowicz: Praca trenerska z Alexem to temat rzeka: Mając dobry dzień, wykonywał prawie wszystkie ćwiczenia, które ustaliliśmy, a przy trochę gorszych... Tylko te, które lubił i nie powodowały bólów w jego rękach. Jednak z czasem zaczął rozumieć, że armwrestling to bardzo przekrojowy sport i na najwyższym poziomie zawodnicy muszą dysponować szerokim wachlarzem technik, czyniąc ich przy tym wszechstronnymi i przygotowanymi na każdy rozwój walki. Tym samym od jakiegoś czasu już nawet nie trzeba go namawiać na „newralgiczne ćwiczenia”.
PeSzy: Moim zdaniem rozwój Alexa, jako zawodnika, zwolnił w momencie, kiedy zabrał się za futbol amerykański. Czy podzielasz moją opinię.
Marcin Lachowicz: Nie sądzę, aby tak było, gdyż Alex od niedawna zaczął podchodzić do naszego sportu w pełni profesjonalnie. Przez długi czas bawił się tym sportem jeżdżąc po zawodach, bez żadnego treningu. Starałem mu się wpajać złotą zasadę „nie jesteś przygotowany to obejrzyj walki z trybun”… bywało, że przegrywał głupio z zawodnikami, z którymi nie miał prawa przegrać, nadwyrężając przy tym pozycje, którą udało mu się już zbudować.
PeSzy: Pamiętasz ten pojedynek z Amerykaninem w Rumi? Poszło nadspodziewanie lekko. Powiedz jednak szczerze, czy miałeś obawy przed tą walką?
Marcin Lachowicz: Jeżeli chodzi o walkę ze Scotem Mendelsonem nie miałem wątpliwości, że wykorzysta swoje atuty i zwycięży tą walkę. Dużo bardziej obawiałem się walki z Trubinem czy Rustamem Babayevem. W walce z Trubinem, w Chinach tylko niuanse zadecydowały o przebiegu walki, ale już w walce z Rustamem, Alex perfekcyjnie wykorzystał swoje atuty i w pięknym stylu wygrał tą walkę.
PeSzy: Jakie są – obecnie – tu i teraz – największe atuty Alexa? W czym może okazać się lepszy, lub w czym już JEST na poziomie tej super ścisłej czołówki?
Marcin Lachowicz: Aktualnie nie trenuje z Alexem tak często jak kiedyś, gdyż sam rzadko pojawiam się na siłowni. Tym samym nie mogę w 100 % orzec co jest przyczyną jego sukcesu. Naturalnie cały czas staram się go wspierać i doradzam jak tylko mogę, zarówno przed jak i w czasie jego walk. Z całą jednak pewnością Alex zaczął podchodzić w pełni profesjonalnie do treningów i to mocno zaprocentowało. Trochę mu pokazałem, na czym musi się skupić, a trochę sam zaczął wnikliwie analizować swoje słabe strony i je niwelować. Polubił pewne ćwiczenia, które wzmocniły i ustabilizowały jego barki oraz nacisk boczny. Dzięki temu zaczął czuć się swobodnie nie tylko w technice walki top roll. Jego głównym atutem jest głowa oraz fakt, że w wielu ćwiczeniach poczynił duży postęp - mając przy tym jeszcze ogromne rezerwy. Z całą pewnością posiada jedną z najsilniejszych rotacji zewnętrznych na świecie oraz bardzo silne palce, które pozwalają mu kontrolować dłoń przeciwnika. Myślę, że ostatnio pokazał, że jest w ścisłej czołówce światowej i należy się z nim liczyć.
Wielu spisywało go na straty w walce z Sporrongiem oraz Gasparinim, a pokazał on dużą przewagę nad tymi zawodnikami. Uważam, że w tej chwili jest minimum w «top5» światowego armwrestlingu i bardzo chciałbym zobaczyć jego walkę z Vitaly Laletinem. Vitaly jest teraz w znakomitej formie, ale jestem przekonany, że nie będzie miał łatwo w konfrontacji z Alexem jeżeli do takiej walki dojdzie.
PeSzy: dzięki za rozmowę.
Marcin Lachowicz: Pozdrawiam!