Marek Monachowicz: Fatum! >>>

Marek Monachowicz: Fatum! # Siłowanie na ręce # Armwrestling # Armpower.net

Do tegorocznych Mistrzostw Polski prześladowało mnie „fatum czwartego miejsca”. Wiele osób tak mówi, że czwarte miejsce jest gorsze, niż ostatnie, bo człowiek myśli, że podium było tuż, tuż. No cóż, wygląda na to, że nastąpiło pewne przełamanie.

()

PeSzy: Marek, jak forma, jak przygotowania do Mistrzostw Świata?

Marek Monachowicz: W porządku, zaczynam fazę regeneracji.

PeSzy: Które to twoje Mistrzostwa?

Marek: Nawet nie liczyłem, ale chyba piąte, plus tegoroczne M. Europy. Swoją formę oceniam na wyższą, niż na ME w Rumi, więc myślę że jest całkiem dobrze. Jakie plany na start? Oczywiście pudło i medal, no i dobre walki z zawodnikami zza Oceanu! Problem mam mały z lewą ręką, w której cały czas doskwiera ból przyczepu. Historia tej kontuzji jest długa bo zaczęło się na Helu podczas walki z Dawidem Bartosiewiczem, natomiast na ostatnich ME w półfinale przyczep znowu dał o sobie znać. Tak więc będę musiał dobrać technikę, tak żeby maksymalnie odciążyć przyczep.

 

PeSzy: Jakie masz mocne strony?

Marek: Co do mocnych stron to oczywiście hak. Ostatnio też dużo pracowałem nad wytrzymałością. Ale jak to mówią stół pokaże.

 

Do ostatnich MP prześladowało mnie fatum 4 miejsc, zawsze ocierałem się o medale, ale brakowało tego medalu. Nie przejmowałem się tym i dalej robiłem swoje, aż w końcu zdobyłem te medale. Najpierw MP, później ME. Cieszę się, że udało mi się przełamać tą czarną passę i w końcu stanąć na podium. Bardzo fajnie wspominam też vendetty, z których wychodziłem zwycięsko, szczególnie z Marcinem Molendą i Grześkiem Grębskim (tak tak wiem, że rewanż będzie, tylko muszę nabrać parę kg mięsa). Największe porażki to nieszczęsne zawody w Helu, bodajże 2020 rok gdzie doznałem kontuzji obu rak i myślałem, że to już koniec mojej kariery. Ale udało się zaleczyć i wrócić do trenowania.

 

PeSzy: Zawsze mówię zawodnikom, żeby po kontuzji wracali bardzo powoli i cierpliwie. W twoim przypadku – zadziałało!

 

Marek: Prawie rok trenowałem na "rozgrzewkowych" obciążeniach aż w końcu wróciłem do normalnych treningów.

 

PeSzy: No to Marek – powodzenia!

Marek: Pozdrawiam całą naszą kadrę!