Był to już ich czwarty z kolei pojedynek, z czego na trzech poprzednio rozgrywanych starciach dwukrotnie wygrywał Sharkowv. Według obliczeń matematycznych teraz powinien wygrać Polak - i tak też było!. Ale z całą pewnością zawodnicy nie stosują się do zasad matematycznych. Oni po prostu podchodzą do stołu i walczą. Walczą do ostatniego tchu, czego byliśmy świadkami na piątkowej gali armwrestlingu. Ich rundy były długie, wyczerpujące i wyrównane. Pierwsze cztery na przemian raz wygrywał Artur, a raz Andrey. Dopiero ostatnie dwie w całości należały do Artura. Fanfarom nie było końca. Organizatorzy na koniec zadbali również o sztucznie ognie na cześć zwycięzcy, którym w rezultacie okazał się Artur Głowiński z Polski. I wielka radość Polaka. Po ostatnich porażkach w zawodowstwie nareszcie przychodzi wygrana. Wygrana, za którą publiczność starogardzka podziękowała Polakowi gromkimi owacjami na stojąco. Teraz z niecierpliwością czekamy na kolejne, tak spektakularne zwycięstwa Artura na arenie międzynarodowego armwrestlingu.